piotr-m piotr-m
47
BLOG

Polska inwersja, czyli jak schować kata za plecami ofiary

piotr-m piotr-m Polityka Obserwuj notkę 8

O tym wydarzeniu dowiedziałem się początkowo z komentarzy pod dzisiejszym, ciekawym wpisem Igora Janke. Następnie z interii.pl i kolejno tekstów W. Jarzyńskiego i T. Terlikowskiego (z czego ten ostatni - jak na ironię - wisiał tu na SG kiedy wchodziłem na notkę Igora).

Z przeczytanych tekstów wyłania się taki obraz sytuacji: zgwałcona została czternastolatka (prokuratura potwierdza). Niestety, wskutek gwałtu zaszła w niechcianą ciążę, którą dziewczyna chce usunąć - lecz lekarze odmawiają zabiegu. Dowiedziawszy się o tym, "księża, kobiety i psycholodzy z organizacji antyaborcyjnych" (za: interia.pl) podejmują akcję na rzecz uratowania dziecka, które nosi w sobie dziewczyna i rozpoczyna się pościg przez pół Polski za matką i córką, w celu jak najbardziej konkretnego ratowania życia.

Trudno mi znaleźć inne określenie niż "dramat". Ciąża ma 10-11 tygodni - tyle czasu minęło, odkąd prawo zostało faktycznie złamane. Prawo zakazujące stosunku z osobami do 15-tego roku życia. Dopiero, kiedy dziewczyna chce usunąć dziecko, media zaczynają ją widzieć.

I oto wszyscy uczestnicy tego spektaklu przechodzą do porządku dziennego nad kolejnym przypadkiem gwałtu na dziewczynce, czyli zwykłą pedofilią. Matka nie wzywa na pomoc organizacji Kidprotect aby ta naciskała sąd w celu schwytania zwyrodnialca - wzywa organizację, mającą umożliwić przerwanie ciąży jej córki (pragmatyzm?). Sama dziewczyna traktowana jest przez biorące udział w tej zbiorowej histerii organizacje tak boleśnie przedmiotowo, jakby nagle wszystkie strony zapomniały, że ofiar gwałtu tak się nie traktuje (a szczególnie wśród dzieci). Zero empatii - pie***łaś się, więc jesteś dorosła dziecinko. Masz więc obywatelskie prawo do "usunięcia tego-czegoś za zgodą opiekuna" lub "przyjęcia moralnej odpowiedzialności za morderstwo".

Dlaczego tak się dzieje?

W moim przekonaniu, strony dyskusji są skażone strachem i hipokryzją - tak charakterystycznymi cechami w polskim dyskursie. Kiedy czytam informację dziennikarską z interii.pl, artykuł A. Pochrzęst czy felieton T. Terlikowskiego, odnoszę wrażenie, że żadna ze stron nie odrzuca możliwości, że dziewczynka wcale nie została zgwałcona. Potwierdzenie prokuratury? Cóż, nikt z dziennikarzy nie pytał samego prokuratora - w sumie wszyscy wiemy jakie w Polsce jest prawo (szanse, że to "potwierdzenie" zostało załatwione łapówką lub "wujkiem Staszkiem" wynoszą przecież 50:50). Terlikowski jako jedyny daje wyraz jakimkolwiek wątpliwościom, ale brzmi to raczej jak insynuacja, że owa 14-latka jest zwykłą k**** - nikt nie przyznaje się, że w gruncie rzeczy nie wie jak było. Pedofil czy nie pedofil, istnieją dowody czy nie istnieją, ofiara gwałtu czy chwili uniesienia - kogo to obchodzi?

Grunt, że mamy śmierdzącą sytuację, na gruncie której każdy może rozegrać swoje interesy - Terlikowski posuwa front "starcia cywilizacji", dziennikarze Wyborczej walczą o zmianę prawa aborcyjnego a Pacewicz na tej fali wzywa nas do bicia się w piersi (który to już raz?).

I na tej śmierdząco względnej sytuacji najlepiej może skorzystać zarówno napalony licealista jak i pedofil-gwałciciel. Może jutro zrobić dziecko kolejnej 14-latce i spokojnie przejść do porządku dziennego - w końcu cała dyskusja o "jej ciąży" obchodzi go szerokim łukiem. Z jego perspektywy lepiej, że rozmawiają o niej niż o zaostrzeniu prawa. W radzieckiej inwersji nie przestrzegasz zasad - to zasady przestrzegają ciebie.

Tylko czy w Polsce też tak musi być?

piotr-m
O mnie piotr-m

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka