Żyjemy w ojczyźnie konstrukcji samowolnie instalowanych przez małe grupki ludzi, którym cel uświęca środki. Od wielu lat przyzwyczajamy się do polityki faktów dokonanych, tym samym chroniąc się od wszelkiej dyskusji która niweczy szaleńcze plany i zmusza do myślenia.
Dyskusje i wątpliwości pochodzą od Złego. Przecież mamy własną "prowdę" podaną do wierzenia.
Dzieł dokonujemy cichcem, samodzielnie i samowolnie. Nie przywykliśmy albowiem do konsultacji z bliźnimi swymi których, z tradycyjną kato-pogardą, traktujemy jak swołocz.
Sami, psioczymy delikatnie, bo nigdy nie wiadomo, czy kiedyś my nie zechcemy dokonać inwazji na cudzą przestrzeń. ;-P
Ponarzekają i jakoś to bydzie.
Przyzwyczają się.
Machną ręką.
Przyschnie.
Krzyże, tablice, obskurne budy, przyschły przecież.
Tym boleśniej ugodził was grom z jasnego nieba; coś, gdzieś, komuś jednak nie przyschło.
Odłupał stare, wasze i zamienił na własne.
Teraz "onym" przysycha a wy narzekajcie.