goralzgiewontu goralzgiewontu
531
BLOG

o złodziejach i policjantach

goralzgiewontu goralzgiewontu Rozmaitości Obserwuj notkę 3

 Autobus na niemieckich blachach zatrzymał sie na przełęczy, 50 niemieckich emerytów rozglądało się, chłonąc górską panoramę. Tak, część z nich pamietała ten widok z dzieciństwa, dla części było to tylko przywołanie opowieści ich ojców i matek. Białe adidaski, srebrne oprawy okularów i białe zęby szeregowały się by podjąć 100 metrową wyprawę na punkt widokowy. Rosło tam drzewo, jedno jedyne. Młody mężczyzna stojący pod drzewem na stołku, kopnął stołeczek i zawisł. Nogi kopały powietrze. Niemcy najpierw coś krzyczeli, wezwali na pomoc kierowcę, po paru minutach, zaczęli iść w stronę wisielca. Gdybyli około 50 metrów od samobójcy ów ożył, zgrabnie rozpiął szeleczki do których przywiązany był stryczek, zeskoczył na ziemię, wziął swój stołeczek i ryknął spokojnie odchodząc w dolinę:

" Za Westerplatte, kurwa!!!"

Tak dowiedziałem się o istnieniu Smyka, złodzieja z fantazją. Smyk ma okolo 30 lat i żyje z kradzieży, właściwie zmonopolizował to rzemioslo w promieniu kilku naszych wsi. Kradnie umiejętnie, okrada domy tych miastowych, którzy wierzą w monitoring i umowę z agencją ochrony. Szczególnie wierzą zimą, kiedy z miasta powiatowego patrol interwencyjny może do nas jechać i dwie godziny. W tym czasię Smyk i jego kilkuosobowy gang potrafią załadować dobrem traktor, wyciąć palnikiem miedziane rury, i wymontować piec.

Potem przyjeżdza policja, potem policja szuka Smyka, potem on mówi do protokołu, że nic nie wie. Potem policjanci mówią, że on za cwany jest i tak od lat co wiosnę.

Swoich nie okrada, bo nogi i ręce połamią, a my tubylcy mamy świadomość, że dopóki mamy Smyka innego zlodzieja nię będzie. Którejs wiosny przyszedł i do mnie, że roboty jakiejś szuka, a że szefa ochrony nie szukałem, rozstaliśmy sie w zgodzie.

Tak to zyjemy w spokoju społecznym na wsi naszej.

 

 

 

 

wątpiący

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości