skrent skrent
157
BLOG

Wywóz Żydów do Palestyny 1944

skrent skrent Kultura Obserwuj notkę 1

(Wywóz Żydów z Kresów do Palestyny (fragment powieści o akowcu Kulbace)    Pan „Wołodyjowski”, jak w kresowej konspiracji nazywali Kulbakę, na początku 1944 roku otrzymał poufne zadanie rozpoznania środowisk żydowskich na Litwie i na Podolu, wrośniętych w chłopstwo i w inteligencję ukraińską tak dokładnie, że na pierwszy rzut oka, nie do rozpoznania różnicy między rodziną ukraińską a żydowską. Żydzi od dawna nie tylko polonizowali się i wrastali w polskie środowiska kresowe ale również się wtapiali w ukraińskie stosunki ludnościowe, przyjmując ukraiński obyczaj religię i mowę, ale tylko zewnętrznie, bo Żydem w środku duszy pozostawał każdy. O swym żydostwie pamiętano, modląc się po żydowsku, w domu po cichu i święcąc dyskretnie swoje menory, świeczniki szabasowe i hanukowe lampki w żydowskie obrzędy i święta. Oczywiście nie było mowy, o wspólnej modlitwie Żydów w synagogach i posyłaniu dzieci do jesziwy, bo to było tajne, ale starszyzna żydowska wiedziała i popierała ich postępowanie dla dobra wspólnej żydowskiej sprawy.  Nauczanie było tajne i modły w synagogach również tajne. Wielu z tych Żydów postępowało tak jak Ukraińcy, zostawało popami w cerkwi, nauczycielami w szkole, redaktorami w gazetach, kupcami w ukraińskich spółdzielniach ludowych, wstępowali do UPA i mordowali Polaków wraz z Ukraińcami na Wołyniu. Dzięki temu przetrwało wiele set tysięcy ukraińskich Żydów, bo przecież tak, jak się mówi o Polskich Żydach wytępionych przez polskich antysemitów, Niemców, Hitlerowców i Ukraińców, tak trzeba mówić o kilkuset tysięcznej grupie zasymilowanych z Ukraińcami, ukraińskich Żydów, którzy mając nazwiska ukraińskie i powiązania rodzinne z Ukraińcami, byli dużej mierze chronieni przed zbrodniami holokaustu. Ukraińcy jako mniejszość narodowa krzywdzona w Polsce przedwojennej przez Polaków, sympatyzowali i poczuwali się do „jedności” z Żydami, którzy też należeli do krzywdzonej mniejszości.  W przypadku Polski i Ukrainy nie bardzo można mówić o krzywdzeniu Ukraińców przez Polaków, ale przecież zawsze istnieje problem przemocy i dominacji tam, gdzie istnieje słaba mniejszość i lepiej uzbrojona, silniejsza większość. Podobnie jak na Podolu i Ukrainie było na Litwie, gdzie wielu majętnych Żydów wżeniało się w Polskie i Litewskie rodziny, bo jak powiadano: pieniądz żydowski nie śmierdzi a pejsy nie przeszkadzają w poróbstwie.  W dwudziestoleciu międzywojennym, wskutek antypolskiej akcji sanacji Piłsudskiego na Kresach, skierowanej przeciwko zasiedziałym polskim żubrom kresowym i polskiemu ziemiaństwu wiele polskich rodzin przepisało się na litewskość, w wraz z nimi zrobili to Żydzi, zasymilowani zarówno z Polakami jak i z Litwą. Kto jak to, ale Żydzi dobrze wiedzieli, że powersalska Polska jest dla Anglików i Francuzów solą w oku, że jest tworem sezonowym i trzeba się zabezpieczyć i albo emigrować, albo przybrać barwy ochronne w postaci spolonizowanego asymilatu.   

        Wobec zbliżającego się frontu, cofającej się armii niemieckiej przed bolszewikami wiosną 1944 roku, Żydzi z organizacji syjonistycznych zdawali sprawę, że po okupacji natychmiast ujawnią się zasymilowani Żydzi którzy przeżyli na Kresach gehennę i nie będą chcieli przeżywać jej po raz drugi, a wraz z Armią Czerwoną spłyną z terytoriom Związku Radzieckiego wielotysięczne rzesze żydowskie, które uciekły przed Niemcami i… trzeba je będzie wywieźć do Palestyny, po uprzedniej umiejętnej agitacji.
     To było nie na rękę politykom Londyńskiego Rządu, którzy uważali, że obecność Żydów zamieszkałych tereny kresowe, jest potrzebna do wytargowania u Stalina pozostawienia tych ziem przy odradzającej się Rzeczpospolitej. Polscy Żydzi kresowi, głosiło hasło polityczne, powinni zostać przy polskiej macierzy. Polscy Żydzi kresowi – głosiło inne hasło – powinni mieszkać w Polsce w granicach z 1921 roku. Polscy Żydzi kresowi nie oddadzą Stalinowi Wilna, Równego i Lwowa, swych odwiecznych siedzib. Polscy Żydzi wraz z Polakami na Kresach świadczą o odwiecznej polskości tych ziem i potrafią się dogadać, współpracując pokojowo z Ukraińcami. Polscy Żydzi kresowi są gwarantem poprawnych stosunków we współpracy między Polakami a Ukraińcami i innymi mniejszościami.  Mury Warszawy w latach okupacji były pokryte napisami: „Nie oddamy ziem wschodnich”. Kto by myślał, że mury Warszawy pokrywały napisy wzywające do walki z okupantem niemieckim, ten by się mylił. Taki fałszywy obraz Warszawy, wzywanej przez podziemie do walki z Niemcami jest fałszywy i wykreowany przez powojenną prosowiecką propagandę. Większość napisów, zgodnych z intencją polityczną okupanta, który zachęcał do ich tworzenia, brzmiała: „Nie damy naszych ziem wschodnich”, lub: „Nie damy ziem wschodnich”. Niemcy też na tych terenach wschodnich chcieli robić swoją niemiecką Mitteleuropę, ale w celu pozyskania Polaków do wspólnej wojny przeciwko Sowietom, tolerowali te napisy, żeby zachęcić Polaków do ich obrony, bo już wtedy zdawano sobie sprawę, że gdy Niemcy przegrają wojnę, to Rosjanie zagarną polskie ziemie aż po Wisłę.
      Jak się rzekło, Pan Wołodyjowski dowiedział się z poufnych raportów akowskiej dwójki, że masowym organizowaniem emigracji do Palestyny zajęła się Koordynacja Syjonistyczna Bricha – działająca w ukryciu, lecz ściśle współpracująca z legalnymi partiami żydowskimi, będącymi w ukryciu oraz nielegalną organizacją syjonistów rewizjonistów – partie te pomimo holokaustu działały w podziemiu, na terenie okupowanej Polski. Organizatorami tych przerzutów i szlaków przerzutowych w Wilnie był Abe Kowner, w Równem był Eliezer Lidowski. Pierwsze przerzuty robili jeszcze pod nosem Niemców, natomiast po przejściu ukraińskiego frontu, już całkiem jawnie. Na wiosnę 1944 roku, politykom z Londyńskiego Rządu chodziło o to, żeby ich powstrzymać, przekupstwem, perswazją lub zastraszeniem a jeśli to niemożliwe, to zlikwidować fizycznie – Abe Kowenera i Elizera Lidowskiego.
    Tak więc, porucznik „Rengloda”, ps. pana Kulbaki, pojechał do miasta Równe, trzysta tysięcy ludzi, chociaż jakie ono tam miasto, ta żydowska kocina, fakt że pożydowskich sklepów zatrzęsienie, masarni i szlachtuzów do cholery, jeszcze więcej garbarni, różnych łojowni, tłoczni  oliwy, powroziarni, gwoździarni, cholewkarni na całą Ukrainę, jak nasrał, tak się wyraził w raporcie do KG AK, gdzie go mieli za chama, co się dziwisz, mówił jeden major do drugiego hrabicza, to przecież najzwyczajniejszy cham spod klasztoru na Bielanach, kozodój i wyrzuczacz gnoju z księżych chlewików, taki prymityw, że gdyby nie wojna, to by go zrobili świnopasem, a tu się chce wypychać na salony i dupczyć nasze wyposzczone małżonki, niedoczekanie jego chamskiej maci! Tak przeklinali Kulbakę, a Kulbaka o tym wiedział i jeszcze bardziej dolewał oliwy do ognia, a niechże mnie pocałują w dupę te londyńczyki.

skrent
O mnie skrent

sceptyczny i krytyczny. Wyznaję relatywizm poznawczy. Jestem typowym dzieckiem naszych czasów, walczącym z postmodernizmem a jednak wiem, że muszę mu ulec.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura