Stany.blog.pl Stany.blog.pl
462
BLOG

Inflacja cudownie poskromiona...?!

Stany.blog.pl Stany.blog.pl Gospodarka Obserwuj notkę 0
Za dwa miesiące dowiemy się, co znów, z pierwszym dniem 2013 roku podrożeje. O ile wzrosną stawki akcyzy na to i na owo. O ile podrożeje 1kWh energii elektrycznej, a o ile 1metr sześcienny gazu. Jak bardzo by co nie podrożało, GUS-owi znów wyjdzie te śmieszne 2,7% inflacji. JAKIM CUDEM?!

Wiem, że na całym świecie ceny rosną. Że istnieją kraje o tak galopującej inflacji, że za bochenek chleba płaci się całymi walizkami niewiele wartych pieniędzy. Oczywiście, że nie tęsknię za inflacją wynoszącą co roku po kilkadziesiąt czy nawet po kilkaset procent, ale chcę mieć rzeczowo, fachowo i przede wszystkim uczciwie wyliczony wzrost cen, by nie musieć wkurzać się aż dwukrotnie! Raz, gdy widzę, jak wszystko z dnia na dzień drożeje, a drugi raz, gdy mi rząd prosto w oczy kłamie, że to wszystko drożeje tylko troszeczkę, zaledwie o niezauważalne 2-3% rocznie. Tia...

Mam doskonałą świadomość tego, że gęb do wykarmienia, co kilka lat przybywa globalnie o miliard sztuk. Że światowe plantacje płodów rolnych dziesiątkują co roku susze, powodzie i inne klęski urodzaju. Że pogłowie bydła hodowlanego czy drobiu co chwilę trzebią jakieś prawdziwe czy wymyślone choroby, epidemie, itd. Wiem także o tym, że najgorszą plagą rzutującą na ceny żywności czy paliw są spekulanci nakręcający sztucznie ceny surowców, więc wszystko niestety, drożeć po prostu musi. Dlatego właśnie to, co rok temu można było kupić taniej, w tym roku jest droższe, a w przyszłym roku drogie będzie jeszcze bardziej. I tak, by nie być gołosłownym, niechaj przykładem będą rzeczy tak przyziemne, jak:
 
- paliwo w 2012r. podrożało o 45gr czyli o 9% (w 2011 - drożało o 15%, w 2010 - "zaledwie" o 13%).
- chleb w mijającym roku podrożał o ok. 10%
- ser żółty i przetwory mleczne - ok. 12%
- wędliny - o 13%
-
itd.

Ceny wielu innych, kupowanych przez nas rzeczy często nie rosną jedynie z racji tego, że maleją ich opakowania. Tak jak to stało się z kultowym polskim ptasim mleczkiem, które z odwiecznych 500gramów przepakowało się do obecnych 380gr, czy butelka Coli z 2litrów na jakieś śmieszne 1,75l czy 1,5l. A jak nie maleją opakowania, to pogarsza się jakość składników czy rośnie ilość "polepszaczy" w chlebie, "zagęszczaczy" w wędlinach, czy tektury w parówkach. I tym oto sposobem od GUS-u począwszy po producentów słodyczy, napojów, paliw, cukru, wędlin - wszyscy robią nas w konia! GUS z wyliczeniami śmiesznie niskiej inflacji, producenci z zaniżaniem wartości cukru w cukrze, oktanów w paliwie, słodyczy w opakowaniu, czipsów w paczce, czy słodkiej cieczy w butelce PET.

Inflacyjny koszyk GUSu czy sklepowy koszyk Kaczyńskiego?
Liczby podobno nie kłamią, i na nich da się pokazać i wykazać wszystko tak, jak chce tego pokazujący. Robiący zakupy w osiedlowym sklepiku Jarosław Kaczyński udowodnił niezbicie, że koszyk produktów podstawowych za rządów PO jest o połowę lub nawet dwukrotnie droższy niż za rządów PIS-u. Podobnie żonglując danymi, udowadnia nam swoje racje i wyliczenia GUS (czyli taka fachowa, "matematyczna" tuba propagandowa rządu). I tym oto sposobem rewaloryzacje rent i emerytur, oraz wzrost płacy w budżetówce są mikroskopijne, skoro niby to mikroskopijna jest inflacja. Tak właśnie, dzięki sztucznie zaniżonej inflacji oszczędza się dziesiątki miliardów złotych nie podnosząc należycie pensji i świadczeń milionom obywateli.

Wiem, że do wyliczania inflacji bierze się specjalnie skonstruowany koszyk konsumencki. Składa się na niego koszt żywności, odzieży, użytkowania i wyposażenia mieszkań, ceny usług, koszty transportu, łączności, edukacji, dostępu do rekreacji, kultury i ochrony zdrowia. I co z tego wynika? NIC! Dosłownie nic. Można podstawić takie dane, że z roku na rok inflacja w Polsce będzie niższa i niższa, a może nawet nastąpi deflacja? Bo przecież spadła cena komputerów z procesorem, który rok temu był nowością, a dzisiaj jest już antykiem. Spadła cena 32calowego telewizora LCD, bo zastępują je LEDowce. Spadła cena biletu lotniczego do Londynu (szczególnie, gdy porówna się cenę biletu kupionego z wielomiesięcznym wyprzedzeniem do biletu kupionego w dzień wylotu). I tym oto sposobem mamy spadek cen rok do roku! Nasi rządzący nie są jeszcze na tyle bezczelni, by wmawiać nam, że mamy ujemną inflację, ale dla mnie karmienie nas mrzonkami, że wynosi ona 2-3% jest taką właśnie bezczelnością!

Z taką właśnie bezczelnością GUS majstruje przy kształcie koszyka inflacyjnego. Od 2007 roku nie ma już w tym koszyku kategorii "Transport z wyłączeniem prywatnych pojazdów", oraz "Paliwa do prywatnych pojazdów". Ot, pojawił się ogólny zapis "Transport" i już mamy możliwość dowolnej manipulacji inflacją. Ot, kiedyś lot do Anglii linią British Airways kosztował majątek, a dzisiaj, dzięki tanim liniom lotniczym wrzucą do koszyka bilet za 1Euro i tym oto sposobem koszty transportu spadają. To nic, że paliwo tylko w tym roku podrożało o 8%, że firmy przewozowe znacząco podniosły ceny transportu, gdyż dobijają je finansowo zarówno podwyżki paliw jak i ViaTolle. Loty do Anglii i loty w kosmos potaniały, więc w rubryce "Transport" możemy wpisać deflację. Podobnie manipuluje się kosztem żywności. Z roku na rok jej procentowa ważność w koszyku inflacyjnym jest coraz mniejsza i ciągle spada (o przeszło 3% w ciągu ostatnich 6lat). Czy jemy coraz mniej? Czy żywność jest coraz tańsza i jedynie wprowadza błąd statystyczny w te jakże skomplikowane GUSowskie wyliczanki?! NIE, to jest jawne oszustwo!

Co roku przejadamy kilka telewizorów!
I co z tego, że wspomniany już wcześniej 32 calowy TV jest tańszy, niż rok temu? Że można go kupić już za 999zł, przez co spadek jego ceny zaniża nam inflację. Przeciętna polska rodzina tyle, co na nowy telewizor, wydaje co roku na sam chleb, co oznacza, że jeśli tego typu TV staniał w ciągu roku o 10%, a chleb o te 10% podrożał, to inflacja wynosi zero?! TAK im to właśnie w GUSie i rządzie pewnie wychodzi... Tylko, że taniejący TV kupuje się raz na kilkanaście lat, a drożejący chleb będzie się kupowało co roku, do końca życia. Podobnie jesteśmy zmuszeni do kupowania drożejących ubrań, butów, paliwa, biletów, itp. A coraz więcej rzeczy będzie się stawało takim luksusem, że coraz więcej polskich rodzin nie będzie już na nie stać (np. kawa, która podrożała w tym roku o ok. 25%).

Dla GUSu 1000zł na nowy TV który tanieje, i 1000zł na np. żywność, która drożeje, to jedne i te same pieniądze? Tak chyba musi im wychodzić, skoro inflacja mimo galopowania cen artykułów spożywczych wynosi śmieszne 2,7% rocznie. A przecież owe 1000zł to zaledwie:
- 50kg wędlin (130gram dziennie, czyli 1plasterek na jednego członka 4 osobowej rodziny dziennie!)
- 50kg sera (1plasterek dziennie)
- 350 bochenków chleba  (4kromki dziennie na jednego członka 4osobowej rodziny)
- 175litrów paliwa (możliwość przejechania 8km dziennie).
- itd.

Tego właśnie, zapewne zgodnie z wytycznymi rządu, Główny Urząd Statystyczny stara się nie widzieć, nie wiedzieć, nie potrafić przeliczyć, dzięki czemu GUS i TUSk znów ogłoszą nam gospodarczo - inflacyjną "Zieloną Wyspę".

Dla mnie to nie wyspa, a oaza... Nie spokoju, a absurdu...!

Cudowny

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka