TeaDrinker TeaDrinker
2156
BLOG

Czy "wariaci" są potrzebni PiS-owi?

TeaDrinker TeaDrinker Polityka Obserwuj notkę 63

 

Ciężko się pisze o sobie, ciężko się pisze o swojej grupie społecznej. Bo żeby tekst był prawdziwy i niezakrzywiony niedowidzeniem swoich wad, musi być pisany ponad przynależnością. Dostrzegając, jednakże, te wady mogę wydać się dla grupy społecznej, z którą się utożsamiam, niegodziwcem i „tym złym”. Mogę mieć w takim wypadku poglądy kontrowersyjne i bardziej, według nich, PO-wskie. Ale z potrzeby nieodpartej, nazwania rzeczy po imieniu musze napisać.

To, co i jak, chcę nazwać jest trudne do opisania, bo cofa trochę do opisanej w moim wcześniejszym tekście o narodzie Tuska sytuacji. Cofa do elementarnego rozgraniczenia, nie tyle strukturalnego, co obyczajowego i społecznego elektoratów, zarówno PO, jak i PiS. Elektorat Platformy skrótowo opisałem we wcześniejszym tekście, natomiast o elektoracie PiS-u mam dopiero w planach napisać.

Wracając jednak do podziału pojedynczych grup, to podział elektoratu PiS jest bardzo ciekawy. Bo występuje tam podgrupa zwana przeze mnie dość pejoratywnie „wariatami”. Ale właśnie takie, pejoratywne, czy negatywne, jest w rzeczywistości. Ci „wariaci” to wyborcy, którzy dość ślepo widzą PiS. Są to ludzie o bardzo stałych, prawie niezmiennych poglądach, nie mają swojego archetypu, bo on tworzy się na ich oczach, powstaje dla potomków tych ludzi. Ten archetyp tworzący się dla potomnych to Jarosław Kaczyński. Uznają go za swojego mistrza i nie zachowują ziemkiewiczowskiego domniemania uczciwości w stosunku do jego wrogów politycznych. Kaczyński jest dla nich wzorem i bezgraniczną esencją prawdy, ale i bezbłędnym wodzem. To wszystko brzmi jak kawałek tekstu z Wyborczej, ale tak jest. Czy należy się tego wstydzić? Nie, bo to uznawanie Kaczyńskiego za bezbłędnego, prawdziwego i tak dalej, jest czymś całkowicie normalnym i niegroźnym. Normalnym, bo przecież w polskich realiach ciągłej wojny równorzędnych klas, każdy musi sobie wybrać swoją przynależność i całkowicie się jej oddać. Oczywiście nie wszyscy, bo są ludzie, którzy próbując zachować „zdrowy rozsądek”, zachowują miałkość i nijakość. Są także niegroźni, bo zawzięcie działają w dobrej sprawie.

Działają w dobrej sprawie, ale złymi metodami. Wyświadczając, rzecz jasna przypadkowo, niedźwiedzią przysługę chłonnemu władzy i sukcesów PiS-owi. Przykładem działalności tych „wariatów”, są Groby Pańskie, tworzone w atmosferze żałoby po katastrofie smoleńskiej. Ludzie, którzy stworzyli te kościelne dekoracje mięli jak najbardziej czyste intencje, a ich wena twórcza chcąc uczcić ofiary katastrofy, skomercjalizowała katastrofę i dała możliwość mediom do śmielszego naśmiewania się z twórców, PiS i katastrofy smoleńskiej.

Po pierwsze, media mainstreamowe, uznały wykorzystanie tematu katastrofy do Grobów Pańskich, za przyzwolenie do używania katastrofy w innych kontekstach.
Po drugie, te same media, wciąż, na przekór wszystkim niepodważalnym faktom, działania owych „wariatów” przypisują Kaczyńskiemu – „to on dał znak”. To oczywiście mylne, a może po prostu wygodne tym mediom „spostrzeżenia”.
Po trzecie, to zachowanie i ten sposób uczczenia pamięci poległych w katastrofie jest jak najbardziej im należne i słuszne, jednakże, daje pożywkę mediom i politykom innych partii do śmiania się z PiS i zmarginalizowania katastrofy, co już nie jest tak słuszne. Jest niekorzystne dla PiS-u, który jak tlenu potrzebuje nowego elektoratu.  

Smoleńskie Groby Pańskie to tylko przykład, ale „niedźwiedzich” działań grupy „wariatów” jest więcej. Można dołączyć do tego model samolotu wniesionego na teren przed Pałacem Namiestnikowskim i niektóre transparenty również stamtąd. Nie mam pojęcia w jakim celu przyniesiono ten model, ale dla tekstów z transparentów znajduję wytłumaczenie. Większość z nich była prawdą, treści tamte były słuszne i zwracały uwagę na różne sprawy związane, bądź nie z katastrofą. Ale czy były potrzebne? Czy były niezbędne w tamtych niespokojnych chwilach? Czy nie można było ich przekazać w spokojniejszy sposób, co również zwiększyłoby ich powagę i dobitność?
Wszystko można było, a tak stały się tylko medialną pożywką i tematem alternatywnym dla destrukcji państwa.

Poglądy tych „wariatów” mogą być słuszne bądź nie, ale sposób ich prezentacji i rozpowszechniania jest w polskich hiperbolicznych mediach niekorzystny dla PiS, czyli partii, którą chcą wspomóc przedstawiciele nurtu „wariatów”. Bo media łączą ich bezpośrednio z Kaczyńskim, przez co burzą jego długo budowany wizerunek. A cóż Kaczyński miałby zrobić, przecież nie skrytykuje swojego elektoratu za poglądy, które sam wyznaje, nie skarci także sposobu ich reprezentacji, bo to też byłoby w złym stylu. Więc cóż on może zrobić?

 Więc jako jeden z wielu członków tej grupy elektorackiej PiS, pytam i poddaję dyskusji, czy „wariaci” są potrzebni PiS? W moim mniemaniu nie, jeśli nie skończą z niedźwiedzią przysługą. A powinni, już najwyższy czas. Teraz, gdy zbliżają się wybory, PiS-owi potrzeba, między innymi, dobrego wizerunku w tych mediach wszechwiedzących, typu Wyborcza i inne szubrawstwa. Nawet jeśli nie będą mówić o PiS w dobrym tonie, to wystarczy, że nie będą miały powodu do mówienia w złym.

TeaDrinker
O mnie TeaDrinker

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka