Wojciech Jasiński Wojciech Jasiński
584
BLOG

Jesteśmy świadkami procesu rozkładu obozu rządzącego

Wojciech Jasiński Wojciech Jasiński Polityka Obserwuj notkę 9

Trudno jest znaleźć taki obszar funkcjonowania aparatu państwowego, który nie został skompromitowany na skutek tzw. afery taśmowej. Treść podsłuchanych rozmów nie pozostawia wątpliwości, jaki jest stosunek „elit” zarówno do własnego państwa, jak i do jego obywateli. Wydaje mi się, że w ciągu burzliwych 25 lat istnienia III RP nie było dotąd afery, która w takim stopniu obnażyłaby demoralizację będącego aktualnie u władzy środowiska tzw. establishmentu.

Pomimo to koalicja PO-PSL wydaje się niezmiennie w takim samym stopniu pogrążona w niebywałej bucie i arogancji, przez którą obóz władzy zdążył już przegrać wybory prezydenckie. Tymczasem bohaterowie „taśm prawdy” w zarejestrowanych rozmowach sami przyznali, że w ciągu minionych ośmiu lat państwo zostało rozłożone na czynniki pierwsze. Za przykład mogą posłużyć nagrane słowa wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej, która potwierdziła że w okresie rządów PO „Ministerstwo Skarbu miało górnictwo w d...”

Wspomniana arogancja uwidacznia się jednak przede wszystkim w reakcji władzy na upublicznienie materiałów z taśm. Zaraz po wybuchu afery ówczesny premier Donald Tusk obiecał, że we wrześniu 2014 r. zostanie przedstawiony w Sejmie raport dotyczący tej sprawy. Jak wiemy, nic takiego nie miało miejsca aż do dnia dzisiejszego. Złożony przez nasz klub wniosek o powołanie komisji śledczej trzymano w sejmowej zamrażarce prawie rok. Tyle samo musieliśmy czekać na rządowe dymisje, przedstawione niedawno przez Ewę Kopacz.

Tak jak napisałem kilka dni temu na Twitterze, wśród ogłoszonych dymisji zabrakło mi jednej, tej najważniejszej – dymisji samej pani premier. To ona, jako szef rządu oraz lider Platformy Obywatelskiej, swoją bierną postawą firmuje ujawnione na taśmach patologie. W sytuacji, kiedy do wyborów zostały niecałe cztery miesiące, zaś opinia publiczna nie zna jeszcze wszystkich nagrań, na miejsce rządu PO-PSL Sejm powinien powołać gabinet techniczny. Taki rząd mógłby w spokoju administrować krajem do wyborów, nie bojąc się że każdego dnia do mediów mogą wyciec nowe materiały kompromitujące koalicję PO-PSL.

Na to jednak potrzeba ponadpartyjnego konsensusu, na który się niestety nie zanosi. Platforma Obywatelska ma w sobie dość pychy, by w tle tej afery dokonywać skoku na bardzo istotne urzędy państwowe, celem zabezpieczenia sobie wpływów w razie utraty władzy. Temu ma służyć ustawa rzekomo reformująca Trybunał Konstytucyjny, tak by wbrew Konstytucji powołać jego nowych członków jeszcze w tej kadencji. W ten sposób należy również interpretować pośpiech ustępującego prezydenta Komorowskiego, który 9 czerwca mianował nowego generalnego dowódcę rodzajów sił zbrojnych.

Jesteśmy także świadkami próby przejęcia urzędu Prokuratora Generalnego. Pod pretekstem wycieku akt z afery taśmowej Ewa Kopacz zapowiedziała, że nie przyjmie corocznego sprawozdania Andrzeja Seremeta, co jest równoznaczne ze złożeniem wniosku do Sejmu o odwołanie go przed upływem kadencji.

W tym miejscu warto podkreślić, że prawdziwym źródłem problemów w funkcjonowaniu prokuratury nie jest osoba obecnego Prokuratora Generalnego. Wynikają one z „reformy” ustroju organów ścigania, której dokonał kilka lat temu gabinet PO-PSL. Polegała ona przede wszystkim na rozdziale funkcji Ministra Sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego, co uniemożliwia rządowi wykonywanie jego konstytucyjnego obowiązku stania na straży bezpieczeństwa obywateli.

Podkreślę, że jako Prawo i Sprawiedliwość konsekwentnie opowiadaliśmy się przeciw przeprowadzeniu tej zmiany. Śp. Prezydent Lech Kaczyński ją zawetował, niestety koalicja zdołała odrzucić to weto z pomocą lewicowej „opozycji”. Jeśli uda nam się zwyciężyć w nadchodzących wyborach parlamentarnych, to z pewnością ta szkodliwa zmiana zostanie cofnięta. Prokuratorem Generalnym powinien być z urzędu Minister Sprawiedliwości, który wówczas odpowiadałby za działalność prokuratury przed parlamentem.

Wszystko wskazuje na to, że jesteśmy świadkami procesu gnicia obozu władzy, który z coraz większą prędkością pędzi ku przepaści. Prawo i Sprawiedliwość nie popada z tej okazji w żaden triumfalizm. Cieszy nas jednak, że im bliżej do wyborów, tym więcej ludzi dostrzega kim są osoby rządzące Polską nieprzerwanie od 2007 r.

Mój fanpage na Facebook'u:

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka