W dniu 5.VII.07roku, poseł V kadencji, wiceprzewodniczący partii Prawo i Sprawiedliwość, Paweł Zalewski został zawieszony w prawach członka. Powód? Skrytykował Annę Fotygę w wywiadzie dla Tok FM, prowadzonym przez Igora Janke. Tym samym dopóścił się zbrodni, "myślo zbrodni", zdradził swoją partię, wróć! C'est plus qu'un crime, c'est une faute to więcej niż zbrodnia, to błąd. Jak mógł wystąpić przeciwko swojej partii w dodatku w nie porę, kiedy opozycja (tak bardzo krytykowana przez posła M. Kuchcińskiego) składa wiosek o votum nieufności dla pani minister Fotygi?
Wywiadzie dla TVN24 Piotr Najsztub powiedział, że obecna sytuacja w PiSie przypomina stan wojny politycznej: "kiedy przewodniczący mówi o wbiciu noża w plecy [przez opozycje] mamy doczynienia z wojną" (cytuje z pamięci). Tym bardziej jak w każdym wojsku dyscyplina być musi. Z osobą stojącom wyżej należy się zgadzać albo się "wylatuje".
Poseł Zalewski nie potrzebnie wyłamał się z szeregu. Stojąc w aleji zasłużonych obok marszałka Ludwika Dorna, przewodniczącego Marka Kuchcińskiego, wicepremiera Edwarda Gosiewskiego, ministra sportu Tomasza Lipca, ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro i wielu innych, którzy zyskali swoje stanowiska wyłącznie za swoje osiągnięcia, kompetencje i są the best of the best of the best w swojej partii - co stanowi nie podważalny fakt, że PIS obsadza dobrze -, jako jedyny miał czelność powiedzieć coś tak niegodziwego. Rzec można, że gdyby obecne siły chciały by zaszkodzić Polsce, zrobiły by właśnie to samo co zrobił poseł Zalewski - powiedzieli coś źle na panią Anne Fotygę.
Za niedługo pojawią się głosy (pod tym wpisem), że peowcy za każdym razem jak kogoś PIS wywala uważają taką osobę za najbardziej kompetentną, bystrą, utalentowaną. Poseł Zalewski w mojej ocenie niczym wybitnym się nie wykazał, prócz tego że miał własne zdanie. Nie będę za nim tęsknił. Jestem pewny, że partia zastąpi go kimś jeszcze bardziej kompetentnym dorównującym kunsztem politycznym, nawet wyżej wspomnianym polityką. A wolność słowa to wstrętna rzec: Wolność to niewola.
Mogą się też pojawić głosy, że gdy jest podobna sytuacja w PO to nie ma wogóle szumu i nic się nie dzieje... Racja - o M. Rokicie było bardzo cicho, sprawa szybko mineła (może za szybko), a sytuacja pokazała, że w PO nie ma wolności słowa i za niesubordynacje się wylatuje. Z tym, że sprawa trwała kilka miesięcy, Rokita powiedział co powiedział, a z PO nikt go nie wyrzucił.
