Od czasu gdy Rosja nałożyła embargo na polską wieprzowinę, mieszkańcy obwodu kaliningradzkiego rozpoczęli masowo wywozić zakupione w Polsce mięso.
Rosyjskie przepisy dopuszczają wwóz do pięciu kilogramów mięsa na własne potrzeby. Turyści jednak przewożą zakupione w Polsce mięso w znacznie większych ilościach.
Polscy celnicy twierdzą, że Rosjanie przemycają mięso, oraz że wywożą je z Polski w samochodach nieprzystosowanych do przewozu tego rodzaju towaru oraz bez wymaganych świadectw jakości zdrowotnej. W związku z czym mięso jest rekwirowane na granicy.
Po protestach właścicieli przygranicznych zakładów mięsnych oraz interwencji olsztyńskiego adwokata, a zarazem szefa Stowarzyszenia "Stop Wyzyskowi" mec. Lecha Obry, Izba Celna w Olsztynie postanowiła zwrócić Rosjanom skonfiskowane wcześniej mięso.
Szacuje się, że wartość zakupionych w tym roku w Polsce towarów i wywiezionych do Kaliningradu towarów wyniosła prawie 100mln złotych.
Przypominam sobie lata dziewięćdziesiąte ubiegłego wieku, kiedy niemieccy celnicy ułatwiali jak tylko mogli przejazd przez granicę polskim „turystom” wywożącym z ich kraju co tylko się dało.
Rozumieli, że ta handlowa turystyka tworzy dobrobyt ich państwa.
Polscy celnicy w Bezledach nie posługują się kategoriami interesu ekonomicznego państwa,
im jest raczej żal, że łapówki są płacone po drugiej stronie granicy.