"Solidarność" rozwaliła komunę, rozwali też Unię - takiej treści transparent zauważyłem dziś w telewizyjnej migawce, dotyczącej jakiegoś-tam protestu naszych związkowców.
Co do intencji: przynajmniej szczerze. Szkoda tylko, że jeden z drugim - pisząc te słowa - nie zastanowi się, co potem i co w zamian. Bo powrót RWPG, wraz z jej wszelkimi dla klasy robotniczej dobrodziejstwami, wydaje się jednak mało prawdopodobny.
Co do wiedzy: pała, nie pierwsza zresztą, nie ostatnia. Wpływ "S" na zawalenie się tzw. "komuny" był bowiem, najdelikatniej mówiąc, niewielki. Gdyby nie Reagan, zarzynający sowiecki komunizm wyścigiem zbrojeń - wymuszający na nim wewnętrzną modernizację i wreszcie implozję - zapewne sentymentalna panna "S" poczekałaby na swoje pięć minut jeszcze długo, albo i nie doczekałaby się ich wcale.
Cóż - mądrze mawiał stary Józef Szujski (?), że fałszywa historia jest nauczycielką fałszywej polityki.
PS. Słyszałem, że Unia od tej groźby zadrżała w posadach. A może zarżała, kto ją tam wie, tę Unię... ;-)