trescharchi trescharchi
878
BLOG

Unia daje. Unia pilnuje.

trescharchi trescharchi Polityka Obserwuj notkę 26

 

W Bydgoszczy powstało Centrum Sportu Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego. Nazwa dumna, warunki takoż. Hala sportowa, basen, siłownie, wszystko wypieszczone i przygotowane do użytkowania. Tylko użytkować za bardzo nie można.

Centrum Sportu kosztowało 30 milionów złotych. Polska dała milionów dziewięć, resztę dołożyła Unia Europejska. Wszystko jak najbardziej legalnie, bez przekrętów, bez ustawianych przetargów, słowem – nic, tylko korzystać. Korzystać jednak nie do końca wolno, bowiem w myśl przepisów unijnych obiekty można wykorzystywać tylko do celów dydaktycznych, typu lekcje wuefu – na które i tak masowo brane są zwolnienia - na przykład. Taki AZS, który z Centrum miałby największy pożytek, wstęp ma zabroniony. Bo działa jako stowarzyszenie. A stowarzyszenie może, a nawet powinno, pozyskiwać sponsorów. To już na milę śmierdzi działalnością komercyjną.

Piękny basen mógłby być dostępny dla Bydgoszczan. Ale nie będzie. Mogą w nim pływać tylko studenci. Gdyby Uniwersytet zechciał sprzedawać bilety ludziom spoza uczelni, siłą rzeczy musiałby na tym zarabiać. A to znów działalność komercyjna, urząd skarbowy zażądałby płacenia podatków od każdego pływaka…

Mało tego. Jeśli wnikliwe kontrolerskie oko Brukseli dowiedzie, że Uniwersytet pozwolił na wstęp komercji (zarabiał) do Centrum Sportu, wówczas całą dotację trzeba będzie szybciutko zwrócić. Konia z rzędem temu, kto pokaże uczelnię w Polsce gotową wysupłać ze swej biednej kieszeni 21 milionów złotych. Zresztą, jakby mieli, to sami by sobie hale i baseny pobudowali, czyż nie?

Każdy wniosek o dofinansowanie unijne wędruje przez kilka instancji. Mnóstwo urzędniczych oczu go ogląda. Kilka rąk go nawet podpisuje, jeśli decyzja będzie pozytywna. Pozostaje zapytać, czy w tamtejszym urzędzie marszałkowskim nie znalazł się nikt, kto mógłby zawczasu wytłumaczyć władzom Uczelni, że pewnych rzeczy robić z Centrum Sportu nie wolno? Cóż więc porabiają tamtejsi urzędnicy z wydziału rozwoju regionalnego, do których obowiązków służbowych należy sprawowanie pieczy nad prawidłowym przebiegiem dofinansowania od momentu złożenia wniosku po otrzymanie środków unijnych? Cóż robi marszałek województwa? Cóż robią władze uczelni, które nie do końca jak widać wiedzą za co tak naprawdę dotacje biorą?

I to jest prawdziwa tajemnica. Winnych zamieszania nie będzie tak łatwo poznać. W końcu w urzędach wszystko rozchodzi się po kościach…
trescharchi
O mnie trescharchi

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka