Lenin, gdy mieszkał w Londynie, chadzał codziennie do British Museum. Znał świetnie angielski. Stalin do rozmów po angielsku potrzebował tłumacza. Po co to piszę? Wzbudziłem czyjąś ciekawość? Zainteresowanie, co z owych faktów wynika, w co były brzemienne? Nic. Nic nie wynika. Z niczego wynika nic. Po co to grzebanie się w czymś, co nie ma logiki. Co z tego, że czytał po angielsku i niemiecku, skoro na marginesie mądrych ksiąg z największą pasją wypisywał zwroty w stylu: „Wot swołocz! Boga jemu choczietsa!!” Język i treść księgi bez znaczenia – liczyła się tylko symplifikacja. Wszystko musiał sprowadzić do dwóch czynników, zredukować. Pomniejszyć do skali swojego umysłu. Dla wszystkich rzeczy świata istniały dwa wspólne mianowniki, dwa worki. Baza i nadbudowa, materia i duch. A pomiędzy nimi mur. N i e p r z e n i k l i w o ś ć. Materia pierwotna ontycznie i aksjologicznie. Duch rozumiany tylko i wyłącznie jako kultura i nauka, amputowany o wszystkie pozostałe wymiary. Duch jako pajac kultury i nauki.
Dwa szeregi. My i oni. Szereg żołnierzy plutonu egzekucyjnego i szereg winnych, tych z drugiego worka. Dychotomia – stygmat prymitywizmu i bezmyślenia. Skracanie ułamków. Parzyste i nieparzyste. Dychotomia j e s z c z e n i e myśli, lecz tylko klasyfikuje na podstawie pierwszych, które się nasuną skojarzeń, albo… na podstawie wypalanych na ciele znamion. Albo ulegając wpływom stadnej sugestii. „Pytał ich namiestnik: Którego z tych dwóch chcecie, żebym wam uwolnił? Odpowiedzieli: Barabasza!”. Dychotomia w zasadzie jest...m o n i z m e m. Monizmem ekspansywnej, egotycznej, antyracjonalnej i sprytnie inteligentnej w o l i . Myślenie natomiast zaczyna się od trzech...
Dwudzielni w zasadzie nie potrzebowaliby języka z jego dzieleniem włosa na czworo, zdania na części. Wystarczyłby im okrzyk lub przyśpiewka brzmiące na przykład Hej-Ha! Hej – to my, Ha – to oni, lub odwrotnie. Aż dziw, że w Rosji totalitarnej powstawały tak wyrafinowane grupy poetyckie nastawione na wydobywanie z języka wszystkich jego subtelności. Paradoks kaprysu tyranów. Ostatecznie jednak, zgodnie z logiką dualizmu, ciała wszystkich poetów lingwistów – rozstrzelanych lub usamobójstwionych - wrzucono do jednego worka… Dualizm miewa gest, kaprysy i taktykę, co pozwala mu wzbudzać złudzenia i ułaskawiać tymczasowo.
Umysły Lenina, Stalina, Goebbelsa, Hitlera – co spodziewamy się w nich znaleźć? Oni - i fenomen ich dojścia do władzy - byli tylko projekcją naiwności i prostactwa przeciętnego Europejczyka. Projekcją strachu i braku wyobraźni ówczesnych pseudoelit. Nie znajdziemy w mózgach tyranów i ludobójców ośrodków sadyzmu i amoralności, tak jak w mózgu Goethego nie znaleziono płatu genialności. Oni wyszli z naszych mózgów jak para z parowozu – w sposób konieczny i przewidywalny. Rozum spał, co zbudziło potwory. Potwory obecne potencjalnie prawie w każdym. Sposób myślenia ludzi stworzył te kalekie monstra. Duch cywilizacji nowożytnej, utylitarystycznej i…utylizującej przeszkadzających w ekspansji roślinnego pędu anektowania i zagarniania przestrzeni skrywającej zasoby. Jaskiniowiec przyczajony za głazem narzutowym z nabitą kawałkami metalu maczugą firmy Krupp, Johnson czy Putin, przyczajony na obcoplemieńca niosącego złowione ryby. Walka o ogień. Postęp, a raczej podstęp postępu…