Nie po raz pierwszy mam wrażenie, życia w rzeczywistości urojonej, albo w pijanym widzie. Tym razem, zupełnie na trzeźwo, przeszedłem pod siedzibą NBP (skądinąd gmach wygląda jak osiedlowy sam z lat 80-tych), a tam duża impreza "Dni otwarte" banku. Niestety niezbyt otwarte, bo nie można było zabrać sobie sztabek ze zlotem.
Były za to bańki. Nie, nie te spekulacyjne, żeby można było zarobić i zostawić je frajerom. Zwykłe,mydlane, dzieci mogły puszczać duże bańki za pomocą stosownych kijków ze sznukami. Obok małe bańki puszczane z maszyn przypominających kamery. Normalnie cuda na kiju.
Ale poważniej - ktoś wziął pieniądze, za pomysł na promocję, podobną do tej akcji, gdy Niemcy wysłali do Izraela maski gazowe w czasie pierwszej wojny w Zatoce Perskiej (w dobrej wierze). Jeśli chodzi o bańki w NBP, miejmy nadzieję, że ta pomyłka pijarowców nie była prorocza...
Poważnie o finansach Polski nie chce mi się pisać, może kiedy indziej
