Jan Śniadecki Jan Śniadecki
608
BLOG

Obama w tarapatach

Jan Śniadecki Jan Śniadecki Polityka Obserwuj notkę 7

Wyścig prezydencki w Ameryce robi się coraz bardziej wyrównany. Znacząca przewaga jaką jeszcze niedawno Obama miał nad Romneyem zaczyna topnieć prawie do zera. Perspektywa zwycięstwa Mitta Romneya staje się coraz bardziej realna. Według sondaży AP-GfK na Obame zagłosowałoby 47 % Amerykanów a na Romneya 44 %. Na pozór Obama wciąż prowadzi i to o 3 %, trzeba jednak pamiętać, że ze statystycznego punktu widzenia 3% nie ma żadnego znaczenia. Biorąc pod uwagę jak bardzo sondaże odbiegają od rzeczywistości (wystarczy porównać wyniki wyborow z sondażami, czasem różnica jest większa niż 5 %) najnowsze badanie pokazuje tak naprawde jedno: poparcie dla obu kandydatów jest praktycznie równe.

Przed Barackiem Obamą stoi więc znacznie trudniejsze zadanie niż w 2008 roku. Tym razem na naprzeciwko siebie znacznie mocniejszego konkurenta niż w poprzednich wyborach. Po zwycięstwie Obamy w 2008 roku cały świat był w stanie ekstatycznego entuzjazmu. Wszędzie można było przeczytać hymny pochwalne o kampanii Obamy. Pisano o tym jak świetnie zmobilizowano internet i media społecznościowe, jak przyciągnięto do kampanii grupy wyborców na ogół niechętne demokratom albo niezainteresowane polityką itd. Przyznano nawet prezydentowi USA pokojowego Nobla, co zażenowało samego laureata. Z dzisiejszej perspektywy widać jednak, że w kampanii z 2008 roku Obama miał względnie łatwe zadanie. Wszyscy byli wtedy rozczarowani prezydenturą Busha, republikanie nie mieli dobrego kandydata. John Mccain był dosyć wiekowy, jego kampania byłpozbawiona kreatywności. Dziś Obama stoi naprzeciwko kandydata, który ma już sporo politycznego doświadczenia, ale nie jest jeszcze wypalony jak Mccain. O tym, że jest groźnie najlepiej świadczy to, że Romney stopniowo zaczyna prześcigać Obame pod względem zebranych funduszy, w maju zebrał 86 milionów dolarów (Obama tylko 65).

Głównym czynnikiem, który działa na niekorzyść Obamy jest bezradność prezydenta w obliczu kryzysu ekonomicznego. Kandydat demokratów próbuje odwrócić uwagę od swojej bezczynności w tej kwestii poprzez zwrot w stronę kwestii obyczajowo-społecznych. Strategia wydaje się rozsądna. Jest to zresztą chyba jedyna możliwa taktyka. Jeśli przez 4 lata Obama nic w kwestii ekonomii nie zrobił to teraz raczej nie opłaca mu się przyciągać uwagi opinii społecznej do kwestii gospodarczych. Dlatego kandydat demokratów będzię pewnie stawiał w obecnej kampanii na kwesti społeczno-obyczajowe. Zapewne dlatego niedawno Obama ogłosił, że popiera legalizacje małżeństw par homoseksualnych i przedstawił projekt zmian w prawie dotyczącym emigracji. Co ciekawe niektórzy zwolenicy Obamy uważają, że legalizacja małżeństw homoseksualnych może nawet wzmocnić instytucje małżeństwa. Na skutek legalizacji związków homoselsualnych małżeństwo przestanie być kojarzone z chrześcijaństwem i średniowieczem i stanie się nieco bardziej atrakcyjne dla młodych ludzi. Argument wart rozważenia zwłaszcza w kontekście polskim. U nas też małżeństwo stopniowo staje się reliktem minionej epoki. Jeszcze kilka lub kilkanście lat i w Polsce tak jak w Stanach liczba zawieranych małżeństw zacznie lawinowo spadać.  Być może jedynym ratunkiem dla tej pięknej ale zagrożonej wymarciem instytucji będzie zmiana jej definicji?

pseud. i krypt.: J. S.; Krytykiełło Zachariasz; (ur. 29 sierpnia 1756 w Żninie, zm. 21 listopada 1830 w Jaszunach koło Wilna) – polski astronom, matematyk, filozof, geograf, pedagog, krytyk literacki i teoretyk języka, autor kalendarzy i poeta.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka