Światło w ciemności …
czy już je widziałem
wtedy kiedy w bezdechu
serce pęknąć chciało
i stałem już na progu…
lecz może to przeczucie dowodzi nadziei
że ujrzę je naprawdę
kiedy zamknę oczy
„na dobre”…więc na szczęście
jakież to radosne
kiedy śmierć i dobro
stwarzają pospołu
nadzieję na wieczność czyli na przetrwanie
chyba pójdę bez lęku przez ten słynny tunel
ciemność zostanie za mną
razem z tym czym żyłem
lecz co się stanie wówczas gdy już wejdę w światło
może mnie odmieni
wypali zło bez bólu
rozświetli rozkoszą
nieznaną niepojętą i nieprzeczuwaną
kim będę z kim będę
przez kogo dla kogo
a jeśli nowa ciemność będzie mi pisana
z mojej ludzkiej niegodnej nieszczęsnej zasługi
nie umiem o tym myśleć
– nie chcę – nie potrafię –
bo to tak jakbym w skrusze i w żalu za grzechy
przedwcześnie bez nadziei unicestwiał siebie
zapomniawszy o łasce
i świetle w ciemności…