Sosenka Sosenka
516
BLOG

Daleko od Warszawy (nie przez Chińczyków)

Sosenka Sosenka Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 12

...czyli studium porównawcze, jak najszybciej dostać się z Wrocławia do centralnej Polski.

Sobota 28 maja
Gierkówkę chcieliśmy ominąć, jechałam tamtędy we wrześniu zeszłego roku - straszne korki. Oznaczało to, że ominiemy trasę na Ostrów Wielkopolski i takie tam. Pojechaliśmy więc na początek obwodnicą na północ Wrocławia, żeby tam przeskoczyć na inną trasę wschodnią. Gdzieś w okolicach wylotu na Poznań ta obwodnica się skończyła i kazała nam zjechać pod wykańczany właśnie wiadukt. Drogowskazów na Warszawę tam nie było. Znalazły się 40 km dalej, w Trzebnicy (kierunek, jak wiadomo, Rawicz, Leszno). Ruszyliśmy na wschód, na przełaj przez pagórki. Serpentyny, bez barierek, i to jeszcze w remoncie. Modliłam się, żeby nie wylądować w rowie. 

Ciekawe, że jednak dotarliśmy do Ostrzeszowa.

Powrót, w niedzielne popołudnie był jeszcze ciekawszy. Uznaliśmy, że droga przez Trzebnicę nie nadaje się na noc, i wybraliśmy trasę poznańską. Trasa poznańska skończyła się w jakiejś mieścinie, ślepą uliczką. To jest, był znak, że do Turka się nie dojedzie, ale nie było znaku, że już sama ta ulica jest ślepa. Zawróciliśmy na jakąś drogę szybkiego ruchu w kierunku Łodzi. A potem ugrzęźliśmy w kilku kolejnych wioskach. Droga na skróty zajęła nam więcej, niż by zajęła trasa remontowaną Gierkówką. 7,5 godziny.

Sami jesteśmy winni, bo bez GPS!

4 czerwca
W tę sobotę, już w innej ekipie, pojechaliśmy gierkówką. O 7 rano jazda była komfortowa. Można było zatrzymać się po drodze w drewnianej karczmie i wrąbać półmisek jajek-kiełbas-sera (uu, jakie wędliny). Gierkówka wcale nie była taka nieprzejezdna. Cieszyliśmy się na widok powstającej A2. Bo wtedy jeszcze pilnowali jej Chińczycy.  Szczególnie podobały nam się cudnej urody hotele: skrzyżowanie góralskiego pałacu z holenderskim wiatrakiem. Dorarliśmy w niecałe 6 godzin.

W drugą stronę udałam się pociągiem. Po 17.30 nie ma już bezpośrednich pociągów do Wrocławia. Można przesiadać się 2,3, 4, razy (jak kto lubi). Ja wolę dwa razy. Upatrzony "Euro Icek" z Gdyni do Bielska Białej spóźnił się 20 minut. Nawet nie byłam tym do przesady zdenerwowana, bo w Katowicach miałam się przesiąść na pociąg tej samej spółki. Była szansa, że na niego poczeka.

Sama nie wiem, czy nie lepiej było chrzanić ten TLK (Tanie Linie Kolejowe) i przenocować po drodze u Łyżeczki? Pociąg z Krakowa do Świńskiegoujścia zapchany jak pierwszego dnia wakacji. Dzieci i matki nie mieściły się w przedziale dla matek z dziećmi. A torby nie mieściły się już nigdzie. Matka 7-latki prawie płakała, że musi prosić konduktora o zgodę na podróżowanie w tej specjalnej komnacie. Bo konduktor właściwej, co się rzadko zdarza, postury, ale butny i lekko chamowaty. Przekonałam się o tym sama, gdy rozciapał mi się w rękach banan (przywalony w plecaku nieopatrznie dwiema książkami) i chciałam wyrzucić całość, nie brudząc jasnej bluzki i klamek. Siedziałam vis a vis przedziału służbowego. Konduktor nie zezwolił mi na skorzystanie tam z kubełka na śmieci. Wysłał do toalety, która była jednakowoż zajęta. Gdyby nie to, że przed chwilą otworzył przedział dla matek, musiałabym chodzić z obklejonymi dłońmi 3 przedziały dalej.

Po zmroku przez korytarz przetoczyło się trzech pijanych, agresywnych zbirów. Ale konduktor z kolegą siedzieli już bezpiecznie za zasuniętymi drzwiami i z pewnym lękiem patrzyli, jak zbiry potrącają innych pasażerów. Dość energicznie poradzili sobie z dwoma nastoletnimi gapowiczami, uciekającymi pędem na koniec pociągu. Służbowe telefony komórkowe poszły wtedy w ruch. 

Kiedy już obudziłam się z półsnu, z głową opartą o szybę, okazało się, że TLK nadgonił spóźnienie. We Wrocku był 10, a nie 20 minut po czasie.

7 godzin. Ale ja i tak wolę jeździć do Berlina.

Sosenka
O mnie Sosenka

Tu można kupić moją książkę z blogu: "Gdy świat jest domem": http://sklep.emmanuel.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości