ezyr ezyr
64
BLOG

Brudne barwy kampanii

ezyr ezyr Polityka Obserwuj notkę 5

Znamy już wszystkich kandydatów. Zaczęła się kampania wyborcza. Słychać apele o pojednanie, wezwania do umiaru. Pojawiają się też głosy sceptyczne. Że to niemożliwe. Że będzie tak jak wcześniej. Tako rzecze Kataryna

I tak to będzie wyglądało. A jak wyjdą z pierwszego szoku, to będzie wyglądało jeszcze gorzej. Dużo gorzej. Każdy chwyt z tych które już znamy, a także takie, których sobie nawet nie wyobrażamy, zostanie użyty.

  Tak to będzie rzeczywiście wyglądać. Choć zaczęło się już wcześniej. Bodajże w sobotę, dniu katastrofy, kiedy Tadeusz Rydzyk, ksiądz, ogłosił, że doszło do zamachu stanu. Już w sobotę Kataryna pisała, jak to prezydent, którego elekcja dała jej w 2005 r. tyle satysfakcji, był opluwany "za wszystko co zrobił, powiedział, pomyślał, lub ewentualnie hipotetycznie mógłby mieć zamiar pomyśleć w niedającej się przewidzieć przyszłości". Znów te cholerne kwantyfikatory. Potem przyszedł czas na rozliczenia, kto może, a kto nie może opłakiwać. Potem zaczęło się uświęcanie osoby zmarłego prezydenta, wybielanie jego politycznych dokonań i sprowadzanie smoleńskiej katastrofy przede wszystkim do śmierci Lecha Kaczyńskiego i jego politycznych sojuszników z PiSu. Potem przyszedł Wawel i złamanie żałoby, przez wymuszoną, jednostronną ocenę polityczną dokonań prezydenta. Potem przyszedł Warzecha, który postawił 23 fundamentalne pytania, które poddały głębokiej analizie możliwość rosyjskiego spisku. Potem Warzecha zapadł się pod ziemię. I może dobrze, nawet sobie nie wyobrażam, z czym znów się może wyłonić.*

Ale wiemy, że będzie gorzej, dużo gorzej, ludzka wyobraźnia nie jest nawet w stanie ogarnąć wyobraźnią tej podłości. Proszą nas jednak o pojednanie i apelują o wstrzemięźliwość. A jak tu okazywać wstrzemięźliwość, skoro Gazeta Wyborcza opisuje w sobotę zupełnie niezwiązane ze smoleńską katastrofą zdarzenia z lotu prezydenta do Tbilisi? Nic się tutaj nie łączy, bo wszystko połączył już Warzecha. GW powinna sobie z tego zdawać dobrze sprawę. O wszystkim zaświadczył już poseł Bielan i Jacek Karnowski. Jeden i drugi byli pasażerami tego lotu, choć najwyraźniej nie czytali dokumentów z dochodzenia prokuratury.

Mniejsza o to. The good news is... że nie ma "nic złego w oparciu kampanii na pamięci o prezydencie i smoleńskiej tragedii". Najwyraźniej tak to właśnie będzie wyglądało, choć trochę obawiam się o granice własnej wyobraźni. Na razie wygląda na to, że "ostatnie dwa tygodnie dostarczyły solidnych argumentów przeciwko wszechwładzy Platformy". Jakie to argumenty i czym się różnią od argumentów przemawiających przeciwko wszechwładzy PiS?

Odmienna wizja prezydentury. Zdaniem Kataryny prezydentura w wydaniu Platformy sprowadza się wyłącznie do funkcji strażnika żyrandola. To o co jest ten cały krzyk, te ataki na Komorowskiego? Lech Kaczyński podobno pokazał, że z prezydentury można wycisnąć znacznie więcej. Czy chodzi o te telefony do brata podczas brukselskiego szczytu? Podobno uratował również Gruzję, bo pojawił się na wiecu w Tbilisi, choć nie mógł przeboleć, że wcześniej w asyście rosyjskich myśliwców przyleciał tam faktycznie pełniący dyplomatyczną misję prezydent Sarkozy.

Polska znalazła się we władaniu tchórzy, którzy nic nie zrobili, żeby mieć większy udział w wyjaśnianiu katastrofy. Nie uczestniczą w śledztwie, nie komentują pytań Warzechy. Nie wydają oświadczeń, że prezydent nie zginął w zamachu terrorystycznym i nie rozważają trzech możliwych poziomów zaangażowania w nią Rosjan. Parszywe tchórze. Do tego już teraz można wytypować winnego - pilota z prezydentem - choć rząd w całym swoim tchórzostwie nawet tego - jak chciałaby i wyrokuje Kataryna - nie ośmiela się zrobić. A na domiar złego z Rosjanami ten rząd liczy się bardziej niż z rodzinami zmarłych i dlatego nie rozwiewa wszystkich wątpliwości i nie odpowiada na wszystkie pytania z równą szybkością, co Kataryna wydaje swoje sądy. Kataryna szybko też zorientowała się, że Komorowski może liczyć na lepsze miejsce na paradzie w Moskwie niż otrzymałby Lech Kaczyński.

Zachłanność na władzę. Zachłanność sama w sobie nie jest niczym nagannym. Nie była takim, kiedy prezydentem był Lech Kaczyński a premierem jego brat Jarosław. Wtedy było to wyrazem społecznego mandatu i pozwoliło obsadzić nominatami PiSu, LPRu i Samoobrony wszystko, co było do obsadzenia. Efekty tego widać w publicznych mediach do dzisiaj, co niewątpliwie świadczy o ogromnej zachłanności na władzę PO. Komorowski połaszczył się natychmiast na prezydenturę, choć Lech Kaczyński nie został formalnie uznany za zmarłego. Czy jest tu o co kruszyć kopie, skoro PO, więc i Komorowski sprowadzają prezydenturę wyłącznie do funkcji strażnika żyrandola? Czy oficjalne ogłoszenie, że katastrofy nikt nie przeżył, nie wypełnia w istocie wymogów formalności? Czy jednocześnie nie zarzuca się przypadkiem Komorowskiemu braku zdecydowania?

Brak medialnej kontroli władzy.

 Ten punkt w całości przekracza granice mojej wyobraźni. Zaczynam się obawiać, że żyjemy z Kataryną w dwóch światach równoległych. Zadziwia mnie też całkowity brak pamięci renomowanej przecież i znanej z dokładności blogerki. Kto napisał 17 kwietnia tekst "Niestosowne pytania, niewygodne informacje" o "fundamentalnych" - zdaniem Wiadomości TVP - pytaniach Warzechy. Ile osób oglądało wydanie Wiadomości, które pochyliło się troskliwie nad tą listą, co z 2,5 mln widzów, którzy obejrzeli "Warto rozmawiać" Pospieszalskiego z udziałem Gwiazdy i Krasnodębskiego? I kto nadal podgrzewa kwestię pochówku na Wawelu, poza Królem i prawicowymi publicystami? 

Na zakończenie Kataryna dzieli się z czytelnikami głęboką, choć niezrealizowaną myślą:

Mogłabym znaleźć jeszcze kilka racjonalnych, nie emocjonalnych powodów dla których oddanie pełni władzy Platformie jest, zwłaszcza w świetle tego czego się o niej dowiedzieliśmy przy okazji katastrofy, niebezpieczne.

Zgadzam się z drugą częścią tej przechwałki. Powody emocjonalne można by mnożyć. Trudno jednak znaleźć u Kataryny powody racjonalne. Choć z drugiej strony, jej działanie wydaje się jak najbardziej racjonalne i pokazuje, jak będzie wyglądać ta kampania: obóz Kaczyńskiego będzie ograniczał do minimum zaangażowanie w bezpośrednią walkę. Będą to robić zaprzyjaźnieni, usłużni dziennikarze i blogerzy. A wszystko to po to, żeby odzyskać Polskę dla prawych Polaków z własnego, niepodlegającego żadnej dyskusji nadania. Wszystko to pod sztandarami narodowego pojednania.


Z ostatniej chwili: Łukasz Warzecha pojawił się rano w programie Igora Janke w radiu Tok FM. Wspólnie z gospodarzem i Markiem Magierowskim udało mu się wyprać z wszelkiego sensu słowa o "prawych Polakach" z oświadczenia Jarosława Kaczyńskiego. Brawo, panowie! Panie Igorze, proponuję zastąpić Macieja Gdulę Janem Pospieszalskim - przekaz będzie znacznie czytelniejszy!






 

ezyr
O mnie ezyr

Mam bany u następujących zwolenników wolności słowa: Nicpoń, Free Your Mind, Publikacje Gazety Polskiej, thaer

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka