Rada Etyki Mediów wydała wczoraj oświadczenie, że funkcjonariusz mediów niejaki Lis przeprowadził swój wywiad z Jarosławem Kaczyńskim zgodnie ze sztuką dziennikarską i....etycznie.
Zaskoczenie, ale gdy zajmiemy się tym bardziej dogłębnie, to okaże się, że REM jest tym samym co SOM i AB / Stowarzyszenie Obrony Maleszki i Agentów Bezpieki/ afiliowane przy GW.
Aby dobrze pojąć działania REM trzeba sięgnąć do sprawy Marka Króla, który za napisanie felietonu p.t." Nie polezie orzeł w GWna" został dyscyplinarnie zwolniony z tygodnika "Wprost". Wyrzucenie felietonisty za to, że coś napisał jest o tyle kuriozalne, że przecież można było tekstu nie drukować. Król wytoczył tygodnikowi "Wprost" sprawę za zwolnienie dyscyplinarne, a w swojej obronie właściciel tygodnika "Wprost" poprosił REM o opinię na temat felietonu. Jak łatwo się domyślić, opinia była dla Króla niekorzystna. Powstaje pytanie - dlaczego? Czyżby w REM zasiadali sami durnie? Odpowiedź jest prosta, i przytoczę tu za SE wypowiedź byłej redaktor tygodnika "Wprost" pani Katarzyny Kozłowskiej przed sądem :"Nie chcę niczego sugerować, ale w Radzie Etyki Mediów pracuje Helena Kowalik, która współpracuje z Platformą Mediową Point Group -/ właściciel "Wprost" - przyp.SE/-Osoba, która formułowała opinię Rady jest na liście płac Point Group i moim zdaniem powinna się powstrzymać od głosu".
Pod opinią REM w sprawie Marka Króla nie chciało się podpisać i nie podpisło jej kilku czlonków REM, ale zrobiła to Helena Kowalik.
Czy możliwe jest, że wpływowa pani sekretarz REM w sprawie funkcjonariusza mediów niejakiego Lisa postapiła etycznie? Jest to wątpliwe, tak jak haniebna jest opinia REM.
Nie chce mi się wierzyć, że głupota lemingów idzie w górę i zgłupieli już ci, którzy mienią się elitą. Ale jak mówili juz starozytni - Pecunia non olet. Dotyczylo to co prawda podatku od burdeli, ale czym różni się REM od tego, znanego już w starożytności przybytku?