Wojciech Wierzejski Wojciech Wierzejski
568
BLOG

„Ciągle niebezpieczne zjawisko kosmopolityzmu”

Wojciech Wierzejski Wojciech Wierzejski Polityka Obserwuj notkę 3

Szperając po archiwach polskojęzycznej prasy z lat 90. ubiegłego wieku, natrafiłem na obszerny artykuł, który ukazał się w Gazecie Wyborczej w 1993r. Oto on w obszernych fragmentach:

Piotr PYTLAKOWSKI
Gazeta Wyborcza nr 154, wydanie z dnia 05/07/1993
Stronnictwo Narodowe: Ten ksiądz to nasz sprawdzony przyjaciel
List do redakcji z Białej Podlaskiej o księdzu, który organizuje komitety obrony przed Żydami. Ciemnogród katolicki, narodowy, antysemicki? A może antyklerykalny, histeryczny donos? Jadę sprawdzić.
Z listu wynika, że ksiądz Marian Daniluk, katecheta Zespołu Szkół Zawodowych nr 2 w Białej Podlaskiej, "wspólnie z kilkoma paniami nauczycielkami organizuje samorządy obrony przed Żydami. Zorganizował też spotkanie z panem Rybickim, naczelnym redaktorem [,Ojczyzna']. Padło tam wiele słów nienawiści do Żydów. W klasach, na jego polecenie, obok godła państwowego umieszczono półmetrowej wielkości krzyże".
Autor listu kończy pytaniem: "Nie jestem katolikiem - więc jestem nikim? Jak żyć w kraju, gdzie Kościół zwalcza wszystkich inaczej myślących?". (...)
Inny gatunek Polki
Polonistka Maria Olender daje słowo, że nie kradła krzyży z sali lekcyjnej. Nikt jej wcześniej nie pytał, czy chce mieć w klasie krzyż. A gdyby spytał? Odrzekłaby, że nie chce. Jest niewierząca. Albo inaczej:
- Jestem panteistką, czy ktoś mnie zrozumie?
Panteizm głosi, że Bogiem jest cały wszechświat.
Według panteistów również ksiądz Marian jest istotą boską, ale pani Olender podejrzewa go o typowo ziemskie słabości. Mówi, że to ksiądz-narodowiec:
- On się do wszystkiego wtrąca. Denerwuje się, kiedy ktoś czyta "Gazetę Wyborczą". W statucie szkoły przeforsował zapis o groźbie kosmopolityzmu.
Sprawdzam statut: zadaniem szkoły jest m.in. "Umożliwianie uczniom podtrzymywania poczucia tożsamości narodowej, etnicznej, językowej i religijnej poprzez:
* kształtowanie poczucia dumy narodowej,
* zwracanie uwagi na ciągle niebezpieczne zjawisko kosmopolityzmu,
* zapewnienie tolerancji religijnej - wykonywanie lub niewykonywanie praktyk religijnych nie może być powodem dyskryminacji (...)".
- Kiedyś zauważyłam, że czyta Nietzschego.
- Przecież czytanie filozofa nie hańbi - oponuję.
Pani Olender nie daje się przekonać. Podenerwowana tłumaczy, że w Białej Podlaskiej panuje obezwładniający klimat rodzącego się nacjonalizmu. Przecież, kto jak kto, ale księża powinni sprzyjać tolerancji. Tymczasem to właśnie kler, jak zaobserwowała, rozbudza w ludziach mroczne stany duszy.
- Może ja to widzę zbyt jednostronnie, ale po prostu boję się kierunku, w jakim wszystko zmierza - mówi. - Kiedy człowiek dobiega pięćdziesiątki, nachodzi go uporczywa myśl, że z kraju trzeba emigrować.
Była na tym spotkaniu z nacjonalistą Bogusławem Rybickim. Odbyło się pod koniec zimy w sali katechetycznej przy kościele Najświętszej Marii Panny przy ulicy Brzeskiej w Białej Podlaskiej. Przyszedł ksiądz Marian Daniluk, kilku nauczycieli i około 30 uczniów.
Rybicki, szef jednego ze Stronnictw Narodowych wskazywał na zagrożenie żydowskie. Donosił, że Michnik to Żyd i Kuroń też Żyd. Żydzi Polskę wykupują. Trzeba się bronić. Formą obrony powinny być samorządy lokalne do spraw walki z Żydami i masonami.
- Po spotkaniu podeszła do mnie koleżanka, nauczycielka ze szkoły. Powiedziała, że trzeba się bronić przed Żydami, organizować samorząd.
Właśnie wtedy pani Olender poczuła się zagrożona. Przeraził ją antysemityzm w Białej Podlaskiej, gdzie Żydów od wojny nikt nie widział. Przerazili ją "Mędrcy Syjonu" kolportowani podczas spotkania z Rybickim. Widziała uczniów, którzy z wypiekami na twarzy słuchali posłannictwa lidera narodowców. - To jest mój kraj - mówi - a czuję się obco. Jestem Polką, ale chyba w gorszym gatunku...
Klimat narodowy
Rozmowy z uczniami ZSZ nr 2 w cieniu drzew, przed budynkiem szkoły.
- Czy jesteś antysemitą? - pytam chłopaka w białej koszuli. Zastanawia się.
- Nie rozumiem.
- Antysemita to człowiek, który nie lubi Żydów - tłumaczę. Chłopak uśmiecha się:
- No, ja to Żydów nie lubię.
- Dlaczego?
- Bo chcą Polskę wykupić.
Trzech młodych ludzi stoi opartych o motocykl MZ. Pytam, co sądzą o księdzu Marianie? - Niezły jest.
- Czy na lekcjach religii ksiądz ostrzega was przed Żydami?
- Nie, raczej nie.
Chłopak z dziewczyną.
- Nie znam księdza Mariana. Na religię nie chodzę. Jestem prawosławny.
Inny młody obywatel Białej Podlaskiej, tegoroczny absolwent ZSZ nr 2, twierdzi, że dla niego problem żydowski jest wymyślony, sztuczny:
- Ale wielu moich kumpli uważa, że Żydzi zagrażają. Byłem na spotkaniu z panem Rybickim. Kolega, który poszedł tam ze mną, powiedział mi później, że Hitler słabo się starał, powinien z Żydami skończyć definitywnie. Ksiądz Marian nie atakuje Żydów. Ale podczas jego zajęć panuje taki dziwny klimat narodowy. Czasem mam wrażenie, jakbym słuchał nie księdza, ale polityka z ZChN.
Nerwy dyrektora
Na dziedzińcu pobliskiego kościoła NMP przy Brzeskiej spotykam dwóch księży zagłębionych w rozmowie:
- Ksiądz Marian mieszka w Międzyrzecu Podlaskim, robi doktorat na KUL w Lublinie, przez trzy dni w tygodniu bywa u nas, w Białej, a potem gdzieś znika.
Księdza Daniluka w szkole nie ma. Dzwonię do kuratorium - nie wiedzą, gdzie można go znaleźć. Pobiera gażę z wydziału oświaty jak każdy nauczyciel, więc w zasadzie w godzinach pracy powinien być w szkole.
Po chwili dopada mnie dyrektor Żelisko. Purpurowy na twarzy, roztrzęsiony.
- Nie wolno - krzyczy - rozmawiać w szkole bez mojej zgody!
Tłumaczę, że żyjemy w wolnym kraju. A w ogóle to szukam księdza. Dyrektor akurat nie chce rozmawiać o księdzu. Żąda legitymacji służbowej, krzyczy, że dziennikarz nie ma prawa węszyć w szkole, domaga się numeru telefomu do redaktora naczelnego. (...)

 

Dyrektor Żelisko, już uspokojony, dopada mnie przed szkołą. Przeprasza za chwilowy wybuch, to nerwy.

 

- Pani kurator czeka na pana do godziny 12 - informuje. Później dowiaduję się, że pan Żelisko telefonował wcześniej do pani kurator, aby zawiadomić, że dziennikarz dopytuje się o księdza Daniluka. Pani kurator zatelefonowała do siedziby bialskiego księdza dziekana z podobną informacją. Czy dziekan też gdzieś telefonował - nie wiem.
Demokracja po polsku
Kurator Joanna Marchel najpierw stwierdza, że nie ma sygnałów o konflikcie między księdzem Marianem a nauczycielami.
- Dyrektor Żelisko powiedział, że ten spór prowadzony jest w białych rękawiczkach - wyjaśniam.
- Domyślam się nawet - uśmiecha się pani kurator - kto zdjął te rękawiczki.
Interesuje ją, kto powiadomił "Gazetę" o sprawie księdza.
- Jeżeli ktoś pisze do redakcji i nazwisko zastrzega, to typowa demokracja po polsku - komentuje pani kurator.
O księdzu Marianie może opiniować tylko pozytywnie. Jako katecheta się sprawdził. Może nie wszyscy go akceptują, ale kilkuset chłopaków w województwie biega za nim, jeździ z nim na obozy i pielgrzymki.
O spotkaniu, rzekomo zorganizowanym przez księdza Daniluka, z panem Rybickim - pierwsze słyszy. W szkole się nie odbywało, a co poza szkołą, już jej nie interesuje.
- Czy sam fakt, że ktoś przyznaje się, że jest Polakiem, może być naganny? - pyta pani Marchel. - Z punktu widzenia kontaktów z młodzieżą nie dostrzegam w księdzu Marianie niczego nagannego.
Wpływ światowej finansjery
Prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego w Białej Podlaskiej Anna Kamińska także niczego nie wie o narodowej działalności księdza Daniluka. Nie wie też o samorządach do obrony przed Żydami.
- Co roku nauczyciele z naszego województwa udają się na pielgrzymkę do Leśnej Podlaskiej - mówi prezes Kamińska. - W tym roku mieli być goście: Marek Jurek i Kazimierz Marcinkiewicz [wiceminister oświaty, obaj z ZChN]. Ale nie przyjechali.
W każdą pierwszą niedzielę miesiąca w kościele NMP przy ulicy Brzeskiej odbywa się msza w intencji Narodu. Po mszy, w sali katechetycznej odbywają się spotkania z działaczami [Stronnictwo Narodowego]. W pierwszą niedzielę czerwca wykład miał członek Rady Politycznej SN dr M. Prystupa. Temat brzmiał: "Wpływ światowej finansjery na demontaż gospodarki narodowej Polski".
Chcę dowiedzieć się, dlaczego bialski ksiądz dziekan Laszuk godzi się na występy polityków w kościelnych salach. Drzwi na plebanii otwiera młody ksiądz. Rusza w poszukiwaniu księdza dziekana. Wraca i oznajmia: - Ksiądz Laszuk nie będzie miał czasu.
- Wyjechał?
- Nie. Jest, ale pracuje.
Proponuję, że przyjdę później. Ksiądz stwierdza, że to bezcelowe. Dziekan Laszuk powiedział, że dla dziennikarza "Gazety Wyborczej" nie będzie miał czasu.
Atak antynarodowy
W lokalnej gazecie, dawnym organie PZPR, ukazuje się podpisana inicjałami W.W. proklamacja o uznaniu roku 1994 rokiem Romana Dmowskiego. "Sprawa jest niezwykle ważna dla każdego Polaka w obecnym ataku na Polskę wszelkich sił antynarodowych i antykatolickich umiejscowionych w elitach władzy III RP na mocy porozumienia w Magdalence" - ,Słowo Podlasia' nr 25.
Kto kocha młodzież
Już z Warszawy telefonuję do Międzyrzeca, do mieszkania księdza Daniluka.
- ,Gazeta Wyborcza' wywiadu nie udzielę - na wstępie oświadcza ksiądz.
- Dlaczego?
- Bo jest antypolska i antykościelna.
Tłumaczę, że nie odpowiadam za całą "Gazetę", a jedynie za własne teksty. - Pan tam pracuje - mówi ksiądz. - Jako Polak ponosi pan odpowiedzialność. Mogę z panem rozmawiać prywatnie.
Prywatna rozmowa trwała kilkanaście minut. Dowiedziałem się, że ksiądz Marian nie organizował spotkania z szefem SN Bogusławem Rybickim, a jedynie był na nim obecny przez 15 minut, że liczą się dla niego wartości podstawowe: ojczyzna i honor, że w telewizji pokazują za mało polskich filmów, a za dużo zagranicznych, że na prywatny użytek ksiądz nie rozróżnia Żydów i nie-Żydów. Mówienie o żydowskim zagrożeniu, to zwykłe uproszczenie. Kosmopolityzm uderza w patriotyzm. Podlasie, to dla księdza mała ojczyzna. Polska młodzież jest wspaniała. Ksiądz rozmawiał jak człowiek z człowiekiem z ponad 500 uczniami ZSZ nr 2, a nauczyciele tego nie robią. Nauczyciel nie wie, że uczeń ma chorą matkę i umierającego ojca, i stawia uczniowi dwóję. Rzadko który nauczyciel naprawdę kocha młodzież. Ksiądz na własnej prywatnej posesji zorganizował stanicę dla młodzieży. W lecie jedzie z młodymi na obóz. Dwutygodniowy turnus kosztuje jedynie 100 tys. zł. Ksiądz ma w sobie wiarę.
Sprawdzeni przyjaciele
Dzwonię do rzecznika prasowego SN Bogusława Jeznacha. Przedstawiam się jako nauczyciel ze szkoły podstawowej w Białej Podlaskiej. Słyszałem od koleżanki, że nauczyciele mają się organizować narodowo.
- Owszem - mówi pan Jeznach. - Chcemy stworzyć nauczycielską sekcję Stronnictwa Narodowego. W Białej Podlaskiej działa prężne koło SN, proszę skontaktować się z Piotrem Wierzejskim, [Jacek] Paczyńskim albo Janem Czernikiem.
- Słyszałem - mówię - że to mają być samorządy przeciwko Żydom.
- Nie możemy na to się powoływać - odpowiada pan Jeznach. - To rzeczy mało istotne, są sprawy daleko ważniejsze.
- Koleżanka mówiła mi, że w sprawie sekcji narodowych nauczycieli należy kontaktować się z księdzem Laszukiem albo księdzem Danilukiem.
- O, tak - potwierdza pan Jeznach. - To nasi sprawdzeni przyjaciele.
 
Fragment zaznaczony powyżej czcionką pogrubioną dotyczy mojej skromnej osoby (WW). Miałem wówczas skończone 16 lat! To były czasy!

Doktor nauk społecznych (ISP PAN), etyk, filozof polityki. Absolwent Wydziału Filozofii i Socjologii UW. Studiował też prawo na UAM w Poznaniu i zarządzanie na SGH w Warszawie. Ukończył studia z rolnictwa na SGGW i studia z nauk o polityce w Collegium Civitas/ISP PAN. W latach 1999-2000 Prezes Młodzieży Wszechpolskiej. 2002 - 2004 Radny Sejmiku Mazowieckiego i Wicemarszałek Województwa Mazowieckiego. 2004 – 2005 poseł do Parlamentu Europejskiego; 2005 - 2007 poseł na Sejm RP. Autor książek: "Zamach na cywilizację", "Naród, Młodzież, Idea", współautor wielu broszur poświęconych krytyce konstytucji UE, ideologii narodowej, zagadnieniom obrony życia i rodziny. Żonaty, dwoje dzieci. Pisuje też na: wierzejski.bog.onet.pl; i na Fronda.pl: http://www.fronda.pl/blogi/wierzejski,2279.html

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka