Szperając po archiwach polskojęzycznej prasy z lat 90. ubiegłego wieku, natrafiłem na obszerny artykuł, który ukazał się w Gazecie Wyborczej w 1993r. Oto on w obszernych fragmentach:
Piotr PYTLAKOWSKI
Gazeta Wyborcza nr 154, wydanie z dnia 05/07/1993
Stronnictwo Narodowe: Ten ksiądz to nasz sprawdzony przyjaciel
List do redakcji z Białej Podlaskiej o księdzu, który organizuje komitety obrony przed Żydami. Ciemnogród katolicki, narodowy, antysemicki? A może antyklerykalny, histeryczny donos? Jadę sprawdzić.
Z listu wynika, że ksiądz Marian Daniluk, katecheta Zespołu Szkół Zawodowych nr 2 w Białej Podlaskiej, "wspólnie z kilkoma paniami nauczycielkami organizuje samorządy obrony przed Żydami. Zorganizował też spotkanie z panem Rybickim, naczelnym redaktorem [,Ojczyzna']. Padło tam wiele słów nienawiści do Żydów. W klasach, na jego polecenie, obok godła państwowego umieszczono półmetrowej wielkości krzyże".
Autor listu kończy pytaniem: "Nie jestem katolikiem - więc jestem nikim? Jak żyć w kraju, gdzie Kościół zwalcza wszystkich inaczej myślących?". (...)
Inny gatunek Polki
Polonistka Maria Olender daje słowo, że nie kradła krzyży z sali lekcyjnej. Nikt jej wcześniej nie pytał, czy chce mieć w klasie krzyż. A gdyby spytał? Odrzekłaby, że nie chce. Jest niewierząca. Albo inaczej:
- Jestem panteistką, czy ktoś mnie zrozumie?
Panteizm głosi, że Bogiem jest cały wszechświat.
Według panteistów również ksiądz Marian jest istotą boską, ale pani Olender podejrzewa go o typowo ziemskie słabości. Mówi, że to ksiądz-narodowiec:
- On się do wszystkiego wtrąca. Denerwuje się, kiedy ktoś czyta "Gazetę Wyborczą". W statucie szkoły przeforsował zapis o groźbie kosmopolityzmu.
Sprawdzam statut: zadaniem szkoły jest m.in. "Umożliwianie uczniom podtrzymywania poczucia tożsamości narodowej, etnicznej, językowej i religijnej poprzez:
* kształtowanie poczucia dumy narodowej,
* zwracanie uwagi na ciągle niebezpieczne zjawisko kosmopolityzmu,
* zapewnienie tolerancji religijnej - wykonywanie lub niewykonywanie praktyk religijnych nie może być powodem dyskryminacji (...)".
- Kiedyś zauważyłam, że czyta Nietzschego.
- Przecież czytanie filozofa nie hańbi - oponuję.
Pani Olender nie daje się przekonać. Podenerwowana tłumaczy, że w Białej Podlaskiej panuje obezwładniający klimat rodzącego się nacjonalizmu. Przecież, kto jak kto, ale księża powinni sprzyjać tolerancji. Tymczasem to właśnie kler, jak zaobserwowała, rozbudza w ludziach mroczne stany duszy.
- Może ja to widzę zbyt jednostronnie, ale po prostu boję się kierunku, w jakim wszystko zmierza - mówi. - Kiedy człowiek dobiega pięćdziesiątki, nachodzi go uporczywa myśl, że z kraju trzeba emigrować.
Była na tym spotkaniu z nacjonalistą Bogusławem Rybickim. Odbyło się pod koniec zimy w sali katechetycznej przy kościele Najświętszej Marii Panny przy ulicy Brzeskiej w Białej Podlaskiej. Przyszedł ksiądz Marian Daniluk, kilku nauczycieli i około 30 uczniów.
Rybicki, szef jednego ze Stronnictw Narodowych wskazywał na zagrożenie żydowskie. Donosił, że Michnik to Żyd i Kuroń też Żyd. Żydzi Polskę wykupują. Trzeba się bronić. Formą obrony powinny być samorządy lokalne do spraw walki z Żydami i masonami.
- Po spotkaniu podeszła do mnie koleżanka, nauczycielka ze szkoły. Powiedziała, że trzeba się bronić przed Żydami, organizować samorząd.
Właśnie wtedy pani Olender poczuła się zagrożona. Przeraził ją antysemityzm w Białej Podlaskiej, gdzie Żydów od wojny nikt nie widział. Przerazili ją "Mędrcy Syjonu" kolportowani podczas spotkania z Rybickim. Widziała uczniów, którzy z wypiekami na twarzy słuchali posłannictwa lidera narodowców. - To jest mój kraj - mówi - a czuję się obco. Jestem Polką, ale chyba w gorszym gatunku...
Klimat narodowy
Rozmowy z uczniami ZSZ nr 2 w cieniu drzew, przed budynkiem szkoły.
- Czy jesteś antysemitą? - pytam chłopaka w białej koszuli. Zastanawia się.
- Nie rozumiem.
- Antysemita to człowiek, który nie lubi Żydów - tłumaczę. Chłopak uśmiecha się:
- No, ja to Żydów nie lubię.
- Dlaczego?
- Bo chcą Polskę wykupić.
Trzech młodych ludzi stoi opartych o motocykl MZ. Pytam, co sądzą o księdzu Marianie? - Niezły jest.
- Czy na lekcjach religii ksiądz ostrzega was przed Żydami?
- Nie, raczej nie.
Chłopak z dziewczyną.
- Nie znam księdza Mariana. Na religię nie chodzę. Jestem prawosławny.
Inny młody obywatel Białej Podlaskiej, tegoroczny absolwent ZSZ nr 2, twierdzi, że dla niego problem żydowski jest wymyślony, sztuczny:
- Ale wielu moich kumpli uważa, że Żydzi zagrażają. Byłem na spotkaniu z panem Rybickim. Kolega, który poszedł tam ze mną, powiedział mi później, że Hitler słabo się starał, powinien z Żydami skończyć definitywnie. Ksiądz Marian nie atakuje Żydów. Ale podczas jego zajęć panuje taki dziwny klimat narodowy. Czasem mam wrażenie, jakbym słuchał nie księdza, ale polityka z ZChN.
Nerwy dyrektora
Na dziedzińcu pobliskiego kościoła NMP przy Brzeskiej spotykam dwóch księży zagłębionych w rozmowie:
- Ksiądz Marian mieszka w Międzyrzecu Podlaskim, robi doktorat na KUL w Lublinie, przez trzy dni w tygodniu bywa u nas, w Białej, a potem gdzieś znika.
Księdza Daniluka w szkole nie ma. Dzwonię do kuratorium - nie wiedzą, gdzie można go znaleźć. Pobiera gażę z wydziału oświaty jak każdy nauczyciel, więc w zasadzie w godzinach pracy powinien być w szkole.
Po chwili dopada mnie dyrektor Żelisko. Purpurowy na twarzy, roztrzęsiony.
- Nie wolno - krzyczy - rozmawiać w szkole bez mojej zgody!
Tłumaczę, że żyjemy w wolnym kraju. A w ogóle to szukam księdza. Dyrektor akurat nie chce rozmawiać o księdzu. Żąda legitymacji służbowej, krzyczy, że dziennikarz nie ma prawa węszyć w szkole, domaga się numeru telefomu do redaktora naczelnego. (...)
Dyrektor Żelisko, już uspokojony, dopada mnie przed szkołą. Przeprasza za chwilowy wybuch, to nerwy.
- Pani kurator czeka na pana do godziny 12 - informuje. Później dowiaduję się, że pan Żelisko telefonował wcześniej do pani kurator, aby zawiadomić, że dziennikarz dopytuje się o księdza Daniluka. Pani kurator zatelefonowała do siedziby bialskiego księdza dziekana z podobną informacją. Czy dziekan też gdzieś telefonował - nie wiem.
Demokracja po polsku
Kurator Joanna Marchel najpierw stwierdza, że nie ma sygnałów o konflikcie między księdzem Marianem a nauczycielami.
- Dyrektor Żelisko powiedział, że ten spór prowadzony jest w białych rękawiczkach - wyjaśniam.
- Domyślam się nawet - uśmiecha się pani kurator - kto zdjął te rękawiczki.
Interesuje ją, kto powiadomił "Gazetę" o sprawie księdza.
- Jeżeli ktoś pisze do redakcji i nazwisko zastrzega, to typowa demokracja po polsku - komentuje pani kurator.
O księdzu Marianie może opiniować tylko pozytywnie. Jako katecheta się sprawdził. Może nie wszyscy go akceptują, ale kilkuset chłopaków w województwie biega za nim, jeździ z nim na obozy i pielgrzymki.
O spotkaniu, rzekomo zorganizowanym przez księdza Daniluka, z panem Rybickim - pierwsze słyszy. W szkole się nie odbywało, a co poza szkołą, już jej nie interesuje.
- Czy sam fakt, że ktoś przyznaje się, że jest Polakiem, może być naganny? - pyta pani Marchel. - Z punktu widzenia kontaktów z młodzieżą nie dostrzegam w księdzu Marianie niczego nagannego.
Wpływ światowej finansjery
Prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego w Białej Podlaskiej Anna Kamińska także niczego nie wie o narodowej działalności księdza Daniluka. Nie wie też o samorządach do obrony przed Żydami.
- Co roku nauczyciele z naszego województwa udają się na pielgrzymkę do Leśnej Podlaskiej - mówi prezes Kamińska. - W tym roku mieli być goście: Marek Jurek i Kazimierz Marcinkiewicz [wiceminister oświaty, obaj z ZChN]. Ale nie przyjechali.
W każdą pierwszą niedzielę miesiąca w kościele NMP przy ulicy Brzeskiej odbywa się msza w intencji Narodu. Po mszy, w sali katechetycznej odbywają się spotkania z działaczami [Stronnictwo Narodowego]. W pierwszą niedzielę czerwca wykład miał członek Rady Politycznej SN dr M. Prystupa. Temat brzmiał: "Wpływ światowej finansjery na demontaż gospodarki narodowej Polski".
Chcę dowiedzieć się, dlaczego bialski ksiądz dziekan Laszuk godzi się na występy polityków w kościelnych salach. Drzwi na plebanii otwiera młody ksiądz. Rusza w poszukiwaniu księdza dziekana. Wraca i oznajmia: - Ksiądz Laszuk nie będzie miał czasu.
- Wyjechał?
- Nie. Jest, ale pracuje.
Proponuję, że przyjdę później. Ksiądz stwierdza, że to bezcelowe. Dziekan Laszuk powiedział, że dla dziennikarza "Gazety Wyborczej" nie będzie miał czasu.
Atak antynarodowy
W lokalnej gazecie, dawnym organie PZPR, ukazuje się podpisana inicjałami W.W. proklamacja o uznaniu roku 1994 rokiem Romana Dmowskiego. "Sprawa jest niezwykle ważna dla każdego Polaka w obecnym ataku na Polskę wszelkich sił antynarodowych i antykatolickich umiejscowionych w elitach władzy III RP na mocy porozumienia w Magdalence" - ,Słowo Podlasia' nr 25.
Kto kocha młodzież
Już z Warszawy telefonuję do Międzyrzeca, do mieszkania księdza Daniluka.
- ,Gazeta Wyborcza' wywiadu nie udzielę - na wstępie oświadcza ksiądz.
- Dlaczego?
- Bo jest antypolska i antykościelna.
Tłumaczę, że nie odpowiadam za całą "Gazetę", a jedynie za własne teksty. - Pan tam pracuje - mówi ksiądz. - Jako Polak ponosi pan odpowiedzialność. Mogę z panem rozmawiać prywatnie.
Prywatna rozmowa trwała kilkanaście minut. Dowiedziałem się, że ksiądz Marian nie organizował spotkania z szefem SN Bogusławem Rybickim, a jedynie był na nim obecny przez 15 minut, że liczą się dla niego wartości podstawowe: ojczyzna i honor, że w telewizji pokazują za mało polskich filmów, a za dużo zagranicznych, że na prywatny użytek ksiądz nie rozróżnia Żydów i nie-Żydów. Mówienie o żydowskim zagrożeniu, to zwykłe uproszczenie. Kosmopolityzm uderza w patriotyzm. Podlasie, to dla księdza mała ojczyzna. Polska młodzież jest wspaniała. Ksiądz rozmawiał jak człowiek z człowiekiem z ponad 500 uczniami ZSZ nr 2, a nauczyciele tego nie robią. Nauczyciel nie wie, że uczeń ma chorą matkę i umierającego ojca, i stawia uczniowi dwóję. Rzadko który nauczyciel naprawdę kocha młodzież. Ksiądz na własnej prywatnej posesji zorganizował stanicę dla młodzieży. W lecie jedzie z młodymi na obóz. Dwutygodniowy turnus kosztuje jedynie 100 tys. zł. Ksiądz ma w sobie wiarę.
Sprawdzeni przyjaciele
Dzwonię do rzecznika prasowego SN Bogusława Jeznacha. Przedstawiam się jako nauczyciel ze szkoły podstawowej w Białej Podlaskiej. Słyszałem od koleżanki, że nauczyciele mają się organizować narodowo.
- Owszem - mówi pan Jeznach. - Chcemy stworzyć nauczycielską sekcję Stronnictwa Narodowego. W Białej Podlaskiej działa prężne koło SN, proszę skontaktować się z Piotrem Wierzejskim, [Jacek] Paczyńskim albo Janem Czernikiem.
- Słyszałem - mówię - że to mają być samorządy przeciwko Żydom.
- Nie możemy na to się powoływać - odpowiada pan Jeznach. - To rzeczy mało istotne, są sprawy daleko ważniejsze.
- Koleżanka mówiła mi, że w sprawie sekcji narodowych nauczycieli należy kontaktować się z księdzem Laszukiem albo księdzem Danilukiem.
- O, tak - potwierdza pan Jeznach. - To nasi sprawdzeni przyjaciele.
Fragment zaznaczony powyżej czcionką pogrubioną dotyczy mojej skromnej osoby (WW). Miałem wówczas skończone 16 lat! To były czasy!