Stowarzyszenie KoLiber Stowarzyszenie KoLiber
1014
BLOG

Koszyk świadczeń gwarantowanych w burdelu

Stowarzyszenie KoLiber Stowarzyszenie KoLiber Polityka Obserwuj notkę 5

Gdyby Bareja żył, nie miałby kłopotu z pisaniem scenariuszy następnych komedii. Materiału na satyrę antyustrojową jest aż nadto. Pomysł wliczania prostytucji, przemytu i narkobiznesu do Produktu Krajowego Brutto z pewnością zostałby wykorzystany przez nieżyjącego reżysera, gdyby tylko wymyślono to w czasach mu współczesnych.

Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady Europejskiej doceniło nieskrępowane kontrolą biurokratów rodzaje działalności gospodarczej. Szkoda, że padło akurat na te, które są zakazane przez państwa członkowskie, albo o tę zakazaną działalność się ocierają (jak w wypadku prostytucji często powiązanej z sutenerstwem). Nie można mieć jednak złudzeń, że Unia zamierza w ten sposób legalizować aktywność zarobkową dilerów, prostytutek i przemytników. To, że ich działalność jest zgodna z zasadą volenti non fit iniuria, natomiast taki handel ludźmi czy zabójstwa na zlecenie – które na razie do PKB nie będą wliczane – już niekoniecznie, nie powinno wzbudzać w nas naiwności co do ideologicznych planów Brukseli. Unia Europejska nie zamierza zmieniać swojego stosunku do swobody działalności gospodarczej, o czym świadczy całość jej polityki, a nie jeden oderwany gest. Wymienione wcześniej branże zostały wzięte pod uwagę tylko z powodu dużych zysków, których doliczenie do PKB może zauważalnie zmienić wielkość tego wskaźnika. Czemu mają służyć te księgowe manewry?

Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha twierdzi, że Unia chce w ten sposób dogonić Stany Zjednoczone. Normalnie się nie da, toteż wymyśla się różne sztuczki, żeby zdusić kompleksy uniokratów wobec odwiecznego rywala. Inni eksperci tłumaczą, że napompowane statystyki zmienią relację długu publicznego do PKB, co odwlecze przekroczenie progów ostrożnościowych. Większy PKB zwiększy też składkę unijną krajów członkowskich, co również poprawi samopoczucie brukselskich polityków.

Nie ma więc się co ociągać, kiedy czeka tyle pracy, która uczyni lepszym życie wielu ludzi. Będzie trzeba stworzyć koszyk usług – peroruje mądra głowa w Tok FM. Czy to już zapowiedź Narodowego Funduszu Seksu i koszyka świadczeń gwarantowanych? Jeszcze nie, ale zawsze pociesznie to wygląda, gdy ktoś chce kontrolować dziedziny życia, które do kontroli najmniej się nadają.

Główny Urząd Statystyczny poinformował, jaką metodą będzie liczył dochody z prostytucji i handlu narkotykami. Usługi seksualne zbada metodą dochodową pytając prostytutki o cennik (słusznie – są przecież bardziej wylewne aniżeli ich klienci), a narkobiznes – metodą wydatkową, pytając o wydatki konsumentów (również słusznie, bo ci nie dadzą po buzi, a mafia owszem). Nie ujawnił jeszcze, jak zabierze się za przemytników. Najprościej byłoby z papierosami – ankieterzy firm badawczych mogą przepytać (oczywiście za pieniądze podatnika, ale kogo obchodzi sens takich wydatków?) zwykłych ludzi, ile wydają na papierosy z kontrabandy. To jednak nie jedyny przemycany produkt, a liczenie wartości innych nie musi być tak miłe i bezpieczne jak rozmowa przy herbatce z respondentem.

Wielu młodych Polaków marzy o ciekawej pracy, w której można się rozwijać, zdobywać nowe umiejętności i znajomości. Nie sądzę, żeby posada urzędnika w Głównym Urzędzie Statystycznym znajdowała się do tej pory wysoko w hierarchii interesującego miejsca zarobkowania. Taka praca mogła budzić ekscytację kujona z dyplomem matematyka, ale nikogo więcej. Teraz to się zmieni. Możliwości zdobywania wiedzy o świecie współczesnym, istniejące dotychczas w tym zawodzie, wzrosną wydatnie. Będzie można poznać wielu ciekawych ludzi z półświatka, z którymi kontakt jest doprawdy inspirującym przeżyciem: już widzę tę chmarę miłośników serialu „Rodzina Soprano” stojących w kolejce do roboty w GUS. Wiele okazji do poszerzenia horyzontów i wykazania się kreatywnością nadarzy się też przy badaniach sponsorowanych studentek i uczennic, których przecież nie obejmują policyjne statystyki, a wysokość ich dochodów oraz regularność i częstotliwość świadczenia usług jest bardziej zróżnicowana niż profesjonalistek.

Dane zbierze Ośrodek Badań Gospodarki Nieobserwowanej (OGN) przy Urzędzie Statystycznym w Kielcach. Ciekawa nazwa. Interesujące: jak można badać gospodarkę bez jej obserwowania? Przedstawiciele państwa wmawiają nam, że nawet jak państwo kogoś obserwuje, to nikogo nie obserwuje. Wiedzą, że obywatele często posądzają ich o zapędy inwigilacyjne, więc wyraźnie zaprzeczają tym podejrzeniom za pomocą wewnętrznie sprzecznej nazwy jednej ze swoich instytucji.

Poza przyczynami racjonalnymi ludzie często kierują się w życiu emocjami, więc może cała heca wzięła się z zazdrości? Urzędnicy unijni pewnie nie mogą znieść tego, że obywatel dupcząc cichodajkę dupczy też państwo, które nic z tego nie ma, a to przecież państwo decyduje o tym, kto, z kim i kiedy może. Kupowanie dragów i produktów z przemytu też mogło wydać się im przejawem antypaństwowego nonkonformizmu, chociaż nie posądzam większości ludzi zaopatrujących się w te towary o inne powody sięgania po używki aniżeli nałóg i/lub ekonomiczna konieczność. Może nieodwzajemniona miłość urzędnika do obywatela tak bardzo boli, że biurokraci postanowili zacząć analizować, jak bardzo ich nie kochamy?

 

Marcin Motylewski, Stowarzyszenie KoLiber 

www.koliber.org Stowarzyszenie KoLiber to ogólnopolska organizacja łącząca ludzi o poglądach konserwatywnych oraz wolnorynkowych. Posiadamy ponad 20 oddziałów w miastach całej Polski. Konserwatyści, liberałowie, libertarianie, wolnościowcy, monarchiści, minarchiści, anarchokapitaliści, antykomuniści. Licealiści, studenci i przedsiębiorcy - młode pokolenie, któremu bliskie są wartości takie jak: ochrona własności, wolność gospodarcza, rozwój samorządności, szacunek dla historii i tradycji oraz silne i bezpieczne państwo. W naszej działalności dążymy do: I Realizacji idei wolnego społeczeństwa. II Całkowitego poddania gospodarki mechanizmom rynkowym. III Obrony suwerenności państwowej. IV Stworzenia "silnego państwa minimum" opartego na rządach Prawa. V Rozwoju samorządności. VI Poszanowania tradycji i historii. VII Uznania szczególnej roli Rodziny Działając w KoLibrze pragniemy zarazem inspirująco i twórczo wykorzystać spędzany wspólnie czas. Pole naszej działalności jest niezwykle szerokie: od tak poważnych przedsięwzięć jak międzynarodowe konferencje, obozy naukowe, panele dyskusyjne poprzez uliczne manifestacje aż po nieformalne spotkania, imprezy integracyjne oraz pikniki. Różnorodność nurtów sprawia, że są wśród nas ludzie o różnych poglądach. I właśnie to jest naszą siłą. Nie zawsze się zgadzamy, ale to jedyne takie miejsce na polskiej scenie politycznej, gdzie prawica potrafi rozmawiać i wypracowywać kompromisy. Poszczególne teksty zamieszczane na blogu nie są oficjalnym stanowiskiem Stowarzyszenia.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka