Dzisiejszy artykuł ze strony internetowej "Rzepy" nt. odwracania biegu syberyjskich rzek stanowi niesamowitą ilustrację dla wielu ważnych zagadnień historii i współczesności na obszarze dawnego Imperium Rosyjskiego/Sowieckiego (chronologicznie, nie tożsamościowo). Śmiem twierdzić, że pokazało się w nim to przedziwne szaleństwo, które tkwi za wszelkimi wschodnimi despotyzmami - które z reguły do bólu racjonalne, w końcu wymyślają coś, co prowadzi je do autodestrukcji.
A zatem Nursułtan Nazarbajew, którego uważam skądinąd za jednego z najwybitniejszych polityków współczesności (niech no kto spróbuje rządzić państwem o powierzchni 2 mln km kw., ludności 16 mln, z których największa grupa etniczna nie stanowi większości bezwzględnej populacji, a do tego jeszcze żyje w nim 130 mniejszości narodowych; państwem bogatym przy tym w surowce i za sąsiada mającym Rosję Chiny) zaproponował właśnie, aby wrócić do starego sowieckiego jeszcze pomysłu zawrócenia biegu Obu i Irtyszu tak, aby nie wpadały do Oceanu Lodowatego, a do Jeziora Aralskiego, bądź Morza Kaspijskiego. Problem jest zasadniczy: pustynna Azja Centralna cierpi na ogromny deficyt wody, a pomysły irygacyjne z czasów Chruszczowa skończyły się katastrofą ekologiczną. Budowa wielkich systemów rowów melioracyjnych pobierających wodę z Amu-Darii i Syr-Darii spowodowały zwiększanie się powierzchni parowania obu rzek, a w konsekwencji - zagładę Morza Aralskiego. Nic nie obrazuje tej tragedii bardziej, niż mapy satelitarne NASA. Czarną kreską zaznaczono pierwotny obszar jeziora przed wprowadzeniem w życie genialnych pomysłów gospodarczych sowieckich planistów. Swoją drogą trudno o lepszą ilustrację tezy, że socjalizm to śmierć.
Tyle że patrząc na te studium przypadku można spodziewać się jedynie tego, że zawrócenie Obu i Irtyszu skończy się taką samą katastrofą na Syberii. Trudno się dziwić, że pomysł popiera Nursułtan Nazarbajew. Prawdopodobnie uczeni z Kazachstanu i Uzbekistanu opracowali ponure scenariusze rozwoju sytuacji. A bez wody żadna władza w Azji Centralnej się nie utrzyma.
Ale to tylko początek trudności. Pytanie brzmi: w jaki sposób ogromne syberyjskie rzeki zawrócić. Przypuszczam, że do pierwotnych pomysłów z lat 50., czyli wywołania gigantycznych eksplozji nuklearnych, które zagrodziłyby bieg rzekom i zmieniły ukształtowanie terenu, raczej nikt nie wróci. Dziwi mnie więc, że pomysł znajduje poparcie niektórych polityków w Rosji (np. wspominanego przez "RzP" mera Moskwy Jurija Łużkowa). No, ale w Rosji ostatnio tyle dziwnych rzeczy się dzieje (o czym często na tym blogu wspominam), a ostanio Władymir Władymirowicz nawet dawny gułagowski koncłagier w Norylsku nawiedził (to w kategorii: rechot historii), że może to i normalne?
Niemniej jednak należy zwrócić uwagi na dwa elementy: wiarę w moc sprawczą wielkich projektów władzy i wodę. Zogniskowały się one w tym przypadku w sposób wręcz niezwykły. Przede wszystkim kłania się tutaj teoria społeczeństwa hydraulicznego Karla Augusta Wittfogela. Twierdził on, że wschodnie despotyzmy narodziły się na terenach ubogich w wodę, w związku z nim gospodarka wodna wymuszała pracę znacznych mas ludzkich. Z kolei koordynacji takiej działalności mogła podołać jedynie silnie scentralizowana władza o absolutnym charakterze. Stąd i potrzeby kompleksowego planowania. Z biegiem czasu ta mobilizacja społeczna przenosi się wg Wittfogela także na budownictwo i sferę militarną, tworząc najważniejsze atrybuty państwa kontrolującego społeczeństwo. Jeśli takie "państwo" nie może kontrolować źródeł wody i gospodarki, musi się nastawić na podbój innych grup społecznych Stąd już blisko do koncepcji cywilizacji turańskiej Feliksa Konecznego, głównie nastawionej na realizację celów militarnych. No i przede wszystkim do prac Lwa Gumilowa, który pisał o cywilizacji Wielkiego Stepu, która odnosiła się wprawdzie głównie do podboju mongolskiego, ale nietrudno zauważyć, że tenże podbój oznaczał zaniesienie pewnego modelu sprawowania władzy na Ruś, w tym do Moskwy. A dziś właśnie to widzimy: wielkie projekty władzy (cała właściwie polityka energetyczna FR, pomysły z budową wielkich centrów biznesowych, etc.) i problemy z wodą (ostatnia susza i katastrofalne pożary, Azja Centralna)...
...tyle że z biegiem czasu zawsze kończy się to źle. Cała historia Sowietów to pokazuje. Jak napisał Aleksander Sołżenicyn: "jak jednym zdaniem opisać historię Rosji? Kraj straconych możliwości".
Tak oto od zagłady wielkiego jeziora w Azji Centralnej dochodzimy do opisu mechanizmów, których uświadomienie sobie jest kluczowe do zrozumienia procesów politycznych zachodzących na obszarze postsowieckim. Ze szczególnym uwzględnieniem planowania polityki zagranicznej.