Witold Gadowski Witold Gadowski
2428
BLOG

"Brązowe noski" - wstęp do traktatu

Witold Gadowski Witold Gadowski Polityka Obserwuj notkę 26

 


W  prawdziwym kraju dziennikarze mają swoje poglądy (człowiek bez poglądów jest obleśną kluchą), jednak ich głównym zajęciem jest ściganie się w dostarczaniu społeczeństwu nowych, w miarę obiektywnych informacji. W III RP ten gatunek wymiera, na naszych oczach toczy się bowiem ciekawy eksperyment społeczny.

 

Oto za pomocą zmasowanej medialnej perswazji usiłuje się, z całkiem dobrym skutkiem, wbić obywatelom propagandowym młotkiem w czoło różowe okulary.

 

  • klapa w mizernych próbach reformy administracji (sam początek „miodowych lat” z Tuskiem) bardzo dobrze,

  • klęska odnowionej ABW, policji i prokuratury – wybornie,

  • anihilacja tzw „bezpłatnej służby zdrowia” - na zdrowie!

  • zepchnięcie Polski do roli półpaństwa, z półpolityką zagraniczną, której stery dzierży bliski znajomy generała Packa – otliczno!

  • demontaż armii – wskazane,

  • coraz mocniejsze ataki na kościół i tradycję – pożądane.

 

Co Najlepszej Partii, wspieranej przez Najlepszą Telewizję wyszło?

 

Chciałoby się rzec: szydło z worka – ale...i w tym rzecz – szydło dynda, a publiczność z jaśniejącymi oczkamii czeka na deszcz manny z nieba. (wystrzegając się przy tym wszelkich religijnych konotacji, boć to nie na czasie)

 

Polakom wmówiono, że dzisiejsze klęski, to jedynie konieczne etapy w drodze do „WielkiegoSukcesu”, przy czym prace nad istotą i egzegezą "WS"  jeszcze trwają 

 

Gdyby wspomnieć expose Donalda Tuska, w momencie gdy obejmował władzę i praktyczne efekty tych słów, które dziś widać gołym (niezaróżowionym)  okiem, to chyba tylko Munch znalazłby dziś odpowiednie kolory i kreski.

 

Można żyć wyrzekając się wygód, można umartwiać się w imię lepszego losu przyszłych pokoleń, ale w tym wszystkim musi być jakiś sens.

 

Rządy mogą popełniać pomyłki, mogą błądzić, ale ktoś musi trzymać ster!

 

Ktoś musi też mówić rządzącym, że nie wszystko jest różowe. Tym „ktosiem” w realnie żyjących społeczeństwach są dziennikarze.

 

Taką to dygresyjna trajektorią wracam do początku tekstu.

 

Rządzący we własnym interesie powinni chuchać i dmuchać na dziennikarzy, wspierać niezależność mediów. Jeśli żurnaliści nie wykrzyczą, że król jest nagi, to władca gotów jest paradować w dezabilu nawet tam gdzie lepkie mikstury z laboratorium Igora Ostachowicza już nie działają i wstyd za piątkę bliski.

Zresztą, wstyd chyba nadciąga i to wstyd dekady – a na imię mu: Euro 2012.

 

Nie obchodzi mnie przy tym styl gry zespołu pana Smudy, wstyd w postaci złej organizacji, prowizorycznych stadionów i nie istniejących dróg wisi już bardzo nisko w powietrzu, czy wtedy Michel Platini i inni europejscy vipowie też zostaną przepuszczeni przez propagandową młockarnię?

 

Jeśli ktoś myśli, że to wystarczy, to ja już dziś alarmuje, że to osobnik szkodliwy i wysoce dla Polski niebezpieczny.

 

Słynny bon m(ł)ot „Wielkiego Wodza” wypowiedziany onegdaj do Jerzego Turowicza:

 

- stłucz pan termometr nie będziesz pan miał gorączki! - , na ludzi być może działa, ale na rzeczoną gorączkę nie – sprawdziłem.

 

Tymczasem w naszym salonie zapchano już wszystkie czujniki alarmowe. (Partia Jedynej Słuszności i Świetlistego Szlaku tłucze ostatni termometr - NIK.

 

Nawet gdy podpalimy wszystkie sienniki – nie zadziałają.

 

Dziennikarze dziś dzielą się jeszcze na „brązowe noski” i „czarne podniebienia”.

 

Tych pierwszych jest oczywiście nieporównanie większa masa.

 

Rozpoznają się na węch, charakterystycznie wykrzywiając w księżyc swoje wytrenowane w podejmowaniu wiatrów usteczka.

 

„Brązowych nosków” pełno jest na sejmowych korytarzach, na konferencjach Prezesa Rady Ministrów, w czasie wizyt rosyjskich oficjeli. „Brązowe noski” mają swoich koryfeuszy, autorytety. „Brązowe noski” mają wspaniały refleks, zwykle już wczesnym rankiem zwietrzają posokę i pędzą za „zwierzyną dnia”.

 

„Czarne podniebienia” są wredne, nie kolegują się, dociskają, zwykle zanim coś stwierdzą to głęboko grzebią, węszą, psują humor.

 

„Czarne podniebienia” są wywalane na bruk, za „czarnymi podniebieniami” co jakiś czas jest wypuszczana sfora jamniczków z „brązowymi noskami”, aby nie mieli zbyt wiele czasu na swoje grzebanie.

 

Czarnym podniebieniom” jest pod górkę, ale one już tak mają, że “oprócz gór lepsze są tylko góry...”

 

Brązowym noskom” zakazano:

 

1/ Szukania prawdy o “okrągłym stole”.

 

2/ Opisywania roli i wpływu tajnych służb na obecny stan spraw w Polsce.

 

3/ Pytania Lecha Wałęsy o mniej heroiczne epizody w jego historii i teraźniejszości.

 

4/ Tworzenia prawdziwych biografii Wojciecha Jaruzelskiego i Czesława Kiszczaka.

 

5/ Odplątywania źródeł kapitału dzisiejszych sztandarów polskiego kapitalizmu.

 

6/ Zastanawiania się nad pochodzeniem pieniędzy na prywatne media.

 

7/ Rozliczania finansowego opozycji z okresu “stanu wojennego”.

 

8/ Wyjaśniania afer: od alkoholowej do hazardowej z FOZZ w środku.

 

9/ Zastanawiania się nad lustracją sądownictwa.

 

10/ Zajmowania się sprawami katastrofy smoleńskiej.

 

11/ Pisania o roli rosyjskiej agentury w polskiej rzeczywistości...

 


 

 

Indeks spraw zakazanych jest już tak wielki, że pewnie tylko Tomasz Strzyżewski mógłby je dziś fachowo skatalogować i opisać.

 

Sam też postaram się ten rejestr w następnych tekstach rozwijać.

 

Co ciekawsze, dziś nie potrzebny jest już żaden urząd z Mysiej, dziś “brązowe noski” katalog spraw ryzykownych mają głęboko, jak określają to psychologowie, zinternalizowany. Mówiąc bardziej powszechnym narzeczem - “brązowe noski” doskonale wiedzą za co dostaną cukierka, a co grozi klapsem we wrażliwą dupcię pieszczoszka.

 

Żyjemy sobie w takim “Nibylandzie”, dogrzewamy się “Słoneczkiem Peru” i taplamy w bezkompromisowych produkcjach “nibylandowych” mediów.

 

Co jednak stanie się gdy w końcu szambo wybije!

 

Gdy fala gnojówki zmiecie rachityczną wierchuszkę?

 

Nie liczcie na to, że wtedy do władzy dojdzie jakaś odpowiedzialna opozycja.

 

Na fali gnoju zawsze wypływają ...gnojarze, co ciekawe obok nich niebawem wynurzą się także rozkoszne “brązowe noski”.

 

P.S.

W pewnej książce, o której niebawem napisze, wyczytałem takie zdanie:

"Czasem głównym sojusznikiem kłamstwa jest potrzeba świętego spokoju..."

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka