Codziennie, niezmiennie ze świętami włącznie przeglądam interent w poszukiwaniu tekstów o Chinach. Naprzód chińskie gazety i Xinhua, potem polskie a na końcu obce. I co moje biedne oczy widzą? Dziwy Panie, dziwy.
Bo jak się czyta i patrzy od chińskiej strony to wygląda to na 4+. Oczywiście czyta się codziennie o nowej koncepcji jakiegoś tam profesora ekonomisty jak to można łatwo i przyjemnie zbawić Chiny od razu od jutra, no może od pojutrza. I spierają sie między sobą Ci eksperci o sprawy fundamentalne! Od czasu do czasu rządowa wrzuta, że "tak a tak".
Ciągle jakieś katstrofy w tych Chinach, ciągle wypadki, ale jak już sie zdarzy to kilkanaście trupów na raz. Słowem podobnie jak na świecie. Tyle że z kolei sporo pogodnych stron, sporo prowincji no i oczywiście nieśmiertelny Tybet. Jakby ktoś zaczął czytac tą chińską prasę pierwszy raz w życiu i nie wiedziałby co to ten Tybet, to by pomyślał że to jakieś centrum finansowo- produkcyjno- handlowo-usługowe z gigantyczną ilością ludzi. No taka fabryka świata. Poważnie! Wszędzie tego pełno.
Ale generalnie sporo tekstów spokojnych, stonowanych. Bardzo dużo spokojnej fotografii, no może za wyjątkiem Dziennika Ludowego, ale On jest z armią. Armia ponad wszystko.
No dobrze, ale na Chinach świat się nie kończy. Zatem w polskim internecie (a może "internacie", bo tak w '82 mówiło się o obozach internowania dla opozycji) Chiny to obraz nędzy i rozpaczy. Codziennie sie rozlatują. Chylą się ku upadkowi każdego dnia i o każdej godzinie. Po prostu siąść i płakać. Ocena na 2-. Aż dziw, że One jeszcze jakoś funkcjonują. Tylko od czasu do czasu mamy takie kwiatki,. że nie wiadomo co o tym mysleć: bo nagle ni z gruchy ni z pietruchy wyłania się jakiś tekst o tym, że znowu otwarto- oczywiście w Chinach- kolejną najszybszą trasę kolejową na świecie. I że Chiny mają juz ponad 10000 km. tych tras, a nastepni w kolejności 3000km. Coś tu nie pasuje do tego tragicznego krajobrazu. Albo dziś czytam że wszystkiemu winne Chiny. Myślę sobie: co za cholera? Czemu znowu? A tu się okazuje, że wściekłe Chinczyki budują ciągle nowe drapacze chmur i nie wiedzą kiedy przestać. Teraz chcą znowu pobić rekord świata w szybkości budowy jakiegoś kolejnego "drapaka". No skaranie Boskie z nimi! Wszyscy pozostali- czytaj białasy- się przy nich frustrują, no bo jak tak mozna. Tylko w Chinach i w Chinach! Jakby takiej dajmy na to Francji- prawie nieboszczki- nie było! Albo Londynowa niejakiego. A tu nic, tylko jakieś nazwy nieznane, we wsiach budują te wieżowce! Pogłupieli ci Chińczycy.
Po tej serii lektur mam w głowie mętlik bo nie wiem czego się trzymać: czy Chiny prą do przodu - czy się zwijają. Ale zostaje jeszcze tzw. świat. NOOOOO. Tutaj to szyk i elegancja. Tu się nie wymachuje siekierą czy tasakiem jak w polskim "mętnym nurcie" tylko w użyciu są subtelne metody (w W-wie dawno temu na Pradze mawiało się: Cyryl jak Cyryl ale te metody, od cerkwi Cyryla i Metodego przy której był obecny komisariat MO z "dołkiem"). Otóż wracając do tzw. zachodu to teksty tam produkowane są bardzo zgrabnie utkane w taką misterną sieć, że nie sposób się nie złapać. No więc taki tekścior chwali i nachwalić się nie może, po czym pisze, że to moze i dobre ale ludzietam biedni, wyzyskiwani, komuchy kradną a rząd z nimi, rozwarstwienie coraz większe (przy okazji: wskażnik Gianiego jest gorszy w USA niz w Chinach), wypadków dużo, zarejstrować samochodu nie można, buddystów biją, ujgurów tłuką. Więc jeśli jakiś PanX z Anwerpii- dajmy na to- przeczyta taki tekst, to czuje się jakby był w raju. Pod warunkiem, że nie będzie wychodził na ulicę, czytał innych artykułów i oglądał telewizji. No i gdy będzie miał zamknięte okiennice. Ale i tak Allach Akbar go dopadnie- biednego.
Słowem na pytanie : co słychac w Chionach odpowiedź jest standardowa. Zależy od tego, gdzie ucho przyłożysz. Np. mój znajomy który pojechał do Tianjin nie może zrozumieć jak to jest, że taki kryzys a On gdzie by na ulicy nie popatrzył to wokół ma dziesiątkę budowanych wieżowców. I to wcale nie stoi w miejscu!
W tym miejscu znajdziecie Państwo teksty odnoszące sie do powyższych zdjęć. To 30 największych i najkosztowniejszych przedsięwzięć jakie ostatnio zrealizowano w Chinach. Nie czytałem wszystkiego- przyznję- bo dla mnie to jest nudne. Ale każde z nich z osobna znam i wiem o nim częstokroć więcej niż można znaleźć w opisie. Problem tkwi w czym innym; otóż w tym, że takich miejsc nie jest 30, a 130, a moze 230. Rozumiecie Państwo? Ja wiem o wielu więcej. A co dopiero rzeczywistość!
MY SOBIE NIE ZDAJEMY SPRAWY Z TEGO- CO SIĘ TAM DZIEJE!
I dlatego zachodnie czasopisma sa pełne lęków, strachów. ONI SIĘ BOJĄ. Bo- cholera- mają czego.
A MY NIE!