Na naszych oczach przebiega zabezpieczenie wizyty Prezydenta USA w Warszawie. Zaangażowanie amerykańskich i polskich organów ochrony w zapewnienie Barackowi Obamie bezpieczeństwa jest tak ogromne, że gdyby nawet ktoś chciał dokonać zamachu, to mocno zastanawiałby się czy opłaci sie taka "operacja".
Dziś z perspektywy czasu, kiedy uwarunkowania lotu Prezydenta Lecha Kaczyńskiego do Smoleńska nie jest tajemnicą, chcielibyśmy poznać całe logistyczne "poczynania" polskich i rosyjskich organów zabezpieczających lot TU 154 M w dniu 10 kwietnia 2010 r. Podległe Premierowi Ministerswo Spraw Zagranicznych i Biuro Ochrony Rządu posiada w aktach całą dokumentację związaną z tym prestiżowym lotem i aktualnie nie ma, jak sądzę, przeszkód aby ją ujawnić. Nie musimy być zdani na różne insynuacje mediów tak polskich jak i rosyjskich, ktore tendencyjnie zakłamują te tragiczne zdarzenie.
Panie Premierze każdy z nas widzi jak jest strzeżony Prezydent USA, jest więc okazja abyśmy porównali jak była zabezpieczona wizyta Pana Lecha Kaczyńskiego w Katyniu. Leży to w interesie Pana, bo zapewne chciałby Pan oczyścić się z zarzutów zaniedbań organizacyjnych, ktore doprowadziły do tej tragedii.
Te pytania czekają na wyjaśnienie. Gest z Pana strony aby na nie odpowiedzieć, leży, jak sądzę również w obowiązkach Premiera Rządu wobec narodu. Czekają na to Rodziny ofiar, czekają na nie wszyscy Polacy.