Harry Haller Harry Haller
47
BLOG

W obronie bezbronnych

Harry Haller Harry Haller Polityka Obserwuj notkę 4
Jakich bezbronnych ? I dlaczego w obronie ? Niewielu wie, że jeszcze już objęciem w ZSRR władzy przez Stalina późne dzieła Marksa objęte były zakazem publikacji jako zbyt mało „marksistowskie”. Podobnie Kościół z licznych ewangelii według własnego widzimisie wybrał na Nowy Testament te, które odpowiadały jego wizji życia i nauczania Chrystusa. Mimo to, każdy niechrześcijanin czytający Biblie odkryje jak różne było nauczanie „pierwszego i ostatniego chrześcijanina” (jak pisze Nietzsche) od poglądów prezentowanych przez Kościół Katolicki, nie wspominając o licznych „przykładnych katolikach”, którzy pod względem żółci, zajadłości i nienawiści dalece przewyższają faryzeuszy spiskujących na życie Jezusa. Dla tych ostatnich była to bowiem kwestia walki o władze zaś dla naszych dobrych owieczek opluwanie innych stanowi niemal sens życia, idee przewodnią i najważniejszy parytet podług którego kształtują swoje poglądy i wypowiedzi. W przeciwieństwie do wspomnianego wcześniej Chrystusa Nietzsche spodziewał się, że znajdą się tacy, którzy wykrzywią jego myśli i zaprzęgną jego pisma dla własnych, jakże różnych od tych, które przyświecały jemu, celów. Dzięki jego siostrze Urszuli, Hitlerowi oraz nazistowskim i katolickim propagandzistom udało się szalonemu myślicielowi przypiąć łatkę nacjonalisty, brutala oraz opinie duchowego ojca nazizmu. Nietzsche zaś Niemców nie mógł ścierpieć (uważał się za „polskiego ducha” i, niesłusznie zresztą, próbował udowadniać swoje polskie korzenie) zaś patriotyzm i nacjonalizm, podobnie jak socjalizm, czyli według niego „ateistyczne chrześcijaństwo”, uważał za najbardziej podłe i reaktywne emanacje woli mocy. Po części uważam, że sam jest sobie tego winien pisząc w sposób niejasny i pozornie chaotyczny, kierując treść swych pism dla tych, którzy urodzili się aby dostrzegać triumf nihilizmu i bez znajomości jego dzieł ( Kto umie oddychać powietrzem pism moich, wie, że jest to powietrze wyżynne, ostre powietrze. Trzeba być do niego stworzonym, inaczej grozi niemałe niebezpieczeństwo przeziębienia się. Lód blisko, samotność potworna — lecz jakże cicho spoczywa wszystko w świetle! jak się swobodnie oddycha! - /Ecce homo, Przedmowa, 2-3, s. 2/). Kto nie jest urodzony do oddychania takim powietrzem skazany jest na chrześcijańskie (owce nigdy nie zrozumieją wilka; nawet jeżeli zaczną wyć do księżyca) albo infantylne (polecam przezabawne sceny z „Rybki zwanej Wandą” oraz wielu zbuntowanych młodych ludzi, którzy coś tam słyszeli o poglądach szalonego ucznia Dionizosa). Dlatego właśnie „w obronie bezbronnych”, a dokładniej jednego z wielkich intelektualistów w którego imieniu, jak zauważam od pewnego czasu, broni się idei z którymi on miał niewiele wspólnego i to przez środowiska, którymi zawsze pogardzał i od których trzymał się jak najdalej. Zbigniew Herbert, dla mnie poeta niezwykle ważny. Polskiej poezji raczej nie lubię: Chyle czoła przed Kochanowskim, fascynuje mnie Norwid i bawi mnie Bursa, ale dlaczego Szymborska dostała Nobla nigdy nie pojmę zaś Mickiewicza, jak i Słowackiego uważam za płytkich durni, którzy pięknie rymowali – nie mówiąc o wielu równie miałkich poetach, którym niestety jeszcze zabrakło talentu operowania słowem. Herbertem zaś zachwycam się nie tylko jako poetą, ale także osobą – za smak, inteligencje i kulturę osobistą. Tak, miałem przyjemność poznania go i to jeszcze jako gówniarz, który dopiero zaczynał interesować się poezją i jego osoba zrobiła na mnie wielkie wrażenie. Tym bardziej więc boli mnie gdy, także tutaj na Salonie24, wycierają sobie swoim imieniem usta Ci od których przez swoje życie trzymał się jak najdalej. Pamiętam jak dziś gdy przysłuchiwałem się jego rozmowie z jednym z dziennikarzy z Gazety Wyborczej na temat polityki i pamiętam dobrze mój szacunek dla człowieka, który, podobnie jak Ryszard Kapuściński o ludziach godnych pogardy potrafił mówić z pewna miękkością i sporym wdziękiem, jakby byli raczej nieznośnymi owadami wartymi fraszki niż frustratami, który od początku lat 90 obrzydzają wielu ludziom życie, plują i z radością tarzają się w stworzonym przez siebie rynsztoku – mieszaninie własnego i ubeckiego gówna. Tymczasem, co było bardzo widoczne przy komentowaniu nieszczęsnego „listu autorytetów” w sprawie książki dwóch rynsztokowych funkcjonariuszy, wielu jest takich, którzy, gotowi odsądzić od wszelkiej czci Michnika, Szymborską i Bartoszewskiego, Księcia Polskiej Poezji sadzają na tronie jako ideał „prawdziwego inteligenta a nie wykształciucha”. Ten sam Herbert, który z powodów estetycznych z odrazą patrzył na „polskie bagienko” i który przyjaźnił się z Szymborską teraz zostaje wciągnięty na sztandary „chłopców i dziewczyn o twarzach wyciosanych z kartofli”. Tych samych postkomunistycznych homo sovieticus, których środowisko jeszcze niedawno opluło Herberta i uznało go za agenta. Dokładnie drogie dzieci… Herbert do „michnikowszyzny” nie należał tylko dlatego, że był dla niej wzorem i mędrcem i nikt z jej szeregów nie miałby czelności stawiać się z nim w jednym rzędzie. Dlatego proszę Was i zaklinam jeżeli zostały w Was chociażby resztki przyzwoitości – zostawcie Mistrza w spokoju ! Co Wam zrobił abyście brukali jego pamięć i wciągali go do stworzonego dla Waszych celów rynsztoka ? Czym Wam zawinił, że wciągacie go w sojusz z Kaczyńskim, Gosiewskim i Brudzińskim ? To był esteta, jeden z ostatnich z długiej linii takich jak wczesny Nietzsche wielbicieli duchowego piękna. Człowiek o wielkiej wrażliwości i delikatności którego dobrego imienia nie powinno się wciągać do polityki – wszystko jedno w jakich celach. Kończę pisać ten emocjonalny post a obok mnie leży mój ulubiony Jego zbiór – „Hermes, Pies i Gwiazda”. Wiem, że zaraz zacznę go, po raz nie wiem który, czytać i smakować a potem, gdy za jakiś czas zajrzę na Salon, aby przeczytać post kogoś pokroju Kataryny, albo równie pełne nienawiści wpisy i komentarze, przypomni mi się moja ulubiona z Herberta fraza: „książęta moich zmysłów wybierają wygnanie”. Bo to wszystko, moi mili, jest kwestia estetyki więc raczej na Dzierżyńskiego się powołujcie – on miał podobne oczy i kurtkę czekisty.

Nie komentuje pod cudzymi wpisami, chyba że mi się baaaaaardzo nudzi. Na komentarze własnych wpisów odpowiadam tylko w niezwykłych /jak na warunki dyskusji Salonu24/ przypadkach. EoT. .................................. W co wierzysz ? W to: że wagi wszystkich rzeczy na nowo trzeba oznaczyć. Co mówi ci sumienie ? "Winieneś stać się tym, kim jesteś". W czym leżą największe twe niebezpieczeństwa ? W litości. Co kochasz w innych ? Swoje nadzieje. Kogo nazywasz złym ? Tego, który chce zawsze zawstydzać. Co wydaje Ci się najbardziej ludzkie ? Oszczędzać komuś wstydu. Co jest pieczęcią osiągnięcia własnej wolności ? Przestać się wstydzić samego siebie. -> Nietzsche

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka