Dzisiaj kolej na ascezę. Nie będzie wiosennych powodzi światła, pikników, roześmianych panien, ani śniadań na trawie i rozćwierkanych krajobrazów.
Zamiast tego będzie droga.
Ścieżka. Znojna wędrówka dnia powszedniego bez wzlotów motylich Jacka Kerouaca. Poezję wyprą wydeptane kalorie. Proza życia znana od pokoleń.
Trasa niespecjalnie zróżnicowana, która nawet kiedy się wije, prowadzi do miejsc znanych od dawna i którą trzeba przejść krok za krokiem z dostawą do domu.
Może temat sam w sobie nie jest ciekawy, ale jaka okazja do przemyśleń?