Starłem się z redaktorem Sierakowskim w niedzielę w IPR „ W samo południe”. Redaktor jak wszyscy polscy socjaliści za wzór idealnego państwa stawia sobie Szwecję. Olbrzymi sektor publiczny, wysokie podatki, hojne świadczenia socjalne. Wspaniałomyślności podatników, lewica przypisuje dynamiczny rozwój firm jak IKEA, Volvo, czy H&M.
W rzeczywistości opieka socjalna, dla każdego od kołyski po trumnę rodzi coraz więcej napięć społecznych, problemów gospodarczych i kwestionowana jest w samej Szwecji, gdzie wzrost gospodarczy spadł do najniższego w Europie. Uzależnienie od państwowych świadczeń rośnie a szkoły i opieka zdrowotna są coraz gorsze. Służba zdrowia to oczywiście problemem w całej Europie i kosztuje miliardy, ale w Szwecji o dziwo na chorych zostaje najmniej pieniędzy, bo lwią część pochłaniają zwolnienia lekarskie, dotacje do kosztownych operacji plastycznych, dotowanie matek wychowujących dzieci. Pogarszająca się służba zdrowia stworzyła nowe zjawisko turystyki zdrowotnej w Szwecji, dziś niemal tak popularnej jak turystyka alkoholowa do niżej opodatkowanej Polski czy Estonii.
Najbardziej sfeminizowany system polityczny Europy doprowadził do zdegradowania kobiet do roli podrzędnych pracowników. Szwedki rzadziej niż Niemki, czy Holenderki, ba nawet Polki zostają menadżerami. Szefowie obawiają się, że zanim zaczną pracę znikną na urlopie macierzyńskim a potem na licznych dniach wolnych i ćwiartkach etatowych zarezerwowanych dla matek. W ostatnich latach rząd usiłował naprawiać system, wprowadzać prywatne firmy i konkurencję do systemu świadczeń socjalnych, ale robił to nieudolnie.
Szwecja nigdy nie wróciła do swojej świetności z lat 50 tych, kiedy krajem rządził odpowiednik dzisiejszych neoliberałów. To były lata najwyższego wzrostu gospodarczego i najniższych w Europie podatków. Ale już w latach 80 tych podatki należały do najwyższych na świecie. Adoratorzy szwedzkiego socjalizmu podkreślają, że bezrobocie jest tu na poziomie 6 proc. To nie przeszkadza, że ukryte bezrobocie według oficjalnych danych przekracza 25 proc. Z blisko 6 milionów zatrudnionych 2,2 mln pozostaje na etatach i otrzymuje pieniądze, ale z kategorią „chwilowo nie w pracy”. Nie muszę dodawać, że państwo sponsoruje wypłaty. 39 proc. ludzi w wieku produkcyjnym nie podjęło żadnej pracy przez ostatnie dwa lata. Czy wzorów trzeba szukać aż w Szwecji? Przecież my już to raz przerabialiśmy.