Harry Haller Harry Haller
22
BLOG

W odpowiedzi Heretykowi o Spiskach Wszelakich

Harry Haller Harry Haller Polityka Obserwuj notkę 6
Zaczynający, podobnie jak ja, swoją przygodę z Salonem24 Heretyk w swojej ostatniej notce rozważa dyskredytowanie różnorakich spiskowych teorii stawiając pytanie dlaczego tak się dzieje. Odpowiedzieć wypadałoby krótko: Ponieważ można wierzyć p. Walentynowicz, że Wałęsa zaprasza ją co rok na swoje urodziny aby otruć ją zupą, ale można też zachowywać, chociażby śladowy, kontakt z rzeczywistością. Rozumiem jednak, że taka odpowiedź, mimo, że właściwie wyczerpuje temat, nie każdego może satysfakcjonować, a już na pewno nie satysfakcjonuje tych, którzy wierzą w spisek Okrągłego Stołu, kulinarną mściwość Wałęsy czy tezy niejakiego von Dänikena odnośnie kosmicznych wojaży prekolumbijskich Indian. Co jednak drogi Heretyku łączy te wszystkie trzy teorie ? To, że nie opierają się na faktach – przy czym pragnę zauważyć, że posługuję się tzw. naturalistyczną definicją faktu. Jeżeli Ty, czy ktokolwiek inny uznacie za bardziej wiarygodną jakąś inną definicje (np. pisowską teorie faktografii „faktem jest wszystko to, co twierdzimy”, która wśród różnych FYMów, Katarzyn i Maryli cieszy się dużą popularnością), to oczywiście jestem otwarty i skłonny podyskutować nad ich zaletami i wadami, chociaż wolałbym, aby pochodziła ona raczej z dziedziny filozofii, a nie polskiej polityki, w której definicje są, delikatnie mówiąc, często bardzo egzotyczne. Piszesz Heretyku, że procentowo więcej agentów SB znajdowało się wśród tzw. wyższych warstw społeczeństwa z powodu kryterium użyteczności. Uważam, że Twoje rozumowanie jest słuszne i logicznie prawdziwe, ba !, nawet uważam podobnie, jednak bez przedstawienia odpowiednich danych nasza opinia w tej kwestii, mimo, że oparta na racjonalnych przesłankach, pozostaje jedynie opinią a nie wiedzą. Mimo tego wysnuwasz z tego przekonania, i to już nie niestety wg. praw rządzących racjonalnym i logicznym rozumowaniem, że ilość agentów wśród wymienionych przez Ciebie środowisk jest powodem ich oporu przed lustracją: Po pierwsze owe środowiska nie wiedzą jak głęboko były infiltrowane – podobnie jak my dwaj mogą oczywiście wnioskować a priori (z powodów przez Ciebie wymienionych), że były obiektem zainteresowania SB, czy też a posteriori (znając przypadki inwigilacji czy rekrutacji) mieć tego pewność, ale nie mają możliwości ocenić skali skierowanych p r z e c i w k o sobie działań. Warto tez pamiętać, że przede wszystkim te środowiska są ofiarą a nie sprawcą i jako takie należy je więc postrzegać. I to nie tylko tych, którzy byli inwigilowani czy zastraszani, bici lub internowani przez SB, ale także tych, którzy do współpracy zmuszeni zostali szantażem czy przemocą. Oczywiście Ty czy ktokolwiek inny, szczególnie wśród tych, którzy w roku 89 mieli 10 lat możecie powiedzieć: „ja bym się nie złamał ! nie zdradziłbym ! nie poszedłbym na współprace z aparatem przemocy !” Cóż mogę powiedzieć słysząc te dumne i pełne najszczerszych chęci słowa ? Uśmiechnąć się tylko wypada lekko i ze zrozumieniem i zacytować bohatera jednego z idiotycznych amerykańskich filmów „nikt nie kłamie z elektrodami na jądrach”. Nigdy nikt nie potraktował mnie w taki uroczy sposób, ale wnioskować mogę (i to z dość poważnych przesłanek), że rzeczywiście każdego da się złamać – wszystko jest kwestią odpowiednich „argumentów”. Pogardzać możemy tymi, którzy dopuszczali się obrzydliwości z własnej, nieprzymuszonej woli, przypadki inne należy rozpatrywać indywidualnie. Więc nie, nie dziwi nikogo opór owych środowisk przed lustracją tym bardziej, że: Po drugie winnymi opóźnienia lustracyjnego nie są najzagorzalsi lustracji przeciwnicy, ale wręcz odwrotnie – jej „zwolennicy”. Dlaczego „zwolennicy” ? Ponieważ Macierewicz czy Kaczyńscy ze zwolennikami lustracji, czyli ludźmi takimi jak ja, którym podoba się model przedstawiony w „Życiu na Podsłuchu”, nie mają nic wspólnego. Zwolennik lustracji chce prawdy (czy też czegokolwiek jej bliskiego) a nie piętnowania, publicznych nagonek, wyzwisk i ogólnie pojętego rynsztoku. Kaczyńscy chcą pałki na politycznych przeciwników i niechętne im środowiska intelektualistów; nie ważne czy naprawdę byłeś agentem czy też ofiarą, czy Wałęsa jest Bolkiem czy nie, czy donosiłeś, bo wierzyłeś w komunizm czy też dlatego, że inaczej Twoje śmiertelnie chore dziecko nie zostałoby zoperowane. Ważne jest to, aby na każdego z kim jest nie po drodze, kto ma inną wizje Polski czy tez inne poglądy „coś” znaleźć. Specjalnie zresztą pisze „coś” gdyż podejście PiSu do lustracji doskonale ilustruje zachowanie jednego z posłów przed Trybunałem Konstytucyjnym: oświadczył, ze 2 z sędziów było współpracownikami i zażądał ich wykluczenia, następnie okazało się, ze owszem obaj figurują w aktach, ale jako inwigilowani, czego już poseł partii mającej w nazwie zarówno Prawi jak i Sprawiedliwość przemilczał. Dopóki w polskiej polityce funkcjonują takie gnidy lustracja nie ma sensu. Na szczęście po ostatnich wyborach jesteśmy o mały kroczek bliżej do lustracji: hołota wybory przegrała i panuje nam miłościwie pieprzący o niczym Premier-Słońce. Jeżeli więc chodzi o lustracje to może i jakiś spisek istnieje – ale nie po tej stronie sceny politycznej gdzie go szukasz. Kończąc temat lustracji, którym i tak wcześniej czy później mam zamiar się obszerniej zająć i wracając do Teorii Spiskowych: Brzytwa Ockhama. Wymyślona tak naprawdę przez Arystotelesa a przytoczona przez średniowiecznego filozofa jako argument w trwającym wtedy w najlepsze sporze pomiędzy uniwersalizmem a nominalizmem ma także swoją prostszą, pozafilozoficzną formę zwaną zasadą ekonomii myślenia: proste rozwiązanie jest najlepsze albo nie wymyślaj nowych czynników jeżeli nie istnieje taka potrzeba, a jeżeli już, to udowodnij najpierw ich istnienie. Szczególnie chciałbym podkreślić drugą z maksym gdyż doskonale odnosi się do podejmowanego przez nas tematu. Wymyślmy roboczą tezę, że owszem Okrągły Stół był wynikiem spisku. Mamy też odpowiedź na fundamentalne w takiej sytuacji pytanie czyli Kto skorzystał ? Oczywiście skorzystał Układ, to jest przecież „oczywistą oczywistością”. To, że Układ istnieje to także „oczywista oczywistość”, to z kogo się składa też jest „oczywiste” i to tak „oczywiste”, że mimo, że istnieje komputerowy model Układu to nikt, nie tylko owego modelu, ale także jakichkolwiek dowodów na istnienie Układu nie widział. Owszem są tacy, co twierdzą, że mają na to dowody (ale ich nie ujawniają), owszem są tacy, którzy w niezwykłym przenikliwości swych przykutych do zmywaków umysłów dostrzegają powiązania, których znacznie tęższe głowy nie dostrzegają, owszem są to Ci sami ludzie, którzy „mieli pewność”, że lojalka Jarosława Kaczyńskiego była sfałszowana zaś Wałęsy już nie i wreszcie owszem są to Ci sami ludzie, którzy prędzej są zdolni uwierzyć, że Wałęsa chce otruć p. Walentynowicz zupą niż, że krzywa Graffa działa mimo, że na krzywa Graffa istnieje cała masa dowodów zaś kwestia zupy i przeszłości agenturalnej największego polskiego lekkoatlety od lat pozostaje w sferze kalumnii… Wreszcie jedyne, co może ratować Teorie Spiskowe przed nieubłaganym ostrzem Ockhamowej brzytwy jest wyżej cytowany fragment dotyczący obligatoryjności potrzeby wymyślania nowych czynników. Zawsze będą tacy politycy, którym zależało będzie abyśmy Ty, ja i wielu innych obywateli się bali, abyśmy rozglądali się podejrzliwie szukając dybiących na nasze życie, cześć i majątek „obcych”, „innych” albo „zdrajców”. Przede wszystkim jednak, abyśmy w obronie przed tymi pełnymi podłości elementami, które dybią na wolną Polskę oddali się w obronę naszym światłym obrońcom oddając im wcześniej… nasz głos, który z kolei umożliwi im zdobycie tego o czym marzą czyli władzy – nie dla Ciebie, nie dla mnie i nie dla Polski: dla siebie ! Widzisz drogi Heretyku, ciemnogród nie bez powodu ma opinie łatwego do manipulowania, „ciemnego”, „głupiego” i niewykształconego (to ostatnie jest nawet potwierdzone badaniami – patrz ostatnie wybory): po prostu ludzi popierających modły o deszcz, intronizacje Maryji na Królową Polski czy wierzących w tezy o Aztekach w kosmosie nie powinno się traktować poważnie – to po prostu zwykła strata czasu: jest wystarczająco wiele realnych problemów, aby tworzyć nowe.

Nie komentuje pod cudzymi wpisami, chyba że mi się baaaaaardzo nudzi. Na komentarze własnych wpisów odpowiadam tylko w niezwykłych /jak na warunki dyskusji Salonu24/ przypadkach. EoT. .................................. W co wierzysz ? W to: że wagi wszystkich rzeczy na nowo trzeba oznaczyć. Co mówi ci sumienie ? "Winieneś stać się tym, kim jesteś". W czym leżą największe twe niebezpieczeństwa ? W litości. Co kochasz w innych ? Swoje nadzieje. Kogo nazywasz złym ? Tego, który chce zawsze zawstydzać. Co wydaje Ci się najbardziej ludzkie ? Oszczędzać komuś wstydu. Co jest pieczęcią osiągnięcia własnej wolności ? Przestać się wstydzić samego siebie. -> Nietzsche

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka