Gdy tygrys niespodziewanie zbliżył się do grupy dziennikarzy, Władimir Putin bez wahania wystrzelił pocisk usypiający i położył bestię na łopatki - donoszą rosyjskie media.
Proszę zwrócić uwagę, że ów wzruszający epizodzik - obok oczywistego aspektu heroicznego ("ratowanie ludzkiego życia") i profesjonalnego ("szybka decyzja i celny strzał") - ma też aspekt ekologiczny, który powinien podnieść notowania premiera Putina w oczach ekologów i "ekologów". Wszak strzał nie padł z broni ostrej i nie zabił zwierza, bo zwierz reprezentował sobą gatunek chroniony! A przecież Wódz kocha przyrodę (jak każdy sowiecki przywódca, zresztą ;-)).
Podawane są różne szczegóły akcji; nie mogę znaleźć tylko jednego, moim zdaniem też ważnego. Mianowicie: ile gram spirytusu przysługuje pewnemu bezimiennemu lejtnantowi KGB za ten występ w tygrysiej skórze...?