- Czym się różni Grzegorz Kołodko od Pana Boga?
- Pan Bóg nie myśli, że jest Grzegorzem Kołodką...
Ta zagadeczka robiła furorę w zamierzchłych czasach, gdy profesor Kołodko, pseudo literackie "Tygrys", brylował na ekranie telewizora oraz w realu, raz po raz starając się udowodnić, że światowa ekonomia (i polityka też!) składa się z Kołodki, z tych, którzy się z nim zgadzają (czytaj: wyznają) oraz z całej reszty durnowatego motłochu.
Kołodkę walec historii już chyba zwalcował na dobre... a więc zgadnijcie, drodzy Państwo, komu pod rozwagę tę starą anegdotkę dziś przypominam? Żeby pamiętał, że gdy Pan Bóg kogoś chce naprawdę pokarać, to na początek - podobno - rozum mu odbiera.
Podejrzewam, że równolegle odbiera też dystans do samego siebie i samokrytycyzm.
;-)
PS. Kołodko, co by o nim powiedzieć, coś jednak umiał - na czymś się znał - no i maratończykiem był zupełnie przyzwoitym... gdyby nie ten kompleks Balcerowicza, to... kto wie...