Sprawa jest poważna - prezydent naszego kraju zapowiedział referendum w sprawie wyjścia Polski z Unii Europejskiej. Zrobił to do tego w dość perfidny sposób - nie proponuje pytania referendalnego, które wprost pyta "chcesz, by Polska wystąpiła z EU" - zadaje inne pytanie, na które jedna z odpowiedzi jednoznacznie implikuje "wychodzimy". Otacza je odwracającą uwagę papką.
To pytanie nr. 8:
"Czy jest Pani/Pan za zapisaniem w Konstytucji RP gwarancji suwerenności Polski w Unii Europejskiej oraz zasady wyższości Konstytucji nad prawem międzynarodowym i europejskim?"
Jeżeli uznamy, że mamy być "suwerenni w Unii" - to oznacza według obecnej władzy "nie uznajemy zwierzchności instytucji unijnych". Ale to pikuś, gdyby było tylko to, to można niby kombinować z interpretacjami. Wyższość konstytucji nad prawem międzynarodowym i europejskim wpisana po "oraz" - tu jest istota. Obecna konstucja - podobnie, jak instytucje państw "poważnych" uznają równość niektórych źródeł prawa międzynarodowego z prawem krajowym, wyższość jego nad ustawami, jest art. 9
Rzeczpospolita Polska przestrzega wiążącego ją prawa międzynarodowego.
Ten artykuł - (wraz z zapisem art. 8) nakazuje nam przestrzegać traktatów - bez względu na ustawy - i jest to nakaz konstytucyjny (najwyższy - art 8). Prawo międzynarodowe (jego część - art. 87-91) to nasze prawo, od ustaw ważniejsze. Prawa europejskiego po traktacie akcesyjnym przestrzegać musimy - art 9. Nasza konstytucja nie jest z nim wprost sprzeczna - inaczej nie przyjęliby nas. Nie musi być więc uznawania "wyższości" kontytucji. Konstytucja mówi dziś "słuchać".
Jeżeli na pytanie nr. 8 odpowiemy "tak", implikacja będzie prosta. Możemy olewać np. w ramach naszej "suwerenności w EU" część naszego obecnego systemu prawnego - prawa europejskiego. A to oznacza faktyczne wypowiedzenie traktatu akcesyjnego. Koniec Polski w Unii. Konstytucja wprowadzi sprzeczność z unijnym prawem (suwerenność w EU według interpretacji pislamistów to "nikt nam nic nie może kazać/zakazać/wymagać od nas") - i nakaże prawo unijne w zakresie tych sprzeczności olewać.
Boczkiem, boczkiem... El presidente nas z Unii Europejskiej wyprowadza. Wie, że dzisiaj wprost nie może spytać (skończyłby na taczce) , zakłada więc, że ciemny lud się nie zorientuje, o co się go pyta. A jak się zorientuje, to za późno może być. Chytry plan. Mają rozmach dobrozmianowcy.
Dziennikarzu, opozycyjny polityku, Suwerenie - larum grają! A ty się nie zrywasz? Szabli symbolicznej (wirtualnej) nie chwytasz? na koń nie siadasz? W pole nie ciągniesz?