trescharchi trescharchi
1819
BLOG

Mój własny faworyt do Trybunału Stanu.

trescharchi trescharchi Polityka Obserwuj notkę 14

Mamy obecnie - czasy trudne, budżet trzeba negocjować (z różnym powodzeniem), problemów wychodzi bez liku - tyle problemów na głowie, że warto czasami wyciągnąć "asa z rękawa"; to jest najpierw miesiącami deliberować o tym, że tuż tuż przed nami wniosek do Trybunału Stanu w sprawie dwójki "budowniczych IV RP", a w końcu zrealizować ten pomysł w praktyce z bardzo długą obsuwą. Nijak się to ma wprawdzie do powagi takiej zacnej instytucji jak Trybunał - ot, sprowadzony tu do roli bardzo prymitywnego straszaka i tematu zastępczego - ale to już problem PO, że ślepo tworzy w Polsce takie precedensy. To też może się dla niej odbić czkawką w przyszłości, zwłaszcza, gdy z jej obozu ciągle dobiegają głosy, że pan Kaczyński to w sumie "nie chce władzy, tylko zemsty". Drodzy przyjaciele z partii rządzącej, rzucając publicznie zarzuty wobec prezesa PiS po pięciu latach od przegrania przezeń wyborów - to trochę długo. Nigdy nie uwierzę, że zbieranie dowodów musiało trwać od 2007 do 2012 roku; "odzyskaliście" przecież wszelakie służby i urzędy centralne, toteż znalezienie śladów ewentualnego bezprawia powinno być zadaniem najprostszym z prostych; doprawdy, traktowanie Trybunału Stanu jako miecza nad głową uwłacza zarówno Polskiej demokracji, jak i obyczajom politycznym.

Niemniej - skoro jest taka moda i potrzeba chwili, to ja niniejszym też zgłaszam swojego kandydata do postawienia go przed Trybunałem Stanu. Z kilku przyczyn, dobrze udokumentowanych i szeroko komentowanych w mediach; przy czym wiem, że były już pewne przymiarki do "rozprawienia się" z panem Bogdanem Klichem (wotum nieufności chociażby), ale wszystko na darmo - koledzy z PO obronili pana ministra. Pomimo pewnych rzeczy, doskonalne znanych społeczeństwu, a które zaraz powtórzę. Przy okazji zaś Czytelników proszę o wybaczenie - notka z pewnością nie będzie obiektywna, bowiem (pisząc dość górnolotnie) dla mnie, jako Polaka i obywatela, świadome pozostawanie w polityce osoby tak skompromitowanej swoim rządzeniem jak pan Klich jest skandalem i koronnym dowodem na arogancję partii, która ma tą nieszczesną obywatelskość w nazwie.

A zatem, po pierwsze: koszt remontu nieszczęsnych Tu-154M w rosyjskiej Samarze. Fakt, że "remontujący" mogli nagrać we wnętrzu Polskiego rządowego samolotu (wyobrażacie sobie Państwo coś takiego w innych samolotach na Zachodzie?) wesoły filmik, pozując z Polskim godłem, przechadzając się między fotelami. Fakt, że remont wyniósł Polskiego podatnika circa 70 milionów złotych - nawet pan Tomasz Hypki, człowiek, którego o sympatyzowanie z obecną opozycją posądzić nie sposób, uważa, że to absolutny skandal i przepłacenie; to w gruncie rzeczy tak, jak gdyby było Nas stać na całkiem dobre, nowe auto ale My mimo wszystko - z sentymentu, albo żeby dać dorobić panu Zenkowi z warsztatu - pakujemy forsę w reanimowanie starego, wysłużonego pojazdu. Zresztą po wydarzeniach w Smoleńsku okresowym przeglądem ostatniego Tupolewa zajmowała się dokładnie ta sama firma, która organizowała pierwszy, "filmowany" remont. Abstrahując od samego absurdu sytuacji, że wojskowy samolot NATO jest remontowany w Rosji, to trzeba zwrócić uwagę - pan minister przepłacił, i to znacznie; miał jednak na tyle tupetu, że po remoncie drugiej "tutki" rozpowiadał w mediach, że "...nic nie stoi na przeszkodzie, by Polskie VIP-y nadal korzystały z samolotu po jego modernizacji (...) jest to dobry, nowoczesny samolot (...) jeden z najnowocześniejszych w Europie...". Trzeba przyznać - świadectwo wielkiej fachowości pana ministra, zważywszy zwłaszcza na przyszłe losy Tupolewa o numerze 102.

A zatem, po drugie: Mirosławiec - i fakt, że mimo kolejnej tragedii lotniczej w Wojsku Polskim nie wprowadzono żadnych działań naprawczych, co najwyżej je pozorowano; pan minister Klich wszem i wobec łamiącym się głosem (tuż po katastrofie) zapewniał, że przyjrzy się całej sprawie i wyciągnie daleko idące konsekwencje; mimo to od 2008 roku do 2010 roku nie zrobił absolutnie nic, by rozwiązać nabrzmiewające problemy w 36 specpułku. Jak sam się potem przyznał - "...nie wiedziałem o nieprawidłowościach, bowiem nikt mnie o nich nie informował...". W każdym razie nie robił nic, i to nawet pomimo takich głośnych manifestacji, jak dymisja szefa specpułku, pana płk Tomasza Pietrzaka - odchodzącego ze służby z uwagi na przestarzałą flotę dla VIP-ów; albo wypowiedzianej głośno opinii pana profesora Maryniaka - jednego z najlepszych ekspertów lotniczych w Polsce - że dalsze latanie Tupolewami to przestępstwo. Nic nie wzruszyło pana Klicha, a wręcz przeciwnie, bowiem...

...a zatem, po trzecie: sprawa Embraerów; śp. Aleksander Szczygło, kiedy ustępował ze stanowiska ministra przekazał swojemu następcy - panu Klichowi właśnie - wypieszczony i przygotowany przetarg na zakup samolotów dla VIP-ów; doprawdy, wystarczył jeden malutki podpis. Miast tego podpisu otrzymaliśmy decyzję pana ministra Klicha, w której powołuje on zespół mający doprowadzić do przejęcia dwóch Embraerów (mimo tego, że pan Szczygło skasował przetarg swojego poprzednika, pana Sikorskiego, obawiając się właśnie nadmiernego lobbowania ze strony brazylijskiego producenta) , a przy okazji uchyla postanowienie pana Szczygły o przetargu, mamy więc kolejny pat - tymczasem VIP-y nadal muszą tłuc się przestarzał...wróć, zdaniem pana ministra są to przecież jedne z najnowocześniejszych samolotów w Europie. Cała sprawa z Embraerami jest zagmatwana, jakby celowo mętna i tajemnicza; pan Klich do dzisiaj odmawia też udzielenia jakiegoś wyczerpującego komentarza na ten temat, przynajmniej ja się z takim nie spotkałem.

A zatem, po czwarte: publiczne kłamstwo urzędnika publicznego; pan minister Klich bardzo długo utrzymywał, że nie miał wiedzy o tym, że do Smoleńska leci cała wierchuszka Polskiej generalicji. Gdy światło dzienne ujrzało pismo z osobistym dopiskiem "zgoda, ja też się wybieram", a kłamstwo wyszło na jaw, pan minister nie podał się do dymisji, ba! pewnie nawet nie przeprosił, jeno zadowolił media skąpą informacją, że "...Zwierzchnik Sił Zbrojnych ma prawo do takiego zaproszenia i było oczywiste, że nie powinienem w takie zaproszenie ingerować...". Nie ingerował zatem do tego stopnia, że - mimo łamania procedur i działania wbrew logice, gdy pakowano generałów do jednego samolotu - nie zainteresował się ani przez chwilę, jakim samolotem wybierają się generałowie i jakie środki dla zapewnienia bezpieczeństwa jego podwładnym będą podjęte. Krytykował go za to między innymi - związany przecież ze środowiskiem PO - pan Gromosław Czempiński, na co pan Klich potrafił znaleźć tylko jedną odpowiedź: "...zostałem poinformowany pismem od prezydenta, że ci wojskowi zostali zaproszeni do udziału w obchodach katyńskich, ale nie o zaproszeniu do samolotu. Zaproszenia do przelotu każdy dostawał indywidualnie...". Trudno o lepszy dowód na indolencję urzędniczą i zupełne nie panowanie nad materią, którą się zarządza.

Można listę zarzutów wydłużać w nieskończność, ja poprzestanę na tych; piątym, ostatnim zarzutem będzie to, że pan minister Klich ma nadal taki tupet i jest tak przekonany o słuszności własnych słów, że zdecydował się zostać senatorem Rzeczypospolitej. Nie usunął się w cień, nie zakończył kariery politycznej - wręcz przeciwnie, pan minister "nic nie wiem" wciąż w najlepsze pobiera niemałe uposażenia ze Skarbu Państwa, fundując Polakom kolejny pokaz tego, że mając odpowiednie "plecy" i dysponując całkowitym brakiem honoru (czy człowiek honorowy nie podałby się do dymisji choćby po przyłapaniu na kłamstwie?) można pozostawać w elicie władzy na długie lata.

Smutna to konstatacja; nikogo nigdy nie namawiałem do samosądów, do ślepej zemsty politycznej czy rozgrzebywania przeszłości w dziesiątkach komisji śledczych. Jednak w przypadku pana ministra Klicha jestem głęboko przekonany, że za swoją działalność ministerialną zasługuje na Trybunał Stanu. Zdecydowanie zasługuje.

trescharchi
O mnie trescharchi

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka