Sławomir Liedtke Sławomir Liedtke
209
BLOG

PIŁSUDSKI,a sfałszowane wybory samorządowe 2014

Sławomir Liedtke Sławomir Liedtke Polityka Obserwuj notkę 0

                            Kiedy w 1914 roku Marszałek Piłsudski, przekraczał na czele swoich  żołnierzy granicę austriacko- rosyjską wkraczając do Królestwa Polskiego, w zamyśle miał poderwanie Polaków do czynu zbrojnego, do powstania, aby wykorzystać wojnę narodów jaka nastała, i związaną z nią zawieruchę oraz to, iż państwa zaborcze są nareszcie w konflikcie ze sobą. Wnioskował, iż ten Polski Ród, mający za sobą tak liczne powstania, doskonale wie co czynić i tak naprawdę wystarczy tylko mała iskra, aby tę siłę wyzwolić. Wnosił tę iskrę wkraczając do Królestwa Polskiego i nawet na chwilę nie opuszczała go pewność, że to właśnie ten moment.

I co? I nic. Cisza. Zamknięte okiennice. Zamknięte drzwi. Tu i ówdzie lecące doniczki.

Rzeczywiście wniosek Marszałka Piłsudskiego wydawał się logiczny. Oto naród uciśniony, zniewolony, poniżony, zdawał się tylko czekać na okazję, aby znowu dać wyraz swojej woli wyrwania się z krępujących go więzów, jak to już wielokrotnie czynił. Jak później napisał : „W sercach szlachetnych nieszczęście i poniżenie kraju jest zawsze źródłem patriotyzmu”. No tak, jednak tak się nie stało. Naród owszem chciał być wyzwolonym, jednak sam się wyzwalać  nie chciał. Oczywiście później okiennice się otwarły, były nawet powitania, kwiaty, ale żadnego zrywu nie było. Ludzie wszak byli przestraszeni (no bo co będzie jak Rosjanie wrócą), wielu jeszcze pamiętało- lub znało z opowiadań bliskich- okrutne represje po powstaniu styczniowym, wielu pamiętało ofiary i poczucie klęski po jego upadku. Ludzie jednak byli także zdezorientowani, w końcu wojna dopiero wybuchła i nie wiadomo co przyniesie. Wreszcie niektórzy ( i to wcale nie tak nieliczni) całkiem nieźle się urządzili i wiedli dość przyzwoite życie pod Rosyjskim zaborem i ani im w głowie były wystąpienia zbrojne i walka za Ojczyznę. Słowem naród był odrętwiały, a powodów tego co najmniej kilka. A więc żadnego zrywu. Żadnego powstania.

Przenieśmy się teraz od tych stosunkowo odległych czasów do dnia dzisiejszego. Oto mamy od 25-ciu lat Polskę wolną, niepodległą, suwerenną, samodzielną, praworządną, demokratyczną , etc. Wymienione przymioty sprawiają oczywiście, iż jest to kraj silny, liczący się na arenie międzynarodowej, dostatni, o wysokiej aktywności obywatelskiej, wierny swej długiej i dumnej tradycji, o wszechobecnym, silnym duchu patriotycznym itd. Słowem jest to kraj w pełni wykorzystujący daną mu wolność.

Czy żartuję? No oczywiście, że żartuję. Jednak podejrzewanie mnie o żart w tej sprawie, na podstawie tego co napisałem, już jest same w sobie swego rodzaju aberracją. Nieprawdaż? No bo w końcu, napisałem o rzeczach, które w normalnym toku spraw, powinny być absolutnie naturalne w sytuacji, w której aktualnie się znajdujemy. Jednak brzmią jak żart. Czy to nie dziwne?

Z drugiej strony, jeśli wielu uznało to za żart, to jednocześnie muszą sobie zdawać sprawę, że jeśli rzeczy, które powinny uchodzić za normalne, jawią się jako żart, to coś tu jest nie tak.                          

I co dalej? I nic. Cisza. Zamknięte okiennice. Zamknięte drzwi. Tu i ówdzie lecące doniczki.

Po 25-ciu latach rzekomej wolności naród śpi, a jego ducha toczy rozległa gangrena. Paradoksalnie wykazuje te same symptomy, jak pod koniec zaborów, po ponad wiekowej niewoli, kiedy został rozbity na trzy różne narody, o różnym stopniu rozwoju, różnej administracji, prawie itd., kiedy  po licznych porażkach i represjach zaczął coraz bardziej wątpić. I wtedy właśnie ta garstka niepoprawnych patriotów, poprzez wszelkiego rodzaju działalność obywatelską i w miarę możliwości polityczną, a po wybuchu wojny także zbrojną, zdołała odzyskać Państwo Polskie –co jednak znajduje swoje miejsce gdzieś bliżej cudu, niż naturalnej kolei rzeczy. Owi ojcowie naszej niepodległości, zdołali to co Dmowski określał żywiołem, zamienić na naród. I to naród, który w wojnie polsko- bolszewickiej zdołał wystawić milionową armię i odeprzeć śmiertelnego wroga. Naród, który przez 20 lat swojego trwania międzywojennego zdołał uzyskać zdecydowanie więcej, niż ten sam naród dzisiaj, po 25-ciu latach swojego samodzielnego bytowania w niezakłócanej niczym wolności.

No właśnie, ale czy rzeczywiście wolności niezakłóconej i czy rzeczywiście wolności. Spróbujmy się temu przyjrzeć. Otóż mam wrażenie, że różnego rodzaju czynników chętnych do gmerania w naszej wolności i wpływania na jej kształt jest stosunkowo wiele. Jednym z podstawowych elementów wpływających na naszą niezależność jest stan posiadania i zasobność portfela, ja natomiast odnoszę wrażenie, że społeczeństwo nasze jest systematycznie zubożane, z czołowym przykładem przeciętnego przedsiębiorcy, który jest łupiony i sprowadzany do parteru z każdej możliwej strony i traktowany z gruntu jako potencjalny złodziej, oszust i jednostka potencjalnie niebezpieczna (innymi słowy jak każdy tzw. prywaciarz w okresie PRL). Czyli jednocześnie zabijana jest wszelka obywatelska kreatywność i niezależność (szczerze, mierzi mnie kiedy słyszę, że przecież wystarczy mieć na siebie jakiś dobry pomysł itd., otóż nie, w Polsce pomysł nie wystarczy). Bogacić się oczywiście można, przy wykorzystaniu swoich kreatywnych pomysłów, ale jedynie przy zachowaniu politycznej poprawności i odpowiednich „reguł”. I rzeczywiście są tacy, którzy się bogacą, ale ci już w większości swoją wolność stracili. Ale przecież jest jeszcze prawo, które winno obywatela chronić , i wobec którego, każdy obywatel równym być powinien. W naszej „wolnej” Polsce większość ludzi dawno już straciło wiarę w niezawisłe sądy, chroniące i służące obywatelowi. Okazuje się, że owszem jest garstka, która w majestacie prawa jest nietykalna i przez prawo chroniona, natomiast zdecydowana większość skazana jest na dobrą wolę prokuratorów i sędziów, bo to właśnie  oni muszą być po stronie podejrzanego, a nie prawo, które w naszym systemie pełni rolę drugorzędną. Możliwość ku temu dają wciąż bardzo nieczytelne i narażone na różną interpretację przepisy. Tych, którzy jeszcze nie wątpią w niezawisłość naszego wymiaru sprawiedliwości odsyłam np. do strony stowarzyszenia „Stop pomówieniom” lub obejrzenia filmu „Układ zamknięty”. Tak więc przeciętny obywatel jest pozbawiony dających niezależność pieniędzy i boi się wymiaru sprawiedliwości zamiast ufać mu i traktować jako swego protektora. Czy to jest człowiek wolny? No nie wiem…                             

Następnie każdy wolny obywatel powinien mieć dostęp do rzetelnej i zgodnej z prawdą informacji dziennikarskiej, aby mieć pełen ogląd na rzeczywistość wokół niego. Słowem niedopuszczalna jest w wolnym, demokratycznym kraju, jakakolwiek  manipulacja medialna. Ale i tutaj, jeśli chcesz być dobrze prosperującym na rynku dziennikarzem, stacją telewizyjną, radiową itd. musisz służyć słusznej sprawie i być na posługach rządzących, lub pozostać zmarginalizowanym, dziadującym dziennikarzem, stacją czy gazetą. Na szczęście wolne media w Polsce są, choć starannie ośmieszane i ograniczane,  ostatnio już wręcz poddane działaniom bezpośrednim poprzez aresztowanie ich przedstawicieli ( tak jak to miało miejsce w siedzibie PKW). To daje możliwość działania bogatym, silnym, i o szerokim polu rażenia mediom propagandowym, które stosują nie tylko wybiórczość podawanych informacji, ale także manipulacyjną obróbkę faktów.                     

Do tego dochodzą liczne i bezkarne afery, wszechobecność byłych komunistycznych decydentów, komunistycznych zbrodniarzy (również tych sądowych) i wiele innych mankamentów, a także -a może przede wszystkim- atak na demokrację jaki miał miejsce w ostatnich wyborach samorządowych. Otóż tak liczne nieprawidłowości- które w razie obserwacji OBWE nie pozwoliłyby na zatwierdzenie wyborów- fatalna organizacja , a nade wszystko nielogiczny, sprzeczny ze wszystkimi politycznymi prawidłami (jeśli jest inaczej, to partie całego świata powinny przyjechać do Polski, do partii PSL, uczyć się jak powinno się robić kampanię wyborczą, bo zdarzył się wyborczy fenomen) a do tego tak wielka niechęć ekipy rządzącej do jasnego, czytelnego rozwiania wątpliwości, sprawiają, że fundament tego Państwa –jakim zdaje się być demokracja- został mocno wstrząśnięty i naruszony.   Już nie któraś ze ścian, ale sam fundament. .     

I co? I nic. Cisza. Zamknięte okiennice. Zamknięte drzwi. Tu i ówdzie lecące doniczki.

Jest oczywiście garstka, która próbuje krzyczeć, próbuje zwrócić uwagę, że Polska się wali, że to nie skończy się dobrze, ale brakuje w ich głosie charyzmy i zdecydowania, którym mogliby zapalić miliony. Na wczorajszym marszu w obronie demokracji i naszej wolności, widziałem wielu Polaków zatroskanych o losy swojego kraju (choć naprawdę, wiele ważnych postaci  tam brakowało), wielu Polaków, którzy uchylili okiennice, uchylili drzwi. Choć słyszałem też komentarze, próbujące ich ośmieszyć, zrobić z nich awanturników, czy pomniejszyć ich liczbę. Owszem krzyczeli, ale marsz ten był wyrazem niezadowolenia, a nie tęczowym piknikiem ku chwale wibratora. Był to głos sprzeciwu, a nie poparcia. I taka forma publicznej wypowiedzi jest ściśle wpisana w demokratyczną rzeczywistość, i dlatego naprawdę nie rozumiem zdziwienia i nieakceptacji tego wydarzenia w kręgach politycznie poprawnych. To jest wszak istota demokracji właśnie. Ale takie demokratyczne narzędzia jak uliczna demonstracja, potrafią zmieniać społeczeństwa, a nade wszystko jednoczyć obywateli i uaktywniać ich społecznie. Dlatego, to co wyraźnie można zobaczyć w reakcji rządzących, to delikatnie mówiąc, lekka panika i zaniepokojenie. Próba ośmieszenia i jak najszybsze przejście do innych tematów -byle będących jak najdalej Polski i jej spraw.                                                                                                  

W owej demonstracji, brakowało mi tylko ogólnopolskiego zjednoczenia ponad podziałami, a mniej politycznej przepychanki, ale do tego trzeba prawdziwych mężów stanu, którzy w imię Polski przewodzą świadomemu obywatelsko Narodowi. Ale tu ani mężów stanu, a i świadomego obywatelsko Narodu jak na lekarstwo.                                                                                        

I tu ponownie wracając do początków naszej porozbiorowej niepodległości, nie można nie zauważyć, że jej ojcowie, mimo wielkich nieraz różnic pomiędzy sobą, w jednej sprawie umieli mówić jednym głosem – nie dzieląc, ale jednocząc Polaków we wspólnym wysiłku- w sprawie Polski. Jednak właśnie świadomy Naród potrafi wychować prawdziwych mężów stanu i rozliczać polityczną elitę, za pośrednictwem wyborów, jako podstawowego narzędzia demokracji. Nie dajmy go sobie odebrać. Nie śpijmy. Otwórzmy oczy. Nie zamykajmy okiennic, nie zamykajmy drzwi. Nie rzucajmy doniczkami.                                        

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka