trescharchi trescharchi
965
BLOG

Na Śląsku bez zmian.

trescharchi trescharchi Polityka Obserwuj notkę 19

 

Każda partia u władzy bada, dokąd się może posunąć. Gdzie jest granica cierpliwości społeczeństwa. Nie sposób nie dojść do wniosku, że w Polsce Platformy Obywatelskiej takim poligonem doświadczalnym jest Górny Śląsk. Średnio rozgarnięty, obdarzony jako takim instynktem samozachowawczym polityk – zwłaszcza w roku wyborów samorządowych – po wszystkich aferach, jakich jego partia stała się częścią (Koleje Śląskie, Stadion Śląski etc.) chowa głowę w piasek i stara się przeczekać. Żeby ludzie zapomnieli.

Śląskie elity PO nie potrafią rządzić – to wiadomo od dawna. Okazuje się wszakże, że nie mają nawet krzty owego politycznego instynktu do chronienia swojej kariery. Żywym przykładem p. Mariusz Kleszczewski, wicemarszałek województwa śląskiego, naturalnie z ramienia Platformy.

Żona p. Kleszczewskiego w 2011 roku składa wniosek o dotację z funduszy unijnych na kwotę 300 tysięcy złotych. Pani Kleszczewska zamierza stworzyć „ośrodek infrastruktury i bazy okołoturystycznej w regionie Jury Krakowsko – Częstochowskiej”. Tytułować się toto miało Multimedialna Galeria Fuerte.

Jak zawsze w takich wypadkach, pozytywną opinię wydać musi instytucja pośrednicząca – Śląskie Centrum Przedsiębiorczości – a przyklepać zarząd województwa, którego p. Kleszczewski jest członkiem. Opinia była pozytywna, zarząd dotację też przyznał. Lokal został otwarty; prędko okazało się, że nie jest to żadna galeria sztuki, jeno…restauracja w galerii handlowej. Pani Kleszczewska w ramach „zwiększenia atrakcyjności regionu” (cytat z wniosku o dotację) serwowała dania z kuchni hiszpańskiej. Ponieważ nowa jadłodajnia jak kania dżdżu potrzebuje dyplomów, by czymś ściany ubrać, Śląska Organizacja Turystyczna przyznała galerii p. Kleszczewskiej certyfikat przynależności do szlaku turystycznego Śląskie Smaki. Co ma wspólnego kuchnia hiszpańska ze śląskimi smakami – o to trzeba już pytać prezesa Śląskiej Organizacji Turystycznej; zupełnym przypadkiem jest to akurat mąż pani Kleszczewskiej, wicemarszałek województwa.

Dziennikarze „Wyborczej” docierają do tych informacji i je publikują, wskazując, że dzięki certyfikatowi p. Kleszczewska ma prawo do promocji swojego lokalu w telewizji za wojewódzkie pieniądze. Wicemarszałek po ukazaniu się artykułu tłumaczy, że „żona prowadzi samodzielną działalność gospodarczą i nie konsultuje z nim swoich decyzji biznesowych” (jak rozumiem, nadając certyfikat niczego małżonce nie powiedział). Może jednak pani Kleszczewska powinna konsultować, bowiem – wbrew pięknemu określeniu „multimedialna galeria sztuki” zawartemu we wniosku – w restauracji odbywają się głównie karaoke, imprezy pod nazwą „Sexy disco” i „Picie aperolu za free”; rzecz jasna wszystko dla „zwiększenia atrakcyjności regionu”.

Po kolejnej porcji informacji wicemarszałek nie zechciał spotkać się z dziennikarzami. Urząd marszałkowski wydał oświadczenie, że przepisy nie zostały złamane.

Śląskie Centrum Przedsiębiorczości – jednostka jak najbardziej samorządowa i utrzymywana za pieniądze śląskich podatników – dodaje ochoczo, że gdyby wnioski p. Kleszczewskiej (składała i drugi, na salon optyczny którego jest współwłaścicielką; dostała 185 tysięcy złotych) zostały odrzucone, no to wówczas byłaby dyskryminacja, bo przecież mąż wicemarszałek. Zresztą…na posiedzeniach zarządu, na których przyznawano dotacje p. Kleszczewskiej, wicemarszałek Kleszczewski był akurat nieobecny.

A ponieważ żona nie wtajemnicza pracowitego polityka PO w swoje biznesy, o całej sprawie dowiedział się z prasy. Przynajmniej już nie musi się zastanawiać, dlaczego we wniosku o certyfikat Śląskiej Organizacji Turystycznej pojawiało się imię i nazwisko identyczne, jak ma jego małżonka.

By żyło się lepiej!

trescharchi
O mnie trescharchi

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka