leisurebyte
leisurebyte
ulanbator ulanbator
1437
BLOG

Nowy "Znachor" na Netfliksie jest świetny

ulanbator ulanbator Film Obserwuj temat Obserwuj notkę 33

W Polsce postać Rafała Wilczura, wykreowana przez Tadusza Dołęgę- Mostowicza, jest znana prawie każdemu. Dzięki sukcesowi filmu Znachor, z 1981 roku, tą poruszającą i uniwersalną historię mogła również poznać publiczność państw ościennych, gdzie stał się on dosyć popularny. Jednak dopiero dzięki adaptacji Znachora w 2023 roku i szerokiej dystrybucji Netflixa, osiągnął on globalną widownię. I wiele wskazuje na to, że film się podoba. Świadczą o tym pozytywne oceny i wysoka pozycja filmu w globalnym rankingu oglądalności na kilka dni po premierze.

O czym opowiada film Znachor zapewne nikomu nie potrzeba przypominać, choć warto zaznaczyć, że ten nowy film, wyreżyserowany przez Michała Gazdę, dosyć istotnie różni się od swojego poprzednika, z 1981 roku. Mamy tutaj zupełnie inny rodzaj relacji międzyludzkich, którym podlega znachor Antonii Kosiba na mazowieckiej wsi w międzywojniu. A jedyną cechą wspólną łączącą te dwa obrazy w tym wymiarze jest to, że poza leczeniem miejscowej biedoty Antoni pracuje również w młynie. Poza miłosną relacją z Hrabią Czyńskim inne są też relacje w nowym Znachorze Marysi Wilczurówny. Więcej jest tutaj życia niż w filmie Hoffmana, i to nie tylko ze względu na miejsce w którym pracuje Marysia, przez które przewija się mnóstwo ludzi i zamgloną jakość w jakiej osiągalny jest stary Znachor. Po prostu więcej się tutaj dzieje w dobrym tego słowa znaczeniu, chociażby dzięki takiej a nie innej grze aktorów. Osobiście, powieści Tadeusza Dołęgi- Mostowicza nie czytałem, ale ci co czytali, twierdzą, że nowy Znachor jest bliższy literackiemu pierwowzorowi.

Mocną stroną nowego Znachora są zdjęcia. Fajnie jest tutaj przedstawiona międzywojenna polska wieś. Sielankowo się robi oglądając te wiejskie zagrody, pola i pracę w młynie z podkładem świetnej muzyki ludowej w tle. Gdy w karczmie podczas wiejskiej zabawy wybrzmiewa ludowy zespół i wszyscy tańczą z przytupem, to nogi same rwą się do tańca, zresztą ta scena tańca w karczmie to według mnie jedna z lepszych w całym filmie. Kolejną z nich jest przyjazd objazdowego kina do wsi i cała otoczka z tym związana. Wyjątkowo udanie jest zrealizowana ta atmosfera wieczornego wiejskiego festynu, radość tych ludzi, wspólne zdjęcia i wygłupy. No i oczywiście Hanka Ordonówna śpiewająca na czarno-białym ekranie Na pierwszy znak, dla wzruszonej publiki. Naprawdę świetnie to wszystko smakuje i przez cały film widzowi podsuwane są takie małe smaczki. Ludzie żyją w tym filmowym świecie na ogół w przyjaźni. Społeczność żydowska jest tutaj wkomponowana w krajobraz jak wiejskie chałupy i z pewnością będą rozczarowani ci oglądający film, którzy mają wdrukowane wyobrażenie, że jedną z głównych aktywności chłopa w międzywojennej Polsce była chęć zrobienia Żydowi krzywdy. Nic takiego tutaj nie występuje.

Kolejną mocną stroną nowego Znachora jest gra aktorów. Trudno tutaj znaleźć jakieś słabe ogniwo. Mnie najbardziej do gustu przypadała rola Marysi zagrana przez Marię Kowalską, jest ona ujmująca i naturalna. Leszek Lichota do roli Rafała Wilczura pasuje jak ulał. Ignacy Liss jako Hrabia Czyński też zaznacza się pozytywnie. Reszta aktorów również powoduje, że film ogląda się bardzo dobrze.

Postać Rafała Wilczura stworzona przez Tadeusza Dołęgę- Mostowicza blisko sto lat temu, to postać nieśmiertelna. Dzięki nowej adaptacji Netflixa nie tylko widownia w Polsce ma okazję na ocieplenie serca, które wzbudza i zawsze wzbudzała ta historia, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że film Michała Gazdy jest świetnie zrobiony właściwie we wszystkich wymiarach filmowego rzemiosła. Tym zrażonym do Netflixa zachęcam do przełamania się, poświęcenia paru groszy i dwóch godzin z hakiem na film. Wizualna uczta i emocje zagwarantowane.

ulanbator
O mnie ulanbator

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura