z.j. z.j.
47
BLOG

Ulica i demokracja

z.j. z.j. Polityka Obserwuj notkę 1

Życzenia się spełniają. Czasami zupełnie nieoczekiwanie i nie w porę.

Wyobraźmy sobie sytuację, kiedy - zgodnie z życzeniami przeciwników Braci Kaczyńskich - Jarosław Kaczyński nie kandydowałby w  Wyborach Prezydenckich. Wyobraźmy sobie, że po 10 kwietnia odciąłby się od polityki, do czego miał pełne prawo.

Ogromna częśc społeczeństwa stanęłaby wobec niewytłumaczalnej śmierci Prezydenta RP, śmierci dowódców sił zbrojnych, smierci czołówki polityków z każdej ze stron. Stanęłaby wobec odczucia tragedii, żalu, smutku... stanęłaby wobec postawy rządu "nic się nie stało, państwo działa, Rosjanie wszystko nam powiedzą".

Jak szybko smutek, żal, żałoba i odczucie tragedii przerodziłoby się w gniew? Niekontrolowany, bez reprezentanta, bez kogoś, komu na barki mozna włożyć bagaż odpowiedzialności i zaufania? Załóżmy, że - jak pokazują kontrowersyjne "sondażowe słupki" - to tylko około 25% jest "twardym, kaczystowskim" elektoratem. Załóżmy że pozostała część to obywatel centrowy, głosujący przede wszystkim za spokojem i bezpieczeństwem własnym i za tym, gdzie je znajdzie lub wydaje mu się ze znajdzie.

 

Wyobraźmy sobie gniew około 25% społeczeństwa.

 

Te 25% można oceniać, osądzać, wysmiewać, można nazywać, przezywać... "taliban, kaczystowska reakcja, watahy, moher, ciemnogród, szoszoni" itp epitety. Można dywagować o racjoonalności i irracjonalności gniewu. Bez znaczenia to jednak dla faktu, iż ten procent, ta część społeczeństwa istnieje i - rozgniewana - jest potęgą.  Pozostała większość to nie jest przeciwnik dla "kaczystów". Większość stanie z boku. Gniew byłby skierowany konkretnie, skupiony na garstce. Nie ma co snuć przypuszczeń, gdzie stanie centrowy obywatel... Mozna założyć, iz stanie tam, gdzie nie będzie się rzucał w oczy.

 

 

Jednakowoż Jarosław Kaczyński jest, kandydował, nie odciął się od polityki i przyjął ciężar odpowiedzialności za realizację gniewnych pytań. Wskazał na konieczność zmian. Tym samym uspokoił gniew. Wskazał na wagę wyborów. Wstrzymał zapalnik. Skupił na sobie uwagę gniewnej części społeczeństwa, wziął zaufanie. Komuż by mógł zaufać gniew bardziej, niż temu politykowi, który osobiście jest zainteresowany odpowiedziami na pytania? Temu, który osobiście ma wielkie prawo do gniewu, rodzącego się w społeczeństwie?

Po wyborach Jarosław Kaczyński nadal jest i zadaje pytania, wypowiada sądy... Nie miejmy zludzeń - wypowiada to, co nurtuje części opinii publicznej. tej, która wstzrymała gniew. Nie ma też złudzeń - gdyby gniew tej części społeczeństwa musiał zadać te pytania sam - nie byłyby tak łagodne, jak za pośrednictwem Jarosława Kaczyńskiego.

 

Nie zamierzam apelować o bezkrytyczne podejscie do Jarosława Kaczyńskiego - byłoby to bezcelowe i -  przede wszystkim - niekonstryktywne i niedemokratyczne. Natomiast apelowałbym o docenienie tej buforującej obecności Jarosława Kaczyńskiego, która skupia na sobie zaufanie i uwage zagniewanej części społeczeństwa. Bez jego ostrych słów, bez jego krótkich i treściwych uwag, bez jego zmiany na jedną i zmiany na drugą stronę moglibyśmy stanąć wobec czystej formy gniewu społecznego.

Czego nikomu nie życzę.

z.j.
O mnie z.j.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka