skrent skrent
109
BLOG

Śmierć porucznika Kulbaki

skrent skrent Kultura Obserwuj notkę 0

    Papież Wojtyła mówi chętnie o cywilizacji śmierci, ale czy zdaje sobie sprawę, że ludzie pozbawieni prawdziwego życia (również przez religię i kulturę), żywe trupy, nie mogą wytwarzać innej cywilizacji niż śmiertelna, że jest ona wynikiem przegranej woli i ma klasowe podłoże? Że walcząc z tym klasowym podłożem (kłania się marksistowska walka klas) walczy się o prawdziwe, „żywe życie”. Te robotnicze trupy, te trupy wiejskiej hołoty, te pozornie żyjące mumie lokatorów kamienic czynszowych, zepchnięte do poziomu bezwolnych i odmóżdżonych przedmiotów, musiałyby, chcąc zdobyć prawdziwe życie, porwać się do rewolucji, do zmiany stosunków społecznych, do odrzucenia złudzeń mieszczańskiego kłamstwa, do odrzucenia religijnej taniochy... A tego papież Wojtyła by nie chciał, bo przecież do wampirów ssących krew z tych rezerwuarów biologicznej suchej masy (z tych pozornie żyjących w betonowych klatkach Zombi), należą oprócz innych członków elity, również jego księża. On ubolewa fałszywie nad losem bezdomnego robotnika, nad dramatem bezrobotnej dziewczyny, ale bez konsekwentnej analizy zjawiska, nie chcąc nadepnąć na odcisk elicie i ukochanej inteligencji, które żyjąc luksusowo, powodują psychiczną i cywilną śmierć milionów. Powodują to, stwarzając uniwersum, w którym nikt oprócz nich nie może brać udziału. Pod tym względem ludzkość dzieli się na dwie grupy: żyjących rzeczywiście i żyjących pozornie. Żeby żyć rzeczywiście trzeba należeć do elit, do klas posiadających, mieć udziały, weksle, pociągać za sznurki, kierując tymi pozbawionymi własności i woli mocy. Czyż dziewczyna żyjąca pozornie, może bez lęku zdecydować się na urodzenie dziecka? Czy człowiek wpół-umarły może wierzyć w istnienie żywego Boga, skoro wszystko wobec niego tchnie zimnem śmierci? Zimna przyroda, zimni ludzie, zimne kaloryfery. Człowiek żyjący pozornie, odnosi takie wrażenie, ponieważ sfera, w której żyje elita, sfera zabawy i uciechy, jest przed nim szczelnie zamknięta. Radosne życie wybrańców odbywa się jakby za grubą ołowianą szybą, przez którą nic nie przenika prócz zimna i mroku.

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

Znowu ci się śniła wioska, w sobótkowej pieśni
Jakaś dawna cicha troska, na zagonie bobu
Niczym panna wystrojona, w ruń grobowej pleśni
Wstałeś do złotego runa, ze starczego grobu
Niby krowa niedojona, z dorodnych czereśni
Choć właściwie, do pioruna, miałeś ją za młodu…

    „Radosne życie wybrańców...” to źle powiedziane, powinno się rzec: „radosne życie zbrodniarzy”, to dopiero byłoby adekwatne do tego, co ludziom robią. Robią to za pomocą prawa, kultury, religii i polityki, a biedni ludzie nie wiedzą, że mają prawo zmienić ten stan rzeczy za pomocą rewolucji, siły, terroru. Nie wiedzą, że dopóki nie zostaną rewolucjonistami i terrorystami nie będą naprawdę żyć, tak jak ci co dysponują sądem, kościołem, szkołą i więzieniem, na nieposłusznych Zombi. 
 
     Dawno nie czuł się tak wykończony; żeby dojść do łazienki musiał się trzymać ściany. Choć i ścianie przyglądał się podejrzliwie, z obawą, jakby była zrobiona z gęstej mgły, wygładzonej szpachlówką. Bał się, że gdy się zbyt mocno o nią oprze, wpadnie do innego czasowymiaru, jeszcze gorszego, bardziej zdegradowanego niż nasz, gdzie go zaraz pobiją jacyś ochroniarze, żeby podporządkować i wskazać mu jego miejsce na końcu szeregu.

skrent
O mnie skrent

sceptyczny i krytyczny. Wyznaję relatywizm poznawczy. Jestem typowym dzieckiem naszych czasów, walczącym z postmodernizmem a jednak wiem, że muszę mu ulec.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura