trescharchi trescharchi
1271
BLOG

Straszny los PSL.

trescharchi trescharchi Polityka Obserwuj notkę 23

 

 

Wywiad z posłem Sawickim /PSL/ w weekendowym wydaniu „Rzeczpospolitej” jest nader ciekawy. Były minister rolnictwa krytykuje większego koalicjanta z niespotykaną dotąd /może poza wypowiedziami posła Kłopotka/ ostrością. Jak sobie wyobrazić dobre zarządzanie państwem, skoro prominentny polityk PSL przekonuje, że od ponad dwóch lat /sic!/ premier Donald Tusk nie konsultuje planów rządowych ze swoimi partnerami ze strony Ludowców?

Z jednej strony wiadomo, że PSL nie jest niczym innym jak kwiatek do kożucha. Ale w niepewnej sytuacji politycznej, gdy powodzenie głosowań po myśli rządu opiera się na różnicy raptem kilku głosów, traktowanie Ludowców „z buta” jest działaniem co najmniej dziwnym. Może, ale nie musi sugerować, że Tusk dogadał się już z Leszkiem Millerem. Millerem, który czuje na sobie oddech potężnej armii „z zawodu dyrektorów” znużonych długotrwałym przebywaniem w opozycji i brakiem możliwości zatrudniania siebie i swoich znajomków po państwowych instytucjach.

Z drugiej strony wiadomo, że PSL nigdy do specjalnej odpowiedzi za państwo się nie poczuwało; najchętniej troszczyli się o własne i swoich klientów przetrwanie, połączone z wieloletnim czapkowaniem o umorzenie długu, jaki ta rzekomo propaństwowa, odpowiedzialna partia ma wobec Skarbu Państwa. By to osiągnąć Ludowcy byli i są w stanie wejść w koalicję z każdym. Są również gotowi dać się upokarzać – tak, jak upokarza ich obecnie Platforma Obywatelska, odsuwając od wpływu na rządzenie. Skądinąd – nie wiem, czy przypadkiem czy z rozmysłu – premier Tusk akurat w tym wypadku postępuje słusznie; amatorów typu Piechociński i Kalemba /Kosiniak – Kamysz jest li tylko wyjątkiem od reguły/ trzymać trzeba z daleka od jakiegokolwiek procesu decyzyjnego.

Oczywiście eks-minister Sawicki plecie androny, że PSL zawsze jest gotowy na przedterminowe wybory, bo przecież są przez Tuska traktowani gorzej niż źle, bo przecież nikt z nimi nie konsultował rekonstrukcji rządu, bo przecież wciąż są zakusy na KRUS, etc. Tere – fere, guzik prawda. PSL nigdy z własnej, nieprzymuszonej woli nie zgodzi się na rozwiązanie układu z którego czerpie jak najbardziej namacalne korzyści. Nowe wybory, nowe rozdanie, to zawsze ryzyko, a wpływu na rozdawnictwo posad we wszelkiej maści agencjach państwowych pilnować trzeba bardziej niż niepodległości.

Jasne, że rząd poprzedni – Jarosława Kaczyńskiego – nie postępował lepiej ze swoimi „współpracownikami” w postaci rozmodlonych LPR-owców czy pazerniejszych nawet od Ludowców /a to sztuka rzadka/ dorobkiewiczów z Samoobrony. PiS traktował ich dokładnie z taką samą „czułością” jak teraz Platforma traktuje PSL. Pozostaje tylko pytanie, co z takiej współpracy ma państwo. Chyba niewiele, chyba pozostaje to fasadą.

Szkoda tylko, że w najbliższym czasie żadna partia nie ma szans na samodzielne rządzenie, bez oglądania się na ewentualnych koalicjantów. Znów będziemy skazani na PSL /ktokolwiek wybory wygra/ i jego hamletyzowanie – wyjść, czy nie wyjść z koalicji…

trescharchi
O mnie trescharchi

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka