Mundurki. Zakaz używania komórek. W taki oto sposób chce się walczyć z patologiami, których skutkiem są imitowany gwałt i samobójstwo
Ponury żart? Oby. To nawet nie jest leczenie objawów zamiast przyczyn, to materiał na jakąś surrealistyczną powieść. Ale to jest jak najbardziej realistyczne. To się dzieje naprawdę
"Problemy rodzą się w domu, w szkole tylko ujawniają" - prawda to? No tak. Tylko co my możemy zrobić? Zatrudnimy milion kuratorów, którzy będą wizytować polskie domy, czy aby ojciec nie bije mamy czy też któryś rodzic nie wraca pijany do domu? To z kolei absurd porównywany z tymi mundurkami i walką z telefonami.
Odpowiedź jest brutalna, ale prawdzie należy zawsze spojrzeć w oczy. Z tym pokoleniem NIC JUŻ SIĘ NIE DA ZROBIĆ. Można co najwyżej pilnować żeby nie stało się nic złego. Pogódźmy się z tym i rozpocznijmy inną pracę, z pierwszakami.
* Niech godziny wychowawcze przestaną wreszcie być okienkami, a psychologowie w szkołach normą
* Zatrudniajmy nauczycieli, którzy poważnie będą traktować swoje obowiązki
* Wywalmy w cholerę podręczniki, w których są z góry ustalone role społeczne, bo to nawet dzieci ten fakt z pozoru nie obchodzi, to może powodować, że młoda dziewczyna może myśleć, że społeczeństwo wymaga od niej czego innego i przez to czuć się nieakceptowana
* Przestańmy traktować SKSy jak dziwactwa i zauważmy ich pozytywną rolę, jak również nie róbmy problemów z zaliczaniem przedmiotów uczniom uczestniczącym w zawodach sportowych
Kto chce może poniżej dopisać swoje postulaty, bo to powyżej to nie wszystko, a już z pewnością nie może być traktowane jako całościowa propozycja reform
-- Raven, który 12 lat spędził w systemie polskiej edukacji przeduniwersyteckiej, i którego o niejeden ból głowy ona przyprawiła
