waldburg waldburg
921
BLOG

Podsłuchana rozmowa

waldburg waldburg Kultura Obserwuj notkę 4

Było to krótko przed zamknięciem sklepu. Niedźwiedziowaty drab w kolejce przede mną miał ponad dwa metry wzrostu. Nie zwróciłbym jednak na niego uwagi, gdyby nie kasjerka.

– Znowu będziesz jadł rybie trupy w kawałkach? – westchnęła głośno z dezaprobatą.

Spojrzałem na czarną taśmę, po której podjeżdżały chwiejnie do kasy dwa opakowania śledzi w śmietanie, truskawki, mleko i parę zawiniętych w folię pomidorów.

– Kac gnębi mnie od samego rana – powiedział jakby w zadumie. Po czym dodał – wpadłem w piwo.

– Beze mnie? Trzeba było po mnie zadzwonić.

Była w wesołym nastroju. On zaś mimo potu ściekającego strużkami po szyi wyglądał młodziej, niż sądzić można było po jego rumianej łysinie z kępkami posiwiałych włosów, pod którymi odbijały się świetlne refleksy nocnego Berlina.

– Żeby mi pomóc? Dziękuję, ale może innym razem. Musiałem wstać o piątej, żeby zdążyć na samolot do Monachium i wróciłem dopiero pół godziny temu. To przerasta moje siły. Marzę o łóżku.  

– Rozumiem. Starość nie radość. Potrzeby przerastają wydolność.

Roześmiał się.

– Najgorsze było, że nie miałem dostępu do kierownicy. Prowadził ktoś, kogo nawet nie widziałem na oczy.

Chichotali teraz oboje. Zapłacił kartą.

– Mach’s jut. Do jutra – powiedział.

– Mach’s jut. Do jutra – odpowiedziała.

waldburg
O mnie waldburg

By                                                                                                            

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura