Trudno wymigać się od obowiązku wystawienia oceny wyników wczorajszych wyborów. Głównym wnioskiem jest to, że polaryzacja na polskiej scenie politycznej doprowadziła do powstania trzech głównych obozów politycznych. Polacy głosują w dużym stopniu wg. klucza partyjnego, a przepływ elektoratu miedzy trzema głównymi "armiami" jest mały.
Trudno negować, iż zwycięzcą pierwszej tury jest Bronisław Komorowski. Kandydat ten mimo licznych kuriozalnych wypowiedzi i swojej niekompetencji, zmobilizował elektorat Platformy (który można szacować na właśnie nieco ponad 40%) do wzięcia udziału w głosowaniu. Mimo to, w sztabie Komorowskiego nie było wielu uśmiechów. Nie oczekiwano, jak chciała Gazeta Wyborcza rozstrzygnięcia już w I turze, ale wyniku zbliżonego do 50%.
Humor liderom PO popsuć mógł też dobry wynik Jarosława Kaczyńskiego. Niecałe 5% różnicy jest absolutnie do zniwelowania. Udana debata, jak w 2007 roku może okazać się decydująca. 36% Kaczyńskiego to wynik bardzo dobry, sukces, którego przyznam szczerze, się nie spodziewałem. Jest to procent optymalny, gdyż przy zwycięstwie w I turze, nastąpiłaby mobilizacja antykaczystów wszelakiej maści w II turze. Tak, nie jest to pewne, a nadzieje w sztabie PiSu rosną. Kaczyńskiego, być może częściowo dzięki tragedii smoleńskiej (jakkolwiek cynicznie to zabrzmi) bynajmniej nie udało się zmarginalizować.
Największym zwycięzcą I tury jest bez wątpienia Grzegorz Napieralski. Skazywany przez wielu na porażkę, zgodnie z moimi prognozami odniósł sukces. Odciągnął "lewicowy" (co to za lewica...) elektorat od Komorowskiego grając na nosie przecenianego jak zawsze Cimoszewicza. Młodu, uśmiechnięty, wspierany przez disco-laski kandydat to mała powtórka hitu jakim był Ole Olek Kwaśniewski.
Janusz Korwin-Mikkemimo wysokiego czwartego miejsca jest jednym z przegranych tych wyborów. Pewny siebie, zapowiadał osiągnięcie 12%. Zachłysnął się internetowymi sondażami dającymi mu 2gą turę, a przynajmniej wynik, który pozwalałby mu zaistnieć. 2% to wynik, który spycha jego formacje na margines. Żałosne w świetle szumnych zapowiedzi 2% (spodziewałem się jednak 6-8%) to tyle samo co JKM osiągnął w 95'. Wniosek? Przez ostatnie 15 lat elektorat ten się nie poszerzył, a Korwin jako polityk nie rozwinął się. Być może chodzi o to, co opisałem w swoich dwóch wcześniejszych tekstach (sobol.salon24.pl/189843,dlaczego-liberal-nie-zaglosuje-na-korwina-cz-i, sobol.salon24.pl/192474,ignorancja-janusza-korwina-mikke-w-kwestii-polityki-zagranicznej), jednak trafne są także dociekania salonowego wykopowicza: sixy.salon24.pl/190377,klamstwo-janusza-korwina-mikke-i-pytania-do-korwinistow. Fanatykom Korwina pozostało teraz tylko narzekać na media.
Waldemar Pawlak nie zmobilizował nawet swojego żelaznego elektoratu. Gospodynie domowe zostały w domu, a strażacy pomagali powodzianom. Najprawdopodobniej większość poparła kandydaturę Kaczyńskiego. Czy to oznacza zanik czwartej siły politycznej w kraju? Bardzo możliwe. Obrońcy KRUSu rządzący z PO muszą się teraz nagimnastykować aby przetrwać.
Morawiecki i Jurekjuż przy ogłoszeniu wyników poparli Kaczyńskiego. Olechowski składając hołd Platformie sam skazał się na tak słaby wynik. Ziętek i Lepper to polityczny niebyt, i niech tak zostanie.
Trzeba wspomnieć też o TVNowskim sondażu przeprowadzanym przez telefon. Spodziewałem się po medialnym monopoliście jakiegoś poziomu, tymczasem ktoś poskąpił pieniędzy. Sondaż wypadł żałośnie, a ITI się skompromitowało.
Języczkiem uwagi w drugiej turze może okazać się elektorat Napieralskiego. Najważniejsze jest jednak mobilizowanie swojego elektoratu i usypianie czujności potencjalnych wyborców konkurencji. Komu to się lepiej uda?