Terror stosowany wobec carskiej władzy najezdniczej nie był - jak się ogólnie sądzi domeną ostatniej ćwierci XIX wieku - (kiedy to "pierwszy polki terrorysta" Ignacy Hryniewicki z Podlasia - działający "we współpracy" z członkami rosyjskiej "Ziemli i Woli" - dokończył zamach na Aleksandra II w roku 1881), ani też tylko polską specjalnością. Zamachy na wyższych czynowników władzy carskiej miały miejsce już bowiem w połowie wieku XIX na Kaukazie. Nie byli wolni od nich i sprawujący na podległym im terenie niemal władzę absolutną generał-gubernatorzy.
Otóż w roku 1856 - a zatem związanym jeszcze z Wojną Krymską, która w swoim końcowym etapie trwała właśnie na Zakaukaziu - jeden z władców kaukaskiej (gruzińskiej) Swanetii (Svaneti) rotmistrz gwardii carskiej, książę Konstantyn Dadeszkeljan, pozbawił życia moskiewskiego generał-gubernatora obszaru kutajskiego (Kutajsu), generała-porucznika księcia Gagarina. Dokonał on tego morderstwa także i na "składzie przybocznym" gubernatora , pozbawiając życia urzędnika d/s specjalnych poruczeń, honorowego radcę lljina oraz chorążego Jrdiszwili. Żeby tego było mało -w akcie szału czy metodycznego zabijania - Dadeszkeljan poranił nawet kucharza moskiewskiego generał-gubernatora.
Najwidoczniej furia i nienawiść oślepiła zupełnie dokonującego zamachu na generał-gubernatora przedstawiciela elity podbitych przez Rosję ludów kaukaskich, który zresztą w następstwie został skazany na śmierć.
Nie znalazłem jednak informacji aby odciętą głowę Dadeszkeljana pokazywano zamarynowaną w słoju, tak jak zrobiono z głową Hryniewickiego. No bo i ofiary zamachów różniły się jednak rangą.