Kuchennik Kuchennik
6132
BLOG

Słonina na każdy dzień tygodnia;-D

Kuchennik Kuchennik Rozmaitości Obserwuj notkę 6

W tej notce: 

http://siukumbalala.salon24.pl/505311,slonina-na-niedziele

Siukum Balala poruszył bardzo ważny, a często wstydliwie pomijany temat, jakim są tłuszcze zwierzęce. Zrobił to z ogromnym znawstwem i wdziękiem, którego mnie na pewno zabranie, ale podejmę się jakże trudnego zadania - postaram się uzupełnić wątek SB. Bo trzeba przyznać, że o ile notka SB jest wielce smakowita, to temat zalediwe musnęła po wierzchu, zamiast zagłębić się weń uczciwie ;-D

Pamiętam śp. Macieja Kuronia, który twierdził - w ślad za swymi kulinarnymi mistrzami - że ludzie lubią jeść tłusto. Co prawda, przedwczesny koniec Pana Macieja (którego bardzo ceniłam choćby dlatego, że preferował typ kuchni, której hołduje również mój Tata) każe jego stwierdzenie traktować z pewną rezerwą, ale nie ze wszystkim się on mylił. Co więcej - miał bardzo dużo racji.

Nie wiem, czy Państwo pamiętają - swego czasu Robert Makłowicz stanowił parę felietonistyczną z aktorem Piotrem Bikontem. Dziś Pan Robert (wielce sympatyczny) robi jako "mistrz kulinarny" oszałamiającą karierę w naszym grajdołku, a o Panu Piotrze, w kontekście kulinarów, pozostało tylko wspomnienie. A szkoda - bo i jako talent literacki, i jako znawca kuchni, i jako kreator smaku sprawdzał się, moim zdaniem, lepiej od swego kumpla po piórze ... No, mniejsza. Bikont swego czasu pisywał również dla "Kuchni", gdzie napisał coś w tym duchu, że nawet i w kuchni chińskiej smalec jest czasem niezbędny ... Święte słowa! Trzeba przecież mieć na uwadze, że tłuszcz to najlepszy nośnik smaku ... 

Dopóki ludzie jedli wszystko zgodnie z następstwem pór roku, grubasów było z pewnością znacznie mniej, niż obecne. Jestem głęboko przekonana, że to właśnie dyktat niskokaloryczności spowodował epidemię otyłości - a zaczęło się chyba od Stanów Zjednoczonych ...

Mój dziadek miał przed II wojną (i trochę po wojnie, zanim go "domiary" zniszczyły, masarnię na tyle dobrą i znaną, że eksportował wędliny na Litwę. A trzeba wiedzieć, że powszechnie uważało się, że to właśnie Litwini mieli lepsze od nas węliny ;-D

Z rodzinny opowieści wiem, że szczególnym wzięciem cieszyła się słonina sezonowana w soli. Była ona droższa od kielbas i szynek - i nic dziwnego, ponieważ jej przygotowanie było pracochłonne i czasochłonne: słonę należało przez trzy kolejne dni mocno nacierać grubą solą, a następnie układać ciasno w naczyniu, przesypując solą każdą wartwę, i przetrzymywało się ją na lodzie. Obecnie sezonowaną słoninę można zakupić w sklepie internetowym "U Saszy", w sklepach z żywnością węgierską, a także w niektórych sklepach ze zdrową żywnością (co potwierdza moją tezę, że słonina, byle stosowana z umiarem, też jest zdrowa!) ;-D Pewnie w innych miejscach też się da, ale ja znam akurat te ;-D

Innym sposobem przedłużania świeżości słoniny było nacieranie jej sproszkowaną, słodką, czerwoną papryką -  takoż bracia Madziarzy, eklepy eko i Hala Banacha w Warszawie ;-O

Kiedyś wędzoną słoninę można było kupić w Auchan, ale od lat już jej tam nie ma (i komu to przeszkadzało?!!!). Od pewnego czasu słoninę wędzoną można kupić - a jakże, oczywiście, że u Węgrów - oraz - jasne, że w sklepach ze zdrową żywnością ;-D

Nadmieniam, że stare książki kucharskie zalecały całą paprykę ze słoniny zeskrobać przed jej użyciem.

Wędzona słonina nadaje się do wszystkiego: do jajecznicy, jako baza potraw węgierskich, do pasztetów ... Użycie słoniny wędzonej do zasmażenia kapusty daje zaskajujący, ale naprawdę interesujący efekt! Nawet i bigos odwdzięczy się nam za dodatek (wytopionej) słoniny wędzonej, na której przysmażymy cebulę: o wiele lepiej, niż boczek "wędzony" płynem wędzarniczym ... 

Słonina dojrzewająca, poza oczywistością jajecznicową, doskonale się nadaje do zadziwiania gości jako składnik półmiska z wędlinami ;-D no szpikowania chudych mięs (choć stare kucharki zalecały do tego celu słoninę "młodą", ale wtedy to była inna słonina - gruba słonina z grubych świń ...

Bo to jest właśnie warunek słoniny dobrej jakości: tłuste świnie, karmione naturalnie i bez zbytniego pośpiechu ... Jak widać, Węgrzy nie dali się ogłupić do końca i produkują tuczniki, a z nich - smakowitą i jakże przydatną słoninę ... Ale i w Polsce coś drgnęło "w tym temacie". Sama mam zaprzyjaźniony sklep mięsny, w którym można nabyć (ale tylko rano, bo to towar "spod lady" słoninę grubą na pięć palców .... I kiedy czasem przyjdzie mi taka ochota, mogę teraz sama, metodą dziadkową, sezonować słoninę. Zwłaszcza zimą, na strychu. Ja dodaję do niej roztarty z solą czosnek, co i mój dziadek czasem praktykował ;-D 

Na koniec - informacja dodatkowa. Cena słoniny wędzonej i dojrzewającej w sklepie ze zdrową żywnością to 29 zł za kg - znów więc, jak przed wojną, dorównuje ona niektórymkiełbasom i szynkom.

Jeszcze droższa (ale też, uczciwie mówiąc, lepsza) jest słonina ze stoiska węgierskiego w Tesco - 35 zł za kg. Dokładnie tyle samo kosztuje tam "słonia angielska", która jest raczej chudym, wędzonym bekonem, niż boczkiem ;-D

Przynajmniej więc pod względem słoniny zaczynamy wracać do tradycji międzywojennej ;-D

P.s. A cienka słonina, którą można kupić w każdym sklepie, nadaje się, po nabiciu kawałka na widelec, do smarowania patelni przyy smażeniu naleśników ...

Kuchennik
O mnie Kuchennik

Jestem skromna, zdolna i pełna poświęcenia.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości