„Wątpię (…), by uwaga, jaką niektóre media poświęcają pedofilii w Kościele, była dowodem troski o dobro dzieci. Kościół katolicki to ostatni w liberalnym, zachodnim społeczeństwie niedemokratyczny autorytet, konkurujący z mediami o władzę nad świadomością ludzi. I to raczej, obawiam się, a nie podatność na pedofilię sprawia, że stał się on głównym, negatywnym bohaterem”.
- ubolewa publicysta głównej prawicowej gazety opiniotwórczej. Czyli: gazety piszą o pedofilii w Kościele, by zdyskredytować swego rywala w walce o rząd dusz.
http://www.rp.pl/artykul/9133,452842_Lisicki__Kosciol_w_cieniu_pedofilii.html
Wyjście jest dziecinnie proste. Nie pisać o tym. Jest to rozwiązanie tym łatwiejsze, że owym publicystą, narzekającym na prasę, złośliwie wytykającą przestępstwa niektórym sługom Kościoła, jest redaktor naczelny opiniotwórczej gazety. Mam nadzieję, Pawle, że koledzy z odpowiednich działów dobrze zrozumieją instrukcję, zawartą w powyższym cytacie.
Pozostaje jeszcze nieprzyjemna kwestia innych gazet i periodyków, które do owej wskazówki nie zastosują się, zapewne pochłonięte niecnymi względami konkurencji „o władzę nad świadomością ludzi”. No ale ktoś musi pierwszy dać przykład tej cenzury.