Pod znamiennym tytułem "Ulga prorodzinna do reformy" Rzepa poinformowała dziś o kolejnej podwyżce podatków, szczególnie niebezpiecznej, bo bijącej w i tak znajdujący się już w stanie agonalnym przyrost naturalny. Pan minister raczył był stwierdzić, że "te mechanizmy nie działają prawidłowo. Mogę wyobrazić sobie rekonstrukcję ulgi prorodzinnej, tak by premiowane były trzecie i dalsze dzieci". Tłumaczę na polski: będziemy odpisywać sobie te ca. 1110 złotych odpisywać dopiero od trzeciego dziecka. Fantastycznie Nie wiem, czy pan minister wie, ale trojaczki rodzą się raz na 7255 porodów, wcześniej trzeba też urodzić dwójkę. Tu sytuację nieco poprawia fakt, że bliźniaki trafiają się raz na 85 ciąż, więc jest pewna szansa, że uda się za drugim razem z łaski Państwa załapać się na ulgę w podatkach za podejmowany już na zawsze trud wychowywania dzieci, niedosypiana, wspólnego chorowania i ponoszenia dodatkowych kosztów z nimi związanych.
Wszystko w sytuacji, kiedy rząd Donalda Tuska pożyczył w ostatnim roku 100 mld PLN netto, a liczba dzieci na rodzinę wynosi 1.28 i spada. Czyli długu do spłacenia coraz więcej, a osób które będą to robić - coraz mniej. Czyli wypadnie na Was w znacznie większym stopniu, niż się tego spodziewacie, drodzy "młodzi, wykształceni, z dużych miast". Jak już dacie sobie radę ze zbójeckimi kredytami hipotetycznymi za sprzedawane Wam po paskarskich cenach mieszkania, spłacicie jeszcze idoli Waszej młodości.
Brawo, panowie liberałowie gospdarczy. Brawo. Cuda na kiju po prostu.
Żeby nie było, że się angażuję po jednej stronie sceny politycznej spieszę donieść, że pamiętam o równie mądrych pomysłach opozycji na zwiększanie deficytu budżetowego. Ale o tamtych wszyscy wiedzą, że to socjaliści. A tu? Legenda o Robin Hoodzie sama ciśnie się na usta.