Że czas - wszyscy wiedzą, z pacjentami, pielęgniarkami i rodzicami gimnazjalistów na czele. Ja jednak nie o tym. Ządam od minister Hall, tej samej, która dzielnie cięła lektury szkolne na "fragmenty", by usunąć z podstawy programowej nauczanie ortografii. Po cholerę ma dzieciak rysować drzewka ze słówkami? Po co ma wkuwać wyjątki od pisowni końcówki -ówka?
Pan Prezydent (w Nowym Słowniku III RP z wielkiej litery) tego wszystkiego nie wkuwał. Nie matura, lecz chęć szczera. Pamiętam, w czasach mojej podstawówki nagle pojawiło się w klasie kilkoro dysortografów, z czego na tę przypadłość cierpiał jeden kolega, a reszta miała zaświadczenia z poradni "załatwione" w ten sposób, że mamusie wydzierały się gabinecie: "Pani kochana, on nerwowy jest i z Ó ma problemy, pani mu tu da papierek, bo do następnej klasy nie przejdzie!". No to pani dawała papierek i głąb przechodził.
W efekcie MWzWM najczęściej nie mają zielonego pojęcia o tym, dlaczego "ból" pisze się przez Ó. Nic nie wiedzą o wymienności G. A że juz w moich czasach o historii języka polskiego nauczycielki uczyły głównie z podręczników z lat '70, to i o tejze MWzWM nic nie wiedzą. To dlatego mają trudności z odróznianiem innych języków słowiańskich od siebie (kto zna rosyjski, białoruski lub ukraiński wie o czym mówię; jeszcze gorzej jest z odróznianiem czeskiego i słowackiego) i nie wiedzą, dlaczego te języki brzmią tak, a nie inaczej. Na angielskim, na przykład, co bardziej światły nauczyciel na dzień dobry tłumaczy, ze język wyspiarzy kształtował się pod róznymi wpływami, łacznie z francuskim i norweskim (dobrze obeznani z angielskim równiez zauwazą te wpływy!). Byc moze dlatego uczniowie chichoczą, gdy mają przeczytać tekst Bogurodzicy. Spisana w języku pogranicza staropolskiego i starobiałoruskiego pieśń cerkiewna po prostu nie moze brzmieć "bardziej zrozumiale".
Te wszystkie zawiłości są psu na budę. Dziwoląg w rodzaju mojej skromnej osoby (nie, nie jestem językoznawcą z wykształcenia, ale zapewniam, ze na ucho odrózniam walijski od np. baskijskiego) postrzega język jako zywy organizm. Nie ma dwóch identycznych kotów, szczurów i ludzi, choćby to były bliźniaki. Mam jednak wrazenie, ze większości ta wiedza nie jest potrzebna do niczego. Wystarczy zajrzeć na fora internetowe (ja często zaglądam na fora kosmetyczne, w końcum baba - tam zagęszczenie błędów jest wybitnie podobne do wpisu Pana Prezydenta w księdze kondolencyjnej).
Doszłam do smutnej konkluzji, ze Pan Prezydent naprawdę reprezentuje nasz Naród.
Bo prawdziwy Prezydent powinien mówić jak Wałęsa, pić jak Kwaśniewski i pisac jak Komorowski. Wtedy będzie swojski, nasz, spod (B)budki.
Większość ma rację, no nie?
PS. Serio. Administracjo, zrób coś z edytorem tekstu. Część znaków diaktrycznych mi zjada treść. Po prostu raz na jakiś czas znika wszystko po wpisaniu "Z z kropką". PT Czytelników upraszam o nie naśmiewanie się z braku "Z z kropką" w tekście - to wina edytora, nie moja.
PS 2. Wtręt osobisty. Polskiego uczyłam się niemal od zera mając lat 6. Czasem zdarza mi się popełnić błąd w odmianie, wynikający chyba głównie z logiczności dodawania końcówek w prostszych językach. W norweskim nie ma az takiej róznorodniści końcówek i wyjątków. Dlatego upraszam PT Czytelników, by zwracali uwagę na nieprawidłową odmianę w moich tekstach - uwagi przyjmuję do serca.