strof strof
363
BLOG

Opowieści zimowe. Czwarta strona notesu

strof strof Kultura Obserwuj notkę 13

 

Słońce tu inne; każdą bowiem z bardziej powabnych sylwetek,  
powieloną w szkle wystaw, oświetla chętniej, by chwilę
później przeskoczyć na smukłe palce, co tę ma zaletę,
że nie rani cię w sposób żaden bladych promieni wysiłek.

Piwo nie smakuje dobrze. Więc kawa. Plus wodnista brandy,
w której słońce, tonąc, zostawia resztki słodyczy zaciśnięte na dnie.
Biały ścieg łączy niskie fale; nici niewidocznie przędą
dłonie kute w kamieniach. I naciąg dnia słabnie.

Łódź, za słoną opłatą, wiezie cię teraz samym skrajem
czerni; szmer motoru rozlany oleistą plamą
podchodzi godzina po godzinie pod pałac Rady i nadaje
stosowne metrum trwającym w półmroku obradom.

Możesz, śpiąc, chodzić dalej. Twarz na zimnym murze
zostawia kontur, który się zamaże nim go schwycą oczy
płynących wysp pełnych błękitnych ogni i ludzi, którzy
tańczą, gdy wycisza się księżyc i blask nie skowyczy.

Nad martwą wodą wiek marynarki fellini poznają po prążkach
jak po słojach drzewa kelnerzy wśród cichego skrzypu
skórzanych podeszew. Brud nieba mewa z piór wytrząsa
i okno zamyka się jak zwykle na granicach bytu.



Wiosna. Epilog, ostatnia strona notesu

Ekran telefonu ożywa, karmiony cichymi słowami,
i drga w nim niebieski świetlik niby hibernowany Endymion
prężący dumnie tatuaż – mapę. Podczas gdy ty na pamięć
odczytujesz dotykiem wypukłe litery jej imion.


strof
O mnie strof

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura