Należę do nielicznej zapewne grupy osób , która dziś nie złożyła życzeń żadnej kobiecie. I robię to z premedytacją, a to czy ktoś to uzna za chamstwo z mojej strony nie bardzo mnie interesuje. Prawdziwymi świętami kobiet są dla mnie Dzień Matki i Dzień Babci. Oczywiście - nie każda kobieta jest matką i babcią. Feministki wzburzyłyby się, że redukuję rolę kobiet do rozrodczosci i funkcji domowych. Tylko zaraz, zaraz ... skoro równość płci to po cholerę jest ten dzień kobiet? Skoro kobieta nie musi być matką tylko na przykład brać udział w wyścigu szczurów, robić karierę zawodową to jaka jest wartość dodana takiej kobiety, walczącej zreszta o rowność , nad mężczyzną, która nakazywałaby organizować specjalne święto kobiet?
Ustępowanie miejsca, przepuszczanie w drzwiach, całowanie w rękę, pomoc ... te czynności czasem już nie tylko nie są uważane za przejaw dobrego wychowania mężczyzny ale wręcz odrzucane jako przejaw męskiego szowinizmu. Ich miejsce zaujmuje tradycja 8 marca. A ja sie pytam dlaczego?
Dla mnie Dzień Kobiet jest 364 dni w roku. Z wyjątkiem 8 marca.
A dlaczego z tym wyjątkiem?
Nie tylko dlatego, że to święto ideologiczne, spopularyzowane przez komunistów i najhuczniej obchodzone w krajach b. ZSRR. Chodzi też o to że stają mi przed oczami tysiące, o ile nie setki tysięcy domów, gdzie dzisiaj będzie się hucznie obchodzić to święto. Rano goździk, potem wódka, a jakże, a na koniec śliwka pod okiem niejednej kobiety.
Ciekawe ile dzisiejszej nocy w Rosji kobiet trafi do szpitala.