Ma być okrągły stół, by radzić nad poprawą szkolnictwa. Trudno mi wierzyć, by ta narada coś udoskonaliła, bo było już reform wiele, bardzo wiele i po żadnej nie było raczej lepiej niż przed nią. W czymś innym tkwi przyczyna różnych niedoskonałości w oświacie. Obecny strajk po prostu pokazał, ze nauczycielom obojętny jest los i nerwy uczniów, że ich nie lubią, więc chyba nie lubią także swego zawodu. Natomiast uczniów bardzo lubi władza, wciąż zapewniając w TVP, że gdyby ludzie władzy byli nauczycielami, to przenigdy nie zostawiliby uczniów np bez możności zdawania matury. Podobnie było, gdy strajkowali lekarze, którym też los chorych był głęboko obojętny - w przeciwieństwie do władzy, która w TVP zapewniała, że nigdy by od łóżek chorych nie odeszła. Również i sędziowie, jak okazało się i okazuje, mają podsądnych gdzieś, sądząc ich latami, gdy w tym czasie bankrutują firmy podsądnych itd itd. Natomiast władza lubiąca ludzi i licząca się z ludźmi w ogóle, w tym z podsądnymi w szczególności, chce sądownictwo ulepszyć. Z tego wszystkiego wynika wniosek, ze zawód nauczyciela, lekarza, sędziego wybierali niestety ludzie, którzy swych zawodów nie lubią i którzy mszczą się za to niejako na uczniach, chorych, podsądnych. Natomiast te zawody bardzo lubią i wiedzą jak je po ludzku wykonywać rządzący obecnie politycy i ich miłośnicy. To oni powinni byli być nauczycielami, lekarzami, sędziami. Jak mogło do czegoś takiego dojść?! Ciekawe są przypadki Karczewskiego i Zalewskiej, to lekarz i nauczycielka, którzy odeszli od swych zawodów, porzucając chorych i uczniów, do polityki, być może też i dlatego, by lepiej zarabiać, a teraz krytykują swych byłych kolegów, że też chcą lepiej zarabiać i że niekiedy strajkują porzucając pacjentów i uczniów.
