Marcin Wolski jest pewniakiem wśród kandydatów do Zarządu TVP. Bez trudu dotarł do trzeciego etapu konkursu, gdzie powalczy ze Stanisławem Wójcikiem, Sławomirem Kaczorowskim i Mariuszem Wyżyckim. W sumie nie ma tym nic dziwnego, bowiem spełnia podstawowe kryteria aktualnie obowiązujące przy wyborze na publiczne stanowiska – był członkiem PZPR, wierzy w zamach, pisze dla Gazety Polskiej.
W wywiadzie dla portalu press.pl Wolski przedstawił zarys swojej wizji naprawy mediów publicznych. Jego zdaniem „ofertę TVP należy poszerzyć o inne twarze”. Tutaj pełna zgoda, gdyż naród ma już dość resortowych bękartów ziejących nienawiścią do obecnej władzy. Program „Tomasz Lis na żywo” mógłby spokojnie poprowadzić Rafał Ziemkiewicz, a całą publicystykę w TVP Info gwiazdy Republiki z Anitą Gargas i Katarzyna Gójską-Hejke na czele.
Pewien niepokój wzbudza dalsza część wywiadu, w której Wolski podkreśla, iż jest „zwolennikiem zatrudniania, a nie wyrzucania”, a „w telewizji muszą być prezentowane różne opcje i punkty widzenia”. Tutaj trochę przegiął, bowiem wrogów Polski pokroju Lisa, Kraśki, Lewickiej, Tadli czy Kulczyckiego należy jak najszybciej wyrzucić na zbity pysk. W TVP nie powinno być miejsca dla piewców najgorszego typu politycznej agitacji.
Dalej Wolski twierdzi, zresztą słusznie, że „programy informacyjne muszą być wyważone”. Jednak chyba zapomniał, że gwarantem rzetelnego i obiektywnego przekazu są bezstronni dziennikarze. Opcja zero w TVP jest w tej sytuacji wskazana, zalecana, konieczna i uzasadniona. Mamy całą rzeszę odpowiednio przygotowanych publicystów i komentatorów aktualnych wydarzeń, którzy przez wiele lat doskonalili swój warsztat w strefie wolnego słowa. Niektórzy z nich, jak na przykład, Gmyz, Terlikowski, Pereira, Sakiewicz czy bracia Karnowscy to niekwestionowane dziennikarskie autorytety, którym do tej pory nie dane było wypłynąć na szerokie wody. Nie możemy zmarnować ich potencjału, bo naród nam tego nie wybaczy.
http://www.press.pl/wywiady/pokaz/846,W-TVP-brakuje-osob-wyrazistych
